Jaki będzie mundial 2018? Propaganda kontra zawiść

2012-10-12 15:25:12; Aktualizacja: 12 lat temu
Jaki będzie mundial 2018? Propaganda kontra zawiść Fot. Transfery.info
Szymon Podstufka
Szymon Podstufka Źródło: Transfery.info

- Przepełnia mnie duma, w 2018 roku Rosja będzie sceną przepięknego festiwalu futbolu - mówi o mistrzostwach świata w swojej ojczyźnie Igor Akinfiejew, bramkarz reprezentacji Sbornej.

W podobnym tonie wypowiadają się zresztą wszyscy, którzy bardziej lub mniej uczestniczyli, bądź wciąż uczestniczą w przygotowaniach do pierwszego rosyjskiego mundialu.

 
- Zawsze wychodziłem na scenę w celu podarowania widowni muzyki największych kompozytorów. Ale od 2. grudnia 2010, kiedy wyszedłem na scenę w Zurychu, jako jeden z rosyjskich delegatów, by podziękować Komitetowi Wykonawczemu FIFA za zaufanie, jakim nas wszystkich obdarzono, cały czas marzyłem o tym, by zasiąść po drugiej stronie, by być widzem podczas występów największych futbolowych wirtuozów na stadionach w Rosji. Dziś realizacja tego marzenia jest coraz bliżej - przekonuje Walerij Giergijew, znany rosyjski dyrygent z Teatru Marińskiego w Sankt Petersburgu, a także jeden z ambasadorów projektu Russia 2018.
 
Wtóruje mu prezydent Putin: - Takie imprezy jak ta spełniają marzenia, odciągają ludzi od nałogów, tytoniu, alkoholu, a nakłaniają do uprawiania sportu. 
 
 
Nie trudno dopatrywać się tutaj pewnej propagandy, której ulegają także rosyjskie media, pisząc wciąż o wielkich inwestycjach, o poprawie infrastruktury i wyliczają, co zmieni się na lepsze. A zmienić ma się bardzo wiele, bo ostateczny budżet podniesiono niemal dwukrotnie względem wstępnego kosztorysu. I teraz wynosi - uwaga - 19,2 miliarda dolarów. 
 
Dwa miasta - Sarańsk czy Jekaterinburg - czekają największe zmiany. Łącznie ich modernizacja ma pochłonąć 5 miliardów dolarów, co stanowi ponad jedną czwartą kwoty na przystosowanie wszystkich jedenastu ośrodków goszczących mecze World Cup 2018. Jeśli chodzi o Jekaterinburg, najbardziej na wschód wysunięte miasto-gospodarza, inwestycja będzie najdroższą ze wszystkich. Przebudowany ma zostać stadion, wybudowanych kilka nowych dróg, a także linia metra. Dodatkowo powstać ma sprawiający na wizualizacjach niesamowite wrażenie kompleks biznesowo-wypoczynkowy "Strazhi-Urala" ("Strażnicy Uralu"). Resztę pieniędzy przeznaczy się na ochronę zdrowia, środowiska oraz budowę punktów informacyjnych i ich wyposażenie.
 
 
Będący stolicą Republiki Mordowii Sarańsk po mistrzostwach obiecuje sobie jeszcze więcej. Obecność 300-tysięcznego miasta w gronie gospodarzy to już sporego kalibru niespodzianka. Faworytem był bowiem Krasnodar, którego mieszkańcy na fali wściekłości napisali list do Seppa Blattera, Władimira Putina oraz Witalija Mutki ze spółki Russia 2018. Oto jego fragment:
 
"Chcielibyśmy wyrazić nasze niezadowolenie, w związku z decyzją o wykluczeniu Krasnodaru z listy miast-gospodarzy FIFA World Cup 2018. (...) Wyrażamy też brak zaufania wobec decydentów, którzy byli odpowiedzialni za wybór dwunastu aren mistrzostw świata. (...) Nie ma w Rosji drugiego takiego miejsca, gdzie sport numer jeden jest tak popularny, jak tutaj."
 
Nie zmienia to faktu, że to Sarańsk czekają wielkie przemiany. Rząd Mordowii w specjalnym oświadczeniu informuje, że nie tylko stolica tego rejonu się zmieni, ale cała Republika. Wielkość inwestycji szacowana jest na 60 miliardów rubli. Wymienione mają zostać nawierzchnie na krajowych autostradach, zbudowana ma być też nowa obwodnica Sarańska. Poza tym oddana ma zostać także linia kolejowa łącząca niedaleki ośrodek Rużajewka z Moskwą, a terminal na lotnisku powiększony tak, by jego przepustowość sięgała tysiąca osób na godzinę.
 
Jeżeli chodzi o pozostałe miasta, to głównymi inwestycjami mają być właśnie nowe, dedykowane mistrzostwom terminale, szybka kolej, która pozwoli na znaczne skrócenie czasu podróży (z najbardziej oddalonego od Jekaterinburga Kaliningradu pociągiem jedzie się obecnie... około pięciu dni), a także - co oczywiste - nowe stadiony. Które na wizualizacji przedstawiają się bardzo okazale, choć nie sposób nie dostrzec, że w niektórych przypadkach oryginalnością się nie wykazano. Stadion w Sarańsku do złudzenia przypomina kształtem ten w Wołgogradzie, natomiast obiekt w Rostowie nad Donem - ten w Jarosławiu (który ostatecznie areną mundialu nie będzie).
 
 
Wszystko to składa się na wspaniały, sielankowy obraz, a w porównaniu do siwych włosow, jakich na głowach działaczy FIFA przybywa z powodu kłopotów z oddaniem potrzebnych obiektów do użytku w Brazylii, co do Rosji można być spokojnym. Tak się przynajmniej wydaje, po przejrzeniu planów, folderów, filmów promocyjnych Rosjan, które nie mogłyby być bardzo efektowne.
 
