Młode talenty: cz.98 [Kacper Przybyłko]
2012-04-10 16:18:01; Aktualizacja: 12 lat temu Fot. Transfery.info
Kolejny odcinek naszego cyklu poświęconego młodym talentom piłkarskim. Dziś czas na kolejnego Polaka, bliżej przyjrzymy się sylwetce Kacpra Przybyłki, polskiego napastnika grającego w rezerwach 1.FC Koeln.
"Polski Drogba", jak nazywają go niektórzy, urodził się 25 marca 1993 roku. Pochodzi z rodziny, w której uprawianie sportu, to niemal obowiązek, który przechodzi z pokolenia na pokolenie. Jego matka uprawiała lekkoatletykę, a ojciec był piłkarzem, a także pierwszym trenerem Kacpra i jego brata bliźniaka, Jakuba, który występuje na pozycji pomocnika w Wuppertal SV, a jego drugi brat, Mateusz, podobnie jak matka trenuje lekkoatletykę.
Przybyłko ma obywatelstwo polskie, jak i niemieckie, ale już kilka lat temu, podczas konsultacji do kadry Polski U-15, kiedy jej trenerem był obecny szkoleniowiec Widzewa, Radosław Mroczkowski, jednoznacznie stwierdził, że nie wyobraża sobie gry dla innej reprezentacji.
- Ja chcę grać tylko dla Polski. Nigdy nie przyjąłbym oferty od innej reprezentacji. Mam polskie serce - mówił w 2008 roku Przybyłko. Wydaje się, że w dalszym ciągu napastnik nie zmienił swoich priorytetów, ponieważ zaliczył kilkanaście występów w młodzieżowych reprezentacjach naszego kraju.
Początki jego kariery, to występy w juniorskich zespołach Arminii Bielefeld, a następnie gra w drugiej drużynie, w której zdobył 15 bramek w 13 spotkaniach w pierwszej części obecnego sezonu. W ostatnim dniu zimowego okna transferowego przeniósł się do rezerw 1.FC Koeln, gdzie notuje bardzo dobre występy, strzelił 5 bramek w 10 spotkaniach, a pierwszego gola zdobył już w debiucie, niespełnia kwadrans po wejściu na boisko w drugiej połowie spotkania z rezerwami VFL Bochum.
W Polsce jest mało znany kibicom futbolu, ale za naszą zachodnią granicą jest regularnie chwalony przez osoby z byłego i obecnego klubu, a także przez ligowych rywali. Uważany jest za wielki talent, porównuje się go do Didiera Drogby, ze względu na warunki fizyczne i styl gry. Zimą działacze z Kolonii stoczyli ciężką bitwę o Przybyłkę, ponieważ kilka klubów było nim bardzo poważnie zainteresowanych, między innymi Borussia Dortmund, Bayer Leverkusen, TSG 1899 Hoffenheim, czy rezerwy VFL Bochum.
- To bardzo utalentowany piłkarz. Ma przed sobą fantastyczne perspektywy. Wychował się w Arminii, a teraz zrobił kolejny krok w swojej karierze, przechodząc do 1.FC Köln. A pytało o niego wiele znanych klubów - mówił Samir Arabi, dyrektor sportowy Arminii Bielefeld.
- On zrobi jeszcze furorę. Ten chłopak jest świetny. Chcieliśmy go pozyskać, ale on niestety zdecydował inaczej - stwierdził trener rezerw VFL Bochum, Iraklis Metaxas.
- Obserwowaliśmy go wiele razy. Dołączył do grona naszych zawodników, którzy w przyszłości powinni przebić się do pierwszego składu - skomentował młodego napastnika Volker Finke, dyrektor sportowy 1.FC Koeln.
- Kacper ma dobre warunki fizyczne. W każdym meczu ma jakąś okazję, piłka go "szuka". A do tego ma odpowiedni charakter. Wychował się w tak zwanej "niemieckiej szkole". Na nic nie narzeka, jest pracowity - powiedział o piłkarzu Władysław Żmuda, selekcjoner kadry U-19, w której występuje aktualnie Przybyłko, który w kontekście kadry, postrzegany jest jako następca, lub partner Roberta Lewandowskiego, choć ma dopiero 19 lat.
- Robert Lewandowski znakomicie się rozwinął w przeciągu jednego roku. Kacprowi także dajmy rok czasu i zobaczmy, jakie postępy poczyni - dodał Żmuda.
Z rezerwami 1.FC Koeln wiąże go kontrakt do zakończenia obecnego sezonu, ale jest niemal pewne, że działacze będą chcieli go przedłużyć, gdyż Przybyłko swoją grą pokazuje, że jest niezwykle utalentowanym i przyszłościowym piłkarzem. Czy jednak Polak pozostanie w Kolonii, na to pytanie ciężko teraz odpowiedzieć. Jeżeli dalej będzie grał, tak jak obecnie, to wydaje się, że mocniejsze kluby zgłoszą się po niego, a fakt, że będzie wolnym zawodnikiem, na pewno zwiększy ilość potencjalnych chętnych.
Według portalu Transfermarkt.de, Przybyłko, na tę chwilę wart jest 150 tysięcy euro. Dobre występy w rezerwach niemieckiego zespołu mogą dać przepustkę Polakowi do gry w pierwszej drużynie, w której występuje już Sławomir Peszko. Gra w Bundeslidze, lub na jej zapleczu na pewno pomogłaby młodemu napastnikowi w podnoszeniu umiejętności.
Teraz, gdy konkurencja, a raczej jej brak w polskiej kadrze wśród napastników nie napawa nas optymizmen na przyszłość, Franciszek Smuda i jego asystenci, powinni obowiązkowo zapisać nazwisko Kacpra Przybyłki w swoich notesach i bacznie przyglądać się jego postępom. Nie jest to gotowy piłkarz do pierwszej reprezentacji w tym momencie, ale za kilka lat możemy doczekać się kolejnego dobrego snajpera.
Osoby odpowiedzialne za naszą kadrę powinny starać się pomóc młodemu chłopakowi, aby jak najlepiej pokierował swoją karierą, żebyśmy nie musieli za jakiś czas powiedzieć, że straciliśmy kolejny ogromny talent, na pozycji, na której wartościowych graczy możemy policzyć na palcach jednej dłoni.
DAMIAN WOLSKI