Nadszedł ten dzień. Zróbcie to i przejdźcie do historii
2016-08-23 09:04:51; Aktualizacja: 8 lat temuDługo czekaliśmy na ten dzień. Drzwi do piłkarskiego raju otwarte są na oścież. Legioniści muszą zrobić już tylko jeden krok, jeden malutki kroczek.
4 grudnia 1996 roku. To wtedy polskiklub rozegrał ostatni mecz w fazie grupowej Ligi Mistrzów. Widzew,bo o nim mowa, przegrał na Vicente Calderón z Atlético Madryt 0:1.Gola na wagę trzech punktów dla „Rojiblancos” strzelił SerbMilinko Pantić. Nikt nie robił z tej porażki wielkiej katastrofy,bo łodzianie już wcześniej stracili szanse na awans doćwierćfinału. Grupowi rywale byli po prostu mocniejsi, każdy towidział. Nikt z kolei nie przypuszczał, że rozbrat polskich drużynz najbardziej prestiżowymi europejskimi rozgrywkami będzie takdługi.
Wyliczamy. Parma, Manchester United, Fiorentina,Panathinaikos Ateny, Barcelona, znowu Barcelona, Anderlecht, RealMadryt, ponownie Panathinaikos, Szachtar Donieck, Steaua Bukareszt,znowu Barca, Levadia Tallin, Sparta Praga, APOEL Nikozja,Helsingborgs, jeszcze raz Steaua, Celtic Glasgow, FC Basel... Towszystkie zespoły, które na różnych etapach eliminacji LM byłylepsze od mistrza Polski. Jedne prezentowały wyższy poziom, inneniższy. Bez względu na to, zawsze czegoś brakowało.
Dundalk przy każdym z nich wypadała blado. Nawet przy Levadii.Nie będziemy jednak po raz setny pisać, że Legia Warszawa miała wlosowaniu furę szczęścia. To fakt, ale szczęściu zawsze trzebadopomóc. Besnik Hasi i spółka znaleźli los, na którym jestnaprawdę gruba, bo sięgająca niemal 13 milionów euro kasa, alecały czas nie odebrali nagrody. Są blisko, ale trzeba zrobićostatni krok.
Wielokrotnie narzekaliśmy na grę Legii w tymsezonie, ale teraz na chwilę zapominamy o tym, co złe:
- otym, że legioniści dość szczęśliwie prześlizgnęli się przezdwumecze ze Zrinjskim Mostar i Trenczynem.
- o tym, że gdyby niedwóch zawodników - Arkadiusz Malarz i Nemanja Nikolić - nie byłobyto możliwe.
- o wygranym w bardzo słabym stylu pierwszym meczuz Dundalk.
- o fatalnej postawie w lidze - tylko jednej wygraneji porażkach z Górnikiem Łęczna oraz Arką Gdynia.
- okabarecie w wykonaniu Jakuba Rzeźniczaka i jeszcze kilku innychparodystów.
- o ich podejściu, indywidualnych błędach i poprostu słabych umiejętnościach, które nie kwalifikują ich do gryw najlepszym polskim klubie.
- o słabej grze nowych zawodników,którzy przecież z miejsca mieli zwiększyć siłę ognia Legii.
-o wątpliwościach dotyczących szkoleniowych umiejętności ifilozofii samego Hasiego.
- o beznadziejnej atmosferze wokół drużyny.
O tym wszystkim i jeszcze kilkuinnych rzeczach na chwilę zapomnimy, bo w tym momencie liczy siętylko to, żeby polski zespół w końcu wrócił do ChampionsLeague. Żebyśmy znowu mogli ściskać za niego kciuki we wtorkowelub środowe wieczory. Reszta schodzi na dalszy plan. Przynajmniej dokońca meczu z Dundalk.
Czy awans do fazy grupowej LigiMistrzów może Legii zaszkodzić? W pierwszych miesiącach na pewno.Oczywiście tylko i wyłącznie pod względem sportowym. Bezznacznych wzmocnień ciężko będzie pogodzić grę przeciwkonajlepszym na Starym Kontynencie, z rywalizacją na krajowympodwórku. Ewentualne straty punktowe w lidze nijak będą sięjednak miały do wspomnianych już korzyści finansowych. Dzięki nimszybko będzie można wszystko odrobić, a potem wskoczyć nazdecydowanie wyższy, nieosiągalny dotąd dla polskich klubówpoziom.
Czy Legia na ten awans w ogóle zasłużyła? Warszawiacysą w czwartej rundzie eliminacji. Przez poprzednie przeszli wwątpliwym stylu, ale jeśli tylko wyeliminują Irlandczyków śmiałobędzie można stwierdzić, że tak - zasłużyli na to bardziej niżrywale. Na razie tyle. Teraz mecz. Wszelkie żale i wątpliwościbędzie można wylewać już po nim.
Legioniści - zróbcieto i przejdźcie to historii. Tak blisko i łatwo nie będzie już nigdy.