Patrząc na tradycję, drużynie z
Salzburga daleko do zespołów z Wiednia. Austria i Rapid od dawna są
i jeszcze przez długi czas będą zdecydowanie najbardziej
utytułowanymi austriackimi klubami w historii. W samym XXI wieku
Salsburg na krajowym podwórku nie ma jednak sobie równych. Siedem mistrzostw zdobytych w 10 ostatnich latach robi piorunujące
wrażenie. Gdy nie udawało się sięgać po tytuł, „Byki”
traciły do mistrza tylko kilka punktów. Powtarzalność jest
niesamowita.
I to zdanie można również odnieść do walki
Salzburga o Ligę Mistrzów. Powtarzalność jest niesamowita. A
przecież gdy 10 lat temu klub został przejęty przez Red Bulla,
plany były zupełnie inne. Za sukcesami w lidze austriackiej miały
pójść również świetne wyniki w najbardziej prestiżowych
europejskich rozgrywkach. Tymczasem „Byki” cały czas nie
potrafią się do niej nawet zakwalifikować.
Jak wyglądały
wszystkie dotychczasowe próby?
Sezon
2006/2007 - porażka w III rundzie eliminacji z Valencią
Sezon
2007/2008 - III runda i Szachtar Donieck
Sezon 2009/2010 - IV
runda i Maccabi Hajfa
Sezon 2010/2011 - IV runda i Hapoel Tel
Awiw
Sezon 2012/2013 - II runda i Dudelange
Sezon 2013/2014 - III runda i Fenerbahçe Stambuł
Sezon 2014/2015 - IV runda i Malmö
Sezon 2015/2016 - III runda
i... Malmö
Sezon 2016/2017 - IV runda i Dinamo Zagrzeb
Austriacy przerobili już w zasadzie wszystko. W dwóch pierwszych przypadkach odpadali z zespołami po prostu silniejszymi od siebie. Warto jednak podkreślić, że zarówno w dwumeczu z Valencią, jak i Szachtarem, wygrywali pierwsze spotkanie 1:0. Jednobramkowa zaliczka zbyt wiele jednak nie dawała, bo Hiszpanie i Ukraińcy dość pewnie zwyciężali potem na własnym terenie.
Ekipy z Hajfy i Tel Awiwu były już o wiele słabsze,
a tymczasem Salzburg nie zanotował w starciach z nimi ani jednego
zwycięstwa. A 0:3 w rewanżowym spotkaniu z Maccabi w 2009 roku
uznano za wielki blamaż.
Zawód był ogromny, ale i tak jeszcze bardziej zawstydzające było odpadnięcie w drugiej rundzie z Dudelange trzy lata później. W samej końcówce zwariowanego meczu rewanżowego Austriacy strzelili dwa gole. Skończyło się na 4:3, ale to było za mało. Grająca bez kompleksów ekipa z Luksemburga wygrała pierwszy mecz 1:0 i to ona cieszyła się z awansu.
Prawdziwym hitem jest też to, że Salzburg dwa razy
z rzędu dostał łupnia od tej samej drużyny. Oba dwumecze z Malmö
Austriacy identycznie rozpoczynali i kończyli. W pierwszych meczach na własnym terenie wygrywali, a potem dostawali 0:3. Tak, powtarzalności bez wątpienia nie brakuje.
Tak blisko Champions League jak w tym roku „Byki” jeszcze
nie były. Pięć minut przed końcem rewanżu z Dinamem
Zagrzeb można było przypuszczać, że w końcu im
się uda. Niestety. Chwilę przed ostatnim gwizdkiem gola na 1:1
strzelił Júnior Fernandes, doprowadzając tym samym do dogrywki. W
niej dość szybko trafił do siatki algierski napastnik Dinama, El
Arbi Hillel i było pozamiatane.
Tragedia, pech, klątwa, niefart -
można by tak długo. Salzburgowi znowu będzie musiała wystarczyć
gra w Lidze Europy, w której i tak z reguły nie odgrywa znaczącej
roli. Champions League? Może uda się za dziesiątym razem.