Ale żeby nie było tak pięknie...
 
Wiemy doskonale, że Rosja, a wcześniej Związek Radziecki to kraj, w którym propaganda odgrywa znaczącą rolę. Opinie zagranicznych dziennikarzy i ekspertów już tak przychylne nie są. Tak jak atmosfera wokół rosyjskiej kandydatury, która dwa lata temu (w momencie wyboru Rosji na gospodarza) była potwornie gęsta. 
 
Ale przejdźmy do samego początku tej kontrowersyjnej historii.
 
Październik 2010. Redakcja Sunday Times dowiaduje się, że co najmniej dwóch członków komisji odpowiedzialnej za wybór gospodarza World Cup 2018 otrzymało od Rosjan ofertę "kupna" głosów podczas tego arcyważnego wyboru. Jednym z nich miał być Nigeryjczyk, szef zachodnioafrykańskiej unii piłkarskiej, drugi wolał pozostać anonimowy. 
 
Sprawa z Adamu miała wyglądać tak: Nigeryjczyk przylatuje do Moskwy, otrzymuje pokój w bardzo drogim hotelu, jest ugoszczony wręcz po królewsku. W czasie swojej kilkudniowej wizyty odwiedza najistotniejsze miejsca potencjalnych mistrzostw w Rosji, a podczas jednego ze spotkań ma otrzymać ofertę nie do odrzucenia. Ofertę "współpracy", w zamian za pomoc w rozwoju piłki nożnej w krajach jemu piłkarsko podległych - wysyłanie tam trenerów, szkolenia sędziów i tym podobne. Podobnie miało być z drugim z delegatów FIFA, którego tożsamości nie znamy.
 
Coś prawdopodobnie było na rzeczy i wcale na dwóch próbach przekupstwa skończyć się nie musiało. Anglicy byli bowiem pewni i mieli obiecane głosy siedmiu członków komisji wybierającej gospodarza World Cup 2018. Obietnice składano nie byle komu, bo księciu Williamowi, a także Davidowi Beckhamowi. A jakoś tak się złożyło, że ostatecznie otrzymali tylko dwa głosy.
 
To tak rozeźliło burmistrza Londynu, że przed jedną z wizyt Seppa Blattera i innych oficjeli odwołał im rezerwację w ekskluzywnym hotelu, gdzie doba kosztowała tysiąc funtów za noc. Reputacji i problemów Rosjan nie omieszkali też podkreślić Brytyjscy dziennikarze i fachowcy, dzięki którym na wielkie plany infrastrukturalne należy spojrzeć krytycznym okiem.
 
Wytykane są przede wszystkim zbyt optymistyczne plany jeśli chodzi o transport. Przede wszystkim pomiędzy większością miast-gospodarzy nie ma bezpośrednich połączeń lotniczych. Lwia część pasażerów musi więc lecieć z międzylądowaniem w Moskwie, co sprawia, że dotarcie z Jekaterinburga do Soczi czy z Samary do Kaliningradu to już nie kwestia dwóch godzin (co bardzo chętnie podkreślają w swoich wizualizacjach Rosjanie), a około sześciu-siedmiu. 
 
Kolejnym kamyczkiem do ogródka naszych wschodnich sąsiadów jest rozbudowa linii kolejowej. O ile wszyscy w Rosji podkreślali, że szybka kolej umożliwi błyskawiczne (oczywiście w stosunku do odległości do przebycia) dotarcie z miasta do miasta. Jednak w tej układance nie wszystkie klocki zostały ze sobą połączone. W trzyletnim planie rządowym nie ma ani słowa na temat rozbudowy i modernizacji linii kolejowych, co zresztą zaznaczają sami kolejarze. A za trzy lata może już na takie prace być zdecydowanie za późno.
 
No i ceny... Już podczas finału Ligi Mistrzów w Moskwie kibice Chelsea i Manchesteru United podkreślali, że to, ile trzeba wydać, by coś zjeść i wypić kilka piw, to skandal. A nie ma co się spodziewać, że podczas mundialu będzie lepiej. Wiadomo, kibic głodny i spragniony zapłaci każdą cenę za hot-doga i zimne piwo. 
 
Oczywiście marki, która jest partnerem FIFA lub oficjalnym sponsorem mistrzostw. Co jest kolejnym sporym problemem. Mali przedsiębiorcy, których biura znajdują się w pobliżu stadionów już zgrzytają zębami. Niektóre miejsca pracy, by umożliwić rozbudowę kompleksu stadionowego będą zlikwidowane, niektóre przymusowo przeniesione, a niektóre zamknięte. Restauratorzy? Ich też organizatorom nie żal - podczas mistrzostw nie będzie im można sprzedawać niczego, co będzie kłóciło się z markami sponsorującymi World Cup 2018. Czyli tak naprawdę niczego "swojego".
 
Z jednej strony mamy więc wielkich entuzjastów, którym przodują Rosjanie, z drugiej zaś - sceptyków, na których czele stoją oczywiście Anglicy. Do mundialu w Rosji co prawda jeszcze sześć lat, jednak już teraz można z całym przekonaniem stwierdzić, że będą to mistrzostwa specyficzne. Tak, jak specyficzny jest kraj, w którym się odbędą. 
 
A jeśli komuś wydaje się, że jak już Rosja nas zaskoczy, to nie zaskoczy nas później nic, niech się nie martwi. W 2022 roku będziemy mieli przecież mistrzostwa w Katarze...
Więcej na ten temat: Mistrzostwa Świata Rosja