Jakie szanse na grę w Turcji ma "Prezes" z Zabrza?

2014-01-31 17:11:32; Aktualizacja: 10 lat temu
Jakie szanse na grę w Turcji ma "Prezes" z Zabrza? Fot. Transfery.info
Szymon Podstufka
Szymon Podstufka Źródło: Transfery.info

Każda saga transferowa się kiedyś kończy. Był Modrić, Bale, Neymar. Teraz ta nasza, swojska także wydaje się dobiegać końca. Prejuce Nakoulma jest dosłownie o kroczek od Besiktasu Stambuł.

Na początek musimy przybliżyć wszystkim panujące w Turcji przepisy odnośnie limitu obcokrajowców. Otóż w kadrze każdy zespół może ich mieć tylu, ilu zapragnie. Natomiast jeśli chodzi o kadrę meczową, może ich być w niej maksymalnie ośmiu, z czego sześciu w składzie. 
 
Dlaczego to takie istotne dla "Prezesa"? Ano dlatego, że w kadrze Besiktasu jest już dziewięciu obcokrajowców i właściwie każdy z nich to reprezentant swojego kraju. Jedynie Ramon, brazylijski lewy obrońca, nigdy nie zagrał w kadrze, natomiast Pedro Franco zaliczył sporo spotkań w młodzieżówkach, jednak na debiut w dorosłej reprezentacji wciąż czekają. 
 
W ostatnim meczu ligowym Besiktasu, po boisku biegało pięciu zawodników nie legitymujących się tureckim paszportem, a więc Ramon, Atiba Hutchinson, Veli Kavlak, Manuel Fernandes oraz Hugo Almeida. Kolejni dwaj weszli na plac gry z ławki (Filip Holosko i Pedro Franco). Można się domyślać, że gdyby zdrowy był kapitan, Czech Tomas Sivok, obsadzone byłyby wszystkie dozwolone miejsca dla obcokrajowców, jednak artroskopia, jakiej poddał się na początku stycznia wyłącza go z gry jeszcze na co najmniej miesiąc. 
 
Poza kadrą pozostali więc Julien Escude, 13-krotny reprezentant Francji, były zawodnik Ajaxu czy Sevilli, który jednak bynajmniej nie jest poza orbitą zainteresowań szkoleniowca klubu ze Stambułu, Slavena Bilicia. W tym sezonie zagrał już 11-krotnie, zdobywając przy tym dwie bramki. 
 
Pierwszym krokiem "Prezesa" w Besiktasie będzie więc przekonanie Bilicia, że zasługuje na to, by jego kosztem odstawić któregoś z obcokrajowców. Logicznym bezpośrednim rywalem wydaje się być grający na prawym skrzydle Słowak, Filip Holosko. 30-latek gdy tylko jest zdrowy, znajduje się w osiemnastce meczowej Bilicia i pomimo problemów z kontuzjami z początku sezonu (opuścił pierwsze jedenaście kolejek ze względu na przepuklinę pachwinową. Wrócił z przytupem, bo już w trzecim meczu po kontuzji zaliczył dwa gole i asystę z Elazigsporem, schodząc z placu gry przy głośnej owacji widowni na Recep Tayyip Erdogan Stadyum.
 
Pod nieobecność Holosko, w składzie na dobre zadomowił się natomiast wypożyczony z Rubina Kazań Gökhan Töre. Kiedyś uważany za jeden z największych talentów w londyńskiej Chelsea (ściągnięty do klubu przez Franka Arnesena w 2009 roku), teraz stara się odbudować swoją karierę w Turcji. Jego rozwój zwolniły kontuzje i bardzo samolubny styl gry. Z Chelsea trafił do Hamburga, razem z całym zastępem zawodników z Londynu - Slobodanem Rajkoviciem, Michaelem Mancienne, Jeffreyem Brumą i Jacopo Salą za sprawą tegoż samego Arnesena. Tam nawet kontuzja nie przeszkodziła mu w osiągnięciu... najwyższej średniej udanych dryblingów na mecz. - Töre kojarzy mi się z dużą dynamiką i niezłą lewą nogą. Do tego z tego co pamiętam, w Hamburgu grał dość samolubnie - twierdzi nasz ekspert od Bundesligi, Maciej Zaremba. Czyli - oprócz tej lewej nogi, charakterystyka bardzo podobna do "Prezesa".
 
Oczywiście Nakoulma może występować także na lewym skrzydle, gdzie zdarzało mu się grać już niejednokrotnie. Tam jednak wcale nie musi być łatwiej - podstawowym lewoskrzydłowym jest bowiem reprezentant Turcji, Olcay Sahan, który od transferu z Kaiserslautern rok temu niesamowicie się rozwinął i stał się jednym z pierwszych "do wejścia" w kadrze swojego kraju. Na podstawowy skład na swojej nominalnej pozycji nie ma jednak szans, ze względu na Ardę Turana.
 
A, no i Sahan ma już swojego zmiennika w Stambule, w dodatku takiego, z którym wiąże się tam ogromne nadzieje. Kerim Frei, bo o nim mowa, został wykupiony z Fulham we wrześniu, jako 19-latek. Za 3 miliony euro, co już nakazuje o nim myśleć, jako o inwestycji w przyszłość. Frei na razie jest tylko rezerwowym, jednak jego atutem jest możliwość gry na każdej ofensywnej pozycji poza szpicą - zarówno za napastnikiem, jak i na skrzydłach czy jako typowa dziesiątka. No i - tak jak w przypadku Sahana i Töre - ma turecki paszport. W obliczu konieczności wystawienia szóstki obcokrajowców na innych pozycjach, to wspomniana trójka, a nie Nakoulma, będzie mieć pierwszeństwo.
 
"Prezesa" czeka więc długa, kręta i wyboista droga do składu Besiktasu, nie mówiąc już o staniu się ulubieńcem kibiców i swoistą maskotką, jak to było choćby w Zabrzu. Oczywiście trzymamy za niego kciuki, a jego poczynania będziemy śledzić na bieżąco.