Najpierw puchary w Salzburgu, później niemiecka Bundesliga - transferowa gmatwanina spod znaku Red Bulla
2014-07-25 19:05:10; Aktualizacja: 10 lat temu Fot. Transfery.info
Pisaliśmy już dzisiaj o podlewanej energeykami współpracy RB Salzburg z FC Liefering, musimy napisać także o dziwnych ruchach między klubem z Austrii, a RB Lepizig. Bo wypożyczanie rekordowych zakupów po jednym dniu w klubie normą nie jest.
O Massimo Bruno słyszeliście? Jeśli interesujecie się ligą belgijską - pewnie tak. W ubiegłym sezonie Jupiler Pro League 20-latek był wiodącą siłą na skrzydle Anderlechtu, strzelając 10 bramek i dokładając do tego 8 asyst. Musiało się to wiązać z zainteresowaniem wielu klubów gotowych wyłożyć parę milionów za jego usługi, jednak mimo zakusów Granady czy Evertonu, Belg za 9 milionów euro trafił do RB Leipzig, klubu, który w przyszłym sezonie 2. Bundesligi wystartuje jako beniaminek, od razu walczący o awans do 1. Bundesligi.
Nie jest bowiem żadną tajemnicą, że Rasen Ballsport (w skrócie RB), to tak naprawdę nazwa odnosząca się do Red Bulla, wiodącej firmy produkującej napoje energetyczne. Wielkie pieniądze od giganta w swojej branży muszą się też wiązać z wielkimi oczekiwaniami. A awans na zaplecze jednej z najlepszych lig świata - z wielkimi wzmocnieniami.
Okazuje się jednak, że już dzień po transferze, Bruno został wypożyczony do Red Bulla Salzburg... za darmo. Tak jak zakupiony wraz z nim Marcel Sabitzer z Rapidu Wiedeń, za którego RasenBallsport wyłożył 2 miliony euro. Także wypożyczony za nic do Austrii.
Sprawę wyjaśnia Ralf