Kibice Bayernu mogą być wdzięczni Borussii

2013-02-28 15:54:00; Aktualizacja: 11 lat temu
Kibice Bayernu mogą być wdzięczni Borussii Fot. Transfery.info
Maciej Zaremba
Maciej Zaremba Źródło: Transfery.info

Bayern Monachium znów wraca na szczyt niemieckiej piłki. Wpływ na rozwój bawarskiego giganta ma niewątpliwie największy konkurent w kraju - Borussia Dortmund.

"Zrobiliśmy wiele, żeby znowu być najlepszymi w Niemczech. Dla nas to dobrze, że jest w naszym kraju taki klub jak Borussia. Oni spowodowali, że gramy na innym poziomie" tak skomentował nie tylko ostatnie spotkanie, ale i wiele ostatnich miesięcy prezydent Bayernu Uli Hoeness. Ciężko się z nim nie zgodzić.

Poziom Bundesligi wzrasta w bardzo szybkim tempie i muszą to zauważyć nawet najwięksi przeciwnicy niemieckiego futbolu. Fantastyczna infrastruktura, stadiony wypełnione po brzegi, kapitalny system szkolenia młodzieży i bardzo dobra sytuacja finansowa całych rozgrywek to tylko kilka z wielu atutów niemieckiej piłki. Nie bez kozery mówi się o Bundeslidze, że to najzdrowsza liga na świecie.
 
Borussia Dortmund pokazała, że nie trzeba wielkich pieniędzy aby stworzyć klub, który liczy się nie tylko w Niemczech, ale i w całej europejskiej piłce. To co nie udało się gigantowi ligi angielskiej - Manchesterowi City, zrobili piłkarze Borussii. Dwa sezony w Lidze Mistrzów i dwukrotny blamaż obecnych Mistrzów Anglii pokazał, że trzeba mieć w dzisiejszej piłce coś więcej niż tylko pieniądze. Ekipa Kloppa w fazie grupowej Ligi Mistrzów zaprezentowała to, czym przez dwa poprzednie sezony zachwycała w Bundeslidze. Awans z pierwszego miejsca z "grupy śmierci" potwierdził, że BVB to drużyna z którą musi się liczyć każdy klub w Europie. Takie, na pierwszy rzut oka, małe osiągnięcia w CL to dla stworzonego na podstawie petrodolarów giganta z niebieskiej części Manchesteru tylko marzenia.
 
Ten niewiarygodny skok do góry Borussii był zaskoczeniem dla wszystkich w Niemczech, a zwłaszcza dla Bayernu, który przez dwa lata był upokarzany przez drużynę z Dortmundu. Z perspektywy czasu trzeba jednak ocenić, że te dwa sezony bez tytułów były czymś, co pchnęło Bayern jeszcze bardziej do przodu. Potwierdzają to słowa Hoenessa, który ze względu na m.in. Borussię musiał jeszcze bardziej zainwestować w rozwój swojej potęgi. Dzisiaj prezydent Bayernu na pewno tego nie żałuje, bo jego klub pewnie kroczy po dwudzieste trzecie Mistrzostwo Niemiec i szesnasty Puchar Niemiec, a w Lidze Mistrzów po raz kolejny jest jednym z głównych faworytów do końcowego triumfu.
 
Ćwierćfinałowe spotkanie Bayernu z Borussią Dortmund pokazało obecną różnicę miedzy obiema drużynami. Bayern zdominował BVB, które nie potrafiło w żaden sposób zagrozić bramce Manuela Neuera. Z takim obrazem spotkania kibice z Monachium i Dortmundu podczas rywalizacji swoich klubów dawno się nie spotkali. Bawarczycy mogą tylko sobie "zawdzięczać", że mecz zakończył się tak niskim zwycięstwem. "Tym spotkaniem potwierdziliśmy swoją dominację w niemieckiej piłce" - mówi Hoeness.
 
Rozstrzygnięcie w Pucharze Niemiec i różnica w tabeli Bundesligi nie oznacza, że w następnym sezonie Bayern będzie w Niemczech znów bezkonkurencyjny. Borussia na pewno wyciągnie wnioski z obecnych rozgrywek i przede wszystkim wzmocni swoją ławkę rezerwowych. Brak szerokiej i wyrównanej kadry uniemożliwia Kloppowi walkę na wszystkich frontach.
 
Polityka przedłużania kontraktów BVB udała się niemal w 100%. Jedynym piłkarzem z pierwszego składu Borussii, który opuści Dortmund w najbliższym czasie jest Robert Lewandowski. Odejście Polaka nie będzie dla "Borussen" tak wielkim osłabieniem jak ewentualna sprzedaż Goetzego, Reusa czy Hummelsa. Zwłaszcza, że głośno mówi się o tym, że następcą "Lewego" może być była gwiazda VfL Wolfsburg Edin Dżeko. Osobiście uważam, że Bośniak może jeszcze tylko zwiększyć siłę ofensywną drużyny Kloppa.
 
Podsumowując można paradoksalnie napisać, że kibice Bayernu powinni być wdzięczni Borussii. To dzięki niej Bayern cały czas się rozwija, o czym świadczy choćby zatrudnienie Pepa Guardioli. Pojawienie się tak mocnego konkurenta w Bundeslidze powoduje, że rekordowy Mistrz Niemiec nie może choćby na chwilę spuścić z tonu. Taka sytuacja tylko zwiększa szanse na tak długo wyczekiwany w Monachium triumf w LM.