Mecz zmarnowanych szans. Lech tylko zremisował na koniec 2016 roku
2016-12-17 21:58:17; Aktualizacja: 7 lat temuTrzeci sobotni mecz 20. kolejki LOTTO Ekstraklasy nie przyniósł rozstrzygnięcia. Cracovia zremisowała 1-1 z Lechem Poznań, ale to goście z Wielkopolski mogą mówić o pechu. Dzięki niewykorzystanym okazjom zakończą 2016 rok poza podium.
Po ostatnim derbowym meczu piłkarze Jacka Zielińskiego głęboko odetchnęli i mogli ze spokojem przygotowywać się do ostatniego meczu w 2016 roku. Ten spokój był krakowianom bardzo potrzebny, zwłaszcza jeśli popatrzymy na ligową tabelę. Zawodnicy Cracovii mają spore problemy z wygrywaniem, a zwycięstwo z „Kolejorzem” uspokoiłoby atmosferę w stolicy małopolski. Z drugiej strony Lech przyjechał do Krakowa z zamiarem pokonania rywala.
Marna skuteczność
Tą chęć „Kolejorza” do odniesienia zwycięstwa widać było od początku sobotniego spotkania. Podopieczni Nenada Bjelicy około 10. minuty pojedynku przejęli inicjatywę i zepchnęli przeciwnika do defensywy. W ich grze widać było polot, jakoś i pomysł – o czym świadczy wysoka liczba znakomitych sytuacji pod bramką Grzegorza Sandomierskiego – jednak gościom z Wielkopolski zabrakło najważniejszego: skuteczności.Popularne
Tomasz Kędziora, Maciej Gajos, Szymon Pawłowski i przede wszystkim Darko Jevtić oraz Radosław Majewski. Wszyscy wymienieni zawodnicy należeli do wyróżniających się postaci Lecha Poznań, każdy z nich sumiennie spełniał swoje boiskowe zadania, ale zabrakło jednego: skuteczności. To ona zdecydowała o wyniku pierwszej połowy i całego meczu.
Natomiast Cracovia nie była sobą. „Kolejorz” zabrał jej piłkarzom najważniejszy atrybut: posiadanie piłki i gospodarze pozbawieni swojej najlepszej karty przetargowej musieli liczyć na uśmiech szczęścia lub błysk geniuszu któregoś z zawodników. Tym kimś okazał się Marcin Budziński, którego atomowy strzał (bierność środkowych pomocników Lecha, którzy odpuścili pomocnika „Pasów”) nieoczekiwanie dał Cracovii prowadzenie.
FINlandia
Jednak druga część spotkania to już odważna gra gospodarzy. Piłkarze Jacka Zielińskiego mając w pamięci pierwsze trzy kwadranse , mieli świadomość, że asekuracyjna postawa może być ich gwoździem do trumny. W tym celu „Pasy” całym zespołem przesunęły się w kierunku poznańskiej bramki. Ten prosty zabieg spowodował zmianę obrazu tego meczu: Cracovia również zaczęła atakować i stworzyła sobie jedną stuprocentową okazję.
Niestety taki obrazek nie zagościł na długo. Lech szybko zaadoptował się do zmiany nastawienia przeciwnika i regularnie podkręcał tempo. Każdy zespół, który musi odrabiać straty naraża się na kontrataki rywala, ale trener Bjelica musi cieszyć się z posiadania takich graczy jak Lasse Nielsen. Fin nie dość, że musiał zastąpić pauzującego za kartki Arajuuriego i ratować zespół w trudnych momentach (wślizg zatrzymujący szarżującego Szczepaniaka) to jeszcze pokonał Sandomierskiego przy stałym fragmencie gry.
Ten gol ostatecznie dał Lechowi jeden punkt, ale jest to gorzka zdobycz. Zawodnicy Nenada Bjelicy już po pierwszej połowie mogli zapewnić sobie zwycięstwo, a tak tylko narobili sobie problemów. Nie tylko w tym spotkaniu, ale również w tabeli. Po porażkach Lechii i Jagiellonii poznaniacy mogli bardziej zbliżyć się do uciekającej dwójki.
Cracovia – Lech Poznań 1:1 (1:0)
Bramki: Marcin Budziński (44’) – Lasse Nielsen (77’)
Cracovia: Sandomierski [4] – Deleu [3,5], Polczak [4], Wołąkiewicz [3] (38’ Litauszki [3]), Brzyski [3] – Wójcicki [3,5] (73’ Jaroszyński), Budziński [4,5], Covilo [3,5], Jendrisek [3] (46’ Steblecki [3]) – Piątek [3], Szczepaniak [3,5]
Lech: Putnocky [3] – Kędziora [3,5], Bednarek [3], Nielsen [4,5] , Kadar [3,5] – Gajos [3,5] (74’ Formella), Tetteh [3,5] – Jevtić [4], Majewski [4], Pawłowski [3] (63’ Robak [3,5]) – Kownacki [3] (83’ Tomczyk)
Żółte kartki: Budziński – Nielsen
Sędzia: Szymon Marciniak [4]
Widzów: 8117
Plus meczu Transfery.info: Lasse Nielsen (Lech Poznań)