Krakowska masakra Piasta
2016-07-17 20:17:56; Aktualizacja: 8 lat temuPrzeszli po nich jak burza i nie mieli ani grama litości. Wychodziło im dosłownie wszystko. I byli skuteczni. „Pasy” rozłożyły gliwiczan na czynniki pierwsze i nie pozostawiły na nich suchej nitki.
W kleszczach
Cracovia pozazdrościła „Miedziowym” szybkiego otwarcia meczu i chociaż nie udało się przebić wyczynu Łukasza Piątka, który strzelił gola w 48. sekundzie, to… na efekty zmasowanego pressingu i bardzo dobrej organizacji gry nie trzeba było długo czekać. „Pasy” od samego początku spotkania atakowały bokami boiska – wyrywał się Szczepaniak, szarżował Jendrisek, a wszystko zaczynało się w środku pola, gdzie królowali Dąbrowski o Covilo. Słowem, w pasiastej ekipie wszystko funkcjonowało tak, jak powinno. Zauważalna była bardzo dobra współpraca i spora wymienność pozycji. Szczepaniak i Jendrisek zamieniali się flankami, Cetnarski i Budziński również nie wykazywali większego przywiązania do pozycji, a i Wójcicki zauważył, że ma możliwość, by wyjść wyżej celem wsparcia swojej ekipy w ofensywie.
Nic więc dziwnego, że już w 4. minucie padł gol. I to nie byle jaki. Bramka, która była naturalną konsekwencją dokładnej gry Cracovii, bowiem idealną wrzutkę Wójcickiego wykorzystał Covilo uderzając piłkę głową. Wprost do bramki bezradnego Szmatuły. Obrona gości zdecydowanie się nie popisała. „Pasy” wykazywały się ogromną łatwością przy przenoszeniu się w okolice „szesnastki” gliwiczan. Najbardziej łakomym kąskiem były właśnie boczne sektory, gdzie „Piastunki” nieustannie się gubiły. No, ewentualnie grały o tempo wolniej od swojego zdecydowanie lepiej dysponowanego rywala.Popularne
Cracovia stosowała imponujący pressing.
Chociaż po stracie gola i kilku groźnych kontratakach Piast wyciągnął wnioski i zaczął bardziej zagęszczać okolice własnej „szesnastki”, to nie za bardzo radził sobie w obliczu naporu przeciwnika. Cracovia natychmiastowo brała w kleszcze swoich rywali uniemożliwiając im jakikolwiek ruch z i do piłki.
Wraz z upływem meczu wydawało się, że coś się zmieni. Wszak, Piast poczynał sobie coraz pewniej. Nadal nie za bardzo był w stanie wyjść skrzydłami (oba były bardzo dobrze obstawiane, a Wójcicki i Deleu świetnie czytali grę i nie szczędzili płuc na powroty), czy skutecznie odebrać futbolówki w środku pola, ale udało mu się stworzyć kilka dogodnych sytuacji. Co prawda Zivec dwukrotnie nie miał szczęścia meldując się na pozycji spalonej, kolejnym razem piłka odskoczyła mu na znaczną odległość, a… w 42. minucie fatalnie przestrzelił po tym, jak otrzymał fenomenalne podanie od Radka Murawskiego, ale coś zaczęło się klarować. Było blisko do doprowadzenia do remisu.
I wtedy znowu. Po raz kolejny niszczycielska siła Cracovii dała o sobie znać. „Pasy” jeszcze przed przerwą zdołały podwyższyć prowadzenie. Fenomenalnym dośrodkowaniem z głębi pola popisał się Dąbrowski mierząc idealnie na głowę Szczepaniaka. Wykończenie na pewno nie było formalnością, ale poza bardzo dobrym zachowaniem piłkarza, należy podkreślić, że gliwiczanie nie popisali się w obronie.
Podtopienie w Kałuży
Nie tylko w pierwszej części spotkania Piast nie grzeszył poprawnym zachowaniem w obronie. Po gwizdku sędziego sytuacja wcale nie uległa zmianie. Chociaż… wydawało się nawet, że „Piastunki” będą w stanie nawet się podnieść. Wszak, nie takie rzeczy się udawały. Zwłaszcza, że goście prezentowali się całkiem nieźle przez pierwsze 10 minut. Ogromną rolę odegrał Bukata, który ożywił grę swojej drużyny – poruszali się po boisku szybciej, w końcu był ktoś, kto jest w stanie regulować tempo i nawet można było mówić o pewnym pomyśle.
