Jesus zdradził Benfikę. Czy zbawi Sporting?
2015-06-07 13:57:33; Aktualizacja: 9 lat temu Fot. Transfery.info
Wskutek zaskakującego obrotu wydarzeń, najdłużej panujący powojenny trener Benfiki, człowiek, który właśnie doprowadził "Orły" do drugiego z rzędu mistrzostwa od ponad trzech dekad, Jorge Jesus, opuścił klub dla zagorzałego rywala z miasta.
60-latek, były piłkarz Sportingu, miał zostać skuszony rocznymi zarobkami na poziomie sześciu milionów euro za sezon, podczas gdy jego posadę w Benfice przejmie najprawdopodobniej trener Vitórii Guimarães Rui Vitória.
Plotki o tym, że szkoleniowiec Benfiki może zrobić krótką, kilometrową wycieczkę na drugą stronę obwodnicy Lizbony, przewijały się od kilku tygodni, jednak większość obserwatorów portugalskiego futbolu traktowała je raczej w kategorii głupich spekulacji transferowych.
Wydaje się, że prezydent Benfiki, Luís Filipe Vieira, był również przekonany, że Sporting nie posiada zdolności finansowej, by ściągnąć „JJ” z Estádio da Luz. To jedyne sensowne wyjaśnienie zaproponowania 60-latkowi nowego kontraktu, w którym jego pensja została znacznie obniżona. W związku z decyzją FC Porto, od dłuższego czasu łączonego z "zamachem" na Jesusa, o kontynuacji współpracy z hiszpańskim trenerem Julenem Lopeteguim, Vieira nie miał wątpliwości, że Jesus ostatecznie podpisze nową, skromniejszą umowę.
Afrykańskie wsparcie
Z ogromną, w kategoriach finansowych, ofertą nadszedł jednak Sporting, zapewniwszy sobie fundusze z Angoli (dawnej portugalskiej kolonii z silnymi powiązaniami z Portugalią) i Gwinei Równikowej. Według tych doniesień, Jorge Jesus ma możliwość zarobienia na Alvalade 18 milionów euro przez trzy lata.
Poza względami finansowymi, trener postawił kilka wymagań, które prezydent Bruno de Carvalho zaakceptował, a mianowicie, że będzie nadzorować całą strukturę klubu, a co najważniejsze, że żaden z najlepszych piłkarzy Sportingu nie odejdzie tego lata: Rui Patrício, William Carvalho, André Carrillo, João Mário i Islam Slimani stanowią silną podstawę do budowy zespołu.
Biorąc pod uwagę system gry Jesusa, w którym "holding midfielder" jest prawdopodobnie kluczowym graczem, pozostanie Williama wydaje się szczególnie ważne. Sam piłkarz może być bardziej skłonny do pozostania w Sportingu, mając na uwadze sposób, w jaki Jesus zwiększył umiejętności piłkarzy takich jak Javi Garcia, Nemanja Matić czy Enzo Pérez, sprzedając ich następnie za wielkie pieniądze.
Zagadkowa akademia
Z drugiej strony medalu, Sporting od dawna jest znany z wykorzystywania piłkarzy będących produktami sławnej akademii Alcocete, a ustawiczny brak wiary Jesusa w portugalskich juniorów stanowił główny powód jego krytykhi w czasie lat spędzonych w Benfice. Jak zatem te dwie filozofie mają zostać pojednane?
Inną silną motywacją dla Jesusa, który nigdy nie nudzi się gloryfikowaniem swoich zasług, będzie próba udowodnienia, że Benfica wygrała przede wszystkim ze względu na niego, a nie przez klubowe struktury, i że będzie w stanie wykonywać podobną pracę w zielonej części miasta. Jeśli doprowadzi Sporting do sukcesu, zapisze się w historii jako jeden z najwybitniejszych portugalskich szkoleniowców.
Jeśli chodzi o Benfikę, przypuszcza się, że Luís Filipe Vieira spotka się z ostrym sprzeciwem ze względu na przyczynienie się do odejścia Jesusa, który przez sześć lat swojej pracy zdobył trzy ligowe tytuły i łącznie dziesięć trofeów. Zapewnił też szereg nadzwyczajnych transferów, pomimo sprzedaży swoich najlepszych zawodników rok w rok.
Nowy człowiek, nowa filozofia na Estádio da Luz?
Prezydent ciągle powtarzał jednak, że chce, by Benfica opiera swój skład na większej liczbie krajowych wychowanków i, biorąc pod uwagę sukces Ruiego Vitórii w Vitória Guimarães w tym aspekcie oraz fantastyczne talenty wytworzone niedawno w Seixal Academy, Vieira może się jednak stać tym, który wbrew wszystkim odniesie sukces.
Vitória na wcześniejszym etapie swojej kariery trenerskiej opiekował się drużyną młodzieżową Benfiki. Zgodził się na pracę w Guimarães, choć klub znajdował się w niepewnej sytuacji finansowej, przez co był zmuszony opierać się na młodych produktach i piłkarzach z niższych lig.
W tych warunkach cieszył się ogromny sukcesem, utrzymując zespół z północy blisko szczytu tabeli. W 2013 doprowadził go do pierwszego ważnego trofeum, w finale pokonując właśnie... Benfikę.
Sezon w Portugalii dopiero się skończył, ale biorąc pod uwagę powyższe uwarunkowania, następny zapowiada się na fascynujące widowisko.
TOM KUNDERT (portugoal.net)