Kogut, pracuś i ministrant, czyli 10 FAKTÓW o... snajperze za 100 milionów euro

2017-01-10 01:40:30; Aktualizacja: 7 lat temu
Kogut, pracuś i ministrant, czyli 10 FAKTÓW o... snajperze za 100 milionów euro Fot. Transfery.info
Mateusz Michałek
Mateusz Michałek Źródło: Transfery.info

Klauzula odstępnego w wysokości 100 milionów euro od początku wzbudzała wielkie emocje. Odrzucając 65-milionową ofertę Arsenalu, władze Torino pokazały, że faktycznie nie oddadzą swojej gwiazdy w promocyjnej cenie. Przed Wami Andrea Belotti.

Zwariowany kogut


Od pewnego czasu,gdy 23-letni snajper przebywa na murawie, można być przekonanym, żetrafi do siatki. Jeśli faktycznie tak się dzieje, jest z koleiwięcej niż pewne, że zaprezentuje swoją klasyczną cieszynkę.Pomysł na imitację koguciego grzebienia po kolejnych golachpodsunął mu kolega. Powód? Andrea uganiał się za tymizwierzakami na farmie swojej cioci. Żeby było śmieszniej, ówprzyjaciel ma na nazwisko Gallo, co znaczy - a jakże - „kogut”.Swoje cieszynki i pseudonim Belotti zagarnął więc bezpośrednio odniego.

Trzeba dodać, że napastnik często śpi w koszulcewłaśnie z napisem „Gallo”, a do tego na stoliku w jegomieszkaniu zawsze stoi mały ceramiczny kogucik.


Odrzucony z Atalanty


Belottiprzyszedł na świat w malutkim, pięciotysięcznym Calcinate,jednej z prowincji Bergamo. Próba sił w tamtejszej Atalancie byłanaturalną koleją rzeczy. I faktycznie „Il Gallo” w młodościwalczył o angaż w akademii „La Dea”. Trenerzy uznali jednak, żemają do dyspozycji lepszych kandydatów na piłkarzy i go odrzucili.Oficjalnie, jak to często bywa, z powodu słabych warunkówfizycznych. I tak Belotti trafił do zdecydowanie mniejszegoAlbinoLeffe, z którego dopiero po siedmiu latachprzeniósł się do Palermo.


Zaczynał nieco niżej


23-latekwcale nie zaczynał swojej przygody z piłką od linii ataku.Najpierw był pomocnikiem, potem przesunięto go na skrzydło, adopiero po jakimś czasie wewspomnianym AlbinoLeffe zrobiono z niego snajpera z krwi i kości.Konkretnie uczynił to ówczesny trener drużyny Primavery, AlessioPala. Jak przyznał inny szkoleniowiec „Celeste”,Emiliano Mondonico, najlepszym określeniem na niego jest„staromodny środkowy napastnik”. - On dalej może grać dobrzejako skrzydłowy czy drugi napastnik, ale pełnię jego możliwościmożna wykorzystać właśnie najbliżej bramki rywala - mówił.


Wielki fan „Szewy”

Wzięłosię to również stąd, że Belotti zawsze był wpatrzony wnajlepszych napastników na świecie. Najbardziej w AndrijaSzewczenkę, którego plakat w koszulce Milanu miał nad łóżkiem. -Jako dzieciak oglądałem go z bratem Manuelem na San Siro. Gdyby pomurawie biegał wtedy Diego Maradona i tak wolałbym patrzeć naAndrija - mówił jakiś czas temu, dodając, że będącstarszym również śledził innych snajperów: - Chciałbym miećchłodną głowę Mario Gómeza, bawić się z obrońcami jakFernando Torres, mieć zdrowie Didiera Drogby i ruszać się niczymSergio Agüero.

Trzeba przyznać, że sporo z tego już ma.


Rywalizujez Dybalą

Przechodząc do Palermo,Belotti miał za rywali do gry m.in. Abela Hernándeza, Kyle'aLafferty'ego oraz Paulo Dybalę. Z samym Dybalą nieźle mu sięwspółpracowało, ale panowie często byli do siebie porównywani.Głównie z powodu tej samej liczby lat na karku. W Serie Bregularniej do siatki trafiał Belotti, bo w sezonie 2013/2014uczynił to dziesięciokrotnie przy pięciu golach Dybali. Po awansiena najwyższy szczebel lepszy był jednak reprezentant Argentyny,który zakończył rozgrywki Serie A z 13 bramkami i 11 asystami.Latem 2015 roku zaprocentowało to 32-milionowym transferem doJuventusu. Kilka tygodni później Torino zapłaciło za Belottiegoniecałe dziewięć milionów europejskiej waluty.


Tort zamiast wisienki


DlaTorino to oczywiście i tak były ogromne pieniądze, nieznacznie więcejzapłacono dopiero rok później za Adema Ljajicia. I trzebaprzyznać, że prezydent Urbano Cairo już na samym początku dałBelottiemu do zrozumienia, czego od niego oczekuje. „Onnie jest wisienką na torcie, tylko całym tortem”. Te słowadziałacza zostaną zapamiętane już na zawsze. Dorobek Włocha ztego sezonu pokazuje jednak, że wcale nie zostały one wypowiedzianena wyrost. 13 trafień w 17 ligowych spotkaniach robiwrażenie.

Venturaotworzył mu oczy

TreneremTorino jest obecnie Siniša Mihajlović, ale forma Belottiego torównież wynik wcześniejszej współpracy z Giampiero Venturą,który sprowadził go do Turynu. To on przekonał go, że jeślitylko naprawdę chce coś zrobić, jest w stanie to osiągnąć. -Pokazał mi, jak wiele jest sposobów patrzenia na grę, dziękiczemu można dokonywać wyborów - przyznał niedawno snajper. Współpraca zaowocowała również debiutem we włoskiej kadrze potym, jak objął ją Ventura. Trzy gole w pięciu dotychczasowychspotkaniach to również niczego sobie bilans.



Polacy narozpisce

WcześniejBelotti występował we włoskich kadrach młodzieżowych. Loschciał, że w 2013 roku dwukrotnie grał z reprezentacją do lat 20z Polakami. No i trzeba przyznać, że zaprezentował się nieźle. Wpierwszym meczu (3:1) zatrzymał się jeszcze na asyście. W drugimdwukrotnie pokonał Michała Szromnika, przyczyniając się dowysokiej wygranej przybyszów z Italii 6:1.


Rodzice wpoili wnim chęć do pracy

OjciecBelottiego pracował w drukarni, mama szyła koszule. Rzuciła tocałkiem niedawno, wprawiając zresztą syna w wielką radość. Niepodobało mu się bowiem to, że musi aż tak ciężko pracować. Niema co ukrywać, to w dużej mierze dzięki rodzicom napastnik Torinozaszedł tak daleko. - Tata powiedział mi kiedyś, że jeśli nieschodzę z boiska absolutnie wyczerpany, to znaczy, że nie dałem zsiebie wszystkiego. Nigdy nie spotkałem kogoś skromniejszego odniego. Z kolei mama nauczyła mnie uprzejmości - wyznał jakiś czastemu.


Ministrantprzeciwny symulkom


Snajper„Toro” jest dość religijną osobą. W przeszłości z pokorąsłużył zresztą do mszy świętych. I choć bramkarzy rywaliuznaje za swoich największych wrogów, których należy pokonać,zawsze chce to robić w sposób czysty. - Symulowanie jest bardzozłe. Trzeba takich sytuacji unikać, żeby nie dawaćnieodpowiedniego przykładu - twierdzi.