„Jest kilka rzeczy do poprawy, ale są też pozytywy”- ekstraklasowicz na obozie

2016-02-18 20:18:02; Aktualizacja: 8 lat temu
„Jest kilka rzeczy do poprawy, ale są też pozytywy”- ekstraklasowicz na obozie Fot. Transfery.info
Źródło: transfery.info

Ciężka praca, litry potu wylane na treningach i dobrze zorganizowany czas wolny. Ligowcy zrobili wiele, aby wiosną ich gra cieszyła oko nawet najzagorzalszych entuzjastów.

21 kolejek, do tego mecze w Pucharze Polski, europejskich pucharach, w bonusie spotkania w reprezentacjach narodowych. Mało? Polski kibic to wymagający kibic. Nic więc dziwnego, że wciąż pojawia się pogląd o leniwych piłkarzach, którzy nieudolnie starają się naśladować profesjonalistów z Zachodu. Chociaż po jesiennych trudach nasi ligowcy rozjechali się na urlopy, to późniejsze obozy przygotowawcze dały im solidnie w kość.  Odrzućmy na bok marzenia o grze przez 10 miesięcy w sezonie. To nie Premier League. W naszych realiach taki układ wydaje się być wręcz niemożliwy. Zresztą, tak naprawdę przerwa nie jest czasem wolnym od futbolu. Gdzie czyha pocieszenie dla wybrednych? Ano, w pięknych obrazkach z egzotycznych wyjazdów! Odwiedziny znajomych, rodzinne spotkania, zagraniczne wyjazdy, zjawiskowe kobiety i ekstrawaganckie ubrania. Luksus! 




“Trenować idziemy”

Końcówka października 2015 roku. Jagiellonia po trzech porażkach z rzędu z Pogonią, Lechią i Górnikiem Łęczna pogłębia się w kryzysie,a trener Michał Probierz spotkał się z kibicami, aby porozmawiać o sytuacji zespołu. Wśród wielu pytań, z sali padło zapytanie o charakter i jedność drużyny. Ten układ stracił na wyjeździe Pazdana – przywódcy zarówno na boisku, jak i w szatni. Wtedy opiekun białostoczan zwrócił uwagę na brak letniego obozu przygotowawczego: okresu, w którym można dopracować elementy szkoleniowe i, co najważniejsze, popracować nad integralnością grupy. Kolektyw dobrze współpracujący zarówno na boisku jak i poza nim jest lepszą gwarancją na odniesienie sukcesu niż zlepek największych gwiazd. 


Słowa trenera Probierza kłębiły się w głowie każdego szkoleniowca Ekstraklasy, od Radoslava Latala zaczynając, a kończąc na Robercie Podolińskim. Chociaż każdy z nich borykał się z innymi problemami (brak transferów, konieczność wkomponowania nowych zawodników do drużyny, zgrywanie kulawych formacji, straty kadrowe), to wszyscy czekali na pierwszy trening niczym dziecko na wizytę św. Mikołaja. Każdy, kto robi w życiu to, co lubi, po chwili wytchnienia pragnie jak najszybciej wrócić do wcześniejszych zajęć. Szkoleniowcy uzależnieni od postawy zawodników, chcieli jak najszybciej wziąć w obroty swoich podopiecznych. Piłkarze marzący o wielkiej karierze i uwielbieniu kibiców nerwowo przebierali nogami, aby domowe zacisze zamienić na zapach szatni i towarzystwo kolegów. I nieistotne jest to w jaki sposób zaczęli treningi. Czy tak jak Bartosz Kapustka (od segregacji sprzętu sportowego), czy jak bramkarze Śląska Wrocław (od treningu akrobatycznego). Ważne, że wystartowali.



Zagraniczne wojaże


Polskie kluby od kilku lat zimą wybierają się na zagraniczne zgrupowania. Turcja, Hiszpania, Malta, Cypr – na wizytę w tych krajach zdecydowali się ligowcy, którzy szukali tam słońca, lepszych boisk, zagranicznych sparingpartnerów i spokoju. Treningi w miejscowości oddalonej o kilka tysięcy kilometrów od domu stwarzają komfort pracy bez uwagi gapiów, czy dziennikarzy największych polskich mediów. Wyjątkiem w tym zestawieniu była drużyna Śląska Wrocław, której trener postawił na zgrupowania w polskich Tatrach, sprawdzone jeszcze w czasach PRL.


Jednak myli się ten, kto zaraz po wiosennym falstarcie drużyny stwierdził, że przyczynił się do niego brak zaangażowania w okresie przygotowawczym. Z rozgrzewki piłkarzy Podbeskidzia Bielsko-Biała dumny byłby ekranowy Rocky Balboa, który w filmie „Rocky IV” podczas przygotowań na Syberii wyciągał ze śniegu konne zaprzęgi. Natomiast piłkarzy Pogoni Szczecin w europejskich pucharach mógłby poprowadzić sam Felix Magath – wszak „Portowcy” sztukę wbiegania po schodach mają już opanowaną do perfekcji. 


Z uwagi na ogrom pracy i różnorodność ćwiczeń przedstawiliśmy tylko wybrane formy treningu. Musicie uwierzyć nam na słowo, ale trenerzy zaaplikowali ligowcom dziesiątki ćwiczeń poprawiających koordynację ruchową, technikę, taktykę. Nie brakowało sparingów z poważnymi rywalami oraz treningów strzeleckich. Chociaż ten zaproponowany przez trenera Latala może dać dziwne owoce w rundzie wiosennej… 


Relaks

W życiu każdego człowieka nadchodzi moment, kiedy po wielkim wysiłku przychodzi czas na odpoczynek. Piłkarze mają ten problem, że będąc z drużyną na obozie mogą liczyć tylko na kolegów i sztab szkoleniowy. Oddaleni o tysiące kilometrów od rodziny muszą dzień w dzień spotykać te same twarze. O roli kreatywnej rozrywki polscy dziennikarze napisali już dziesiątki tekstów opisując przypadek reprezentacji Polski. Chociaż piłkarze Adama Nawałki nie przechodzili identycznych treningów jak nasi ligowcy, trenerzy drużyn Ekstraklasy również musieli zadbać o swoich podopiecznych.


Spiritus movens w tej kwestii okazał się Romuald Szukiełowicz. Doświadczony opiekun Śląska wykorzystał wyśmienite górskie warunki i zabrał swoich zawodników na... kulig. Tak, dobrze widzicie. Trener wrocławian docenił zaangażowanie swoich podopiecznych, którzy przynajmniej w jeden wieczór mogli cieszyć się z odwrócenia ról – oni odpoczywali, a konie wykonywały ciężką pracę.


Podobnego komfortu nie miały pozostałe drużyny. Michał Probierz czy Czesław Michniewicz mogli tylko pomarzyć o śniegu, więc piłkarze wolny czas umilali kąpielami w morzu, grą w siatkonogę czy rywalizacją na gokartach. W chwilach między szyderą, a zwyczajnym rżnięciem głupa zawodnicy w myśl powiedzenia: „Polak potrafi” sami wymyślali sposób spędzenia wolnego czasu. Ocenę bardzo dobrą z kreatywnego myślenia powinni dostać młodzi piłkarze Lechii Gdańsk. „Biało-Zieloni” pewnego wieczoru postanowili nie czekać na wynik sparingu, który miał się odbyć następnego dnia i sami rozstrzygnęli go w pojedynku na PlayStation.



Jednak  największą pomysłowością ze wszystkich ligowców popisał się Krzysztof Baran, który... w wolnym czasie postanowił przyrządzić kulinarną niespodziankę Karolowi Świderskiemu. Kto wie, czy rezerwowy bramkarz nie będzie największym wygranym zimowego obozu przygotowawczego: rywalizacji z Bartkiem Dragowskim raczej nie wygra, a dzięki temu odkrył w sobie nową pasję.

Trochę ciężkiej pracy, trochę przyjemności, jeszcze więcej słońca. Ekstraklasowicze wygrzali "stare" kości i pełni werwy wrócili do swoich obowiązków. W końcu, "piłkarz" to zawód jak każdy inny. A, że czasem jest trochę weselej i spędza się zimę w ciepłych krajach... co z tego?


źródła: telewizje klubowe Cracovii, Jagiellonii Białystok, Korony Kielce, Lecha Poznań, Lechii Gdańsk, Piasta Gliwice, Podbeskidzia Bielsko-Biała, Pogoni Szczecin oraz Śląska Wrocław.