Legia w Lidze Mistrzów. Zażenowanie większe niż radość?

2016-08-23 23:23:43; Aktualizacja: 8 lat temu
Legia w Lidze Mistrzów. Zażenowanie większe niż radość? Fot. Transfery.info
Mateusz Michałek
Mateusz Michałek Źródło: Transfery.info

Jesteśmy zmieszani. Z jednej strony cholernie cieszymy się z tego, że w końcu będziemy mogli trzymać kciuki za polski zespół w fazie grupowej Ligi Mistrzów. Z drugiej - wstyd nam, że mistrz Polski awansował do niej w takim stylu.

ZapachniałoChampions League

W rewanżu z Dundalk Ligą Mistrzów zapachniało raz. Dokładnie w 19.minucie i legioniści nie mieli z tym zbyt wiele wspólnego. Toznaczy mieli, jeśli uznamy, że można tak nazwać kompletny brakkrycia Roberta Bensona. To była piękna akcja Irlandczyków. Wrzut z autu,dośrodkowanie w pole karne, zgranie głową Davida McMillana ipiękne wykończenie Bensona. Nawet Gary Lineker wspomniał o nim naTwitterze. Postraszyło Dundalk legionistów, oj postraszyło.

Gra znowu tragiczna

Chcielibyśmywarszawiaków za coś pochwalić, ale ciężko cokolwiek wymyślić.Podopieczni Besnika Hasiego znowu źle weszli w mecz. Zamiast ruszyćpełną parą na rywali, oddali pole i sami dali strzelić sobiegola. Znowu skupimy się na nowych, bo to od nich wymagamynajwięcej. Thibault Moulin prezentował się nieźle przez kilkapierwszych minut, potem cały czas podejmował złe wybory.Steveen Langil był bardzo aktywny, ale z jego ofensywnych wejśćniewiele wynikało. A obecność Vadisa Odjidji-Ofoe w pierwszymskładzie w ogóle ciężko wytłumaczyć. 27-latek nie miał żadnegopomysłu na grę. To wszystko skutkowało dziurami w środku pola.Legia, jak przy golu, zostawiała rywalom zdecydowanie zbyt wielemiejsca. Z przodu Nemancja Nikolić nie otrzymał w zasadzie anijednego dobrego podania.

Wszystko wisiało na włosku

Nibybyły dwie bramki przewagi, ale legioniści nie mieli niczego podkontrolą. Dogrywka była naprawdę blisko. Rywal klasę lepszy odDundalk bardzo szybko wykorzystałby grę w przewadze po czerwonejkartce Adama Hlouška. Zresztą, nawet słabi Irlandczycy (podkreślmyto, oni cały czas byli słabi) w ostatnich kilkunastu minutachpotrafili zagrozić bramce Malarza. Jeszcze przed kartką bliskodrugiego trafienia był Benson, który próbował sił przewrotką.Legioniści nie wyciągnęli żadnych wniosków, bo akcjaprzypominała tę sprzed 20. minuty - dośrodkowanie, zgranie głową,strzał.

Jest kim straszyć w LM...

Bramkaz samej końcówki Michała Kucharczyka na 1:1 była najlepszymmożliwym podsumowaniem i zakończeniem tych eliminacji w wykonaniuLegii. Gola dla najsłabszego od lat mistrza Polski strzelił gość,z którego szydzi trzy czwarte kraju. I dla którego to spotkanie rewanżoweteż było bardzo słabe. Bramkę jednak zdobył i chwała mu za to.Zapominamy o tym, że w momencie, gdy zbliżał się do bramkiGary'ego Rogersa, modliliśmy się, żeby nie potknął się o własnenogi.

Radość i zażenowanie

Oile gra warszawiaków od kilku tygodni jest nijaka, to sam awanswywołuje masę skrajnych emocji. Jest radość. I powinien ją czućkażdy polski kibic, bo w końcu będziemy mogli trzymać kciuki zarodzimy zespół w fazie grupowej Ligi Mistrzów. Oprócz niejczujemy jednak zażenowanie. I nie wiemy, co jest większe. Okej, liczy się wynik i końcowy efekt- to jasne. Problem w tym, że na miejscu legionistówwstydzilibyśmy się za swoją grę. Amatorzy z Irlandii w dwumeczuprezentowali w zasadzie identyczny poziom jak oni. Zażenowaniebezpośrednio łączy się obawami. Obawami o to, co będzie dalej,bo z taką grą na Legię czeka w grupie sześć mant.