Piłka ze środka posyłana była na flankę, gdzie w pełnym biegu przejmował ją Zivec. Brakowało „tylko” wykończenia.
Przyznajmy to otwarcie: Masłowski i Zivec nie są w stanie pociągnąć Piasta. No, na pewno nie na tym etapie. Nowy nabytek gliwiczan był praktycznie w ogóle niewidoczny, nie potrafił urwać się przeciwnikowi, bardzo łatwo można było go wyprowadzić w pole, nie miał siły przebicia. Pomimo, że Zivec zanotował swój lepszy fragment w tym meczu, to i tak nie było kogoś, kto weźmie na swoje barki brzemię odpowiedzialności za wykończenie. Nieco lepiej prezentowała się współpraca z Szeligą, który strzelił honorowego gola, wykorzystując błąd Deleu i w sumie samodzielnie wypracowując sobie sytuację.
W tym czasie Cracovia kontynuowała dzieło zniszczenia. „Pasom” wychodziło absolutnie wszystko. Z łatwością przenosili się w okolice „szesnastki” przeciwnika, grali świetnie na jeden kontakt, nie mieli większych kłopotów, rotacja w obrębie formacji nie powodowała problemów na poziomie komunikacyjnym. I ta regulacja tempa. Dzięki właśnie takiej szybkiej grze gospodarze rozłożyli rywala na czynniki pierwsze i zwyciężyli bardzo wysoko. Nawet wyciągnięcie jednego elementu nie sprawiało większych problemów – wszedł Vestenicky i prawie strzelił gola (na razie musi mu wystarczyć asysta II stopnia przy bramce Covilo po tym, jak uruchomił Dąbrowskiego), wszedł Wdowiak, uderzył i chociaż Szmatuła to wyciągnął, to futbolówka spadła pod nogi Budzińskiego, który już się nie pomylił. To po prostu „trybiło”. Za jedno z najsłabszych ogniw można uznać Litauszkiego, który nie do końca wszedł w ten mecz. Popełnił dwa błędy, które mogły być tragiczne w skutkach, z drugiej strony dając próbkę swoich umiejętności jeśli chodzi o podania uruchamiające.
Inna sprawa, że „Piastunki” grały o tempo wolniej i pozostawiały przeciwnikowi masę miejsca do rozwinięcia skrzydeł. Idealnie było to widać przy ostatniej bramce, gdy… w polu karnym było tylko 2 obrońców, a przyszło im mierzyć się z czterema pasiastymi piłkarzami. Brakowało zrozumienia w obronie, powrotów, zawiązywania akcji w środku pola i wykończenia. Brakowało Piasta, który brylował formą w zeszłym sezonie. A Cracovia? Gdyby z takim zaangażowaniem grała w europejskich pucharach…
Cracovia - Piast Gliwice 5:1 (2:0)
Bramki: Miroslav Čovilo (4’), (70’), Mateusz Szczepaniak (44’), Deleu (62’), Marcin Budziński (87’) - Bartosz Szeliga (76’)
Cracovia: Sandomierski [4] - Wójcicki [4,5], Litauszki [2,5], Wołąkiewicz [3], Deleu [3] - Szczepaniak [4] (72’ Kapustka [3,5]), Dąbrowski [5], Čovilo [5,5], Cetnarski [4,5] (69’ Vestenický [4]), Jendrišek [3,5] (83’ Wdowiak) – Budziński [4,5].
Piast: Szmatuła [2,5] – Girdvainis [2], Korun [2] (46’ Bukata [3,5]), Hebert [2] - Szeliga [4], Pietrowski [2], Murawski [2,5], Masłowski [1,5] (74’ Badía [2,5]), Mráz [2,5] – Barišić [2] (46’ Mak [2,5]), Živec [3,5].
Żółte kartki: Budziński, Deleu - Murawski, Korun.
Sędzia: Tomasz Kwiatkowski [4].
Widzowie: 7659.
Plus meczu Transfery.info: Miroslav Covilo (Cracovia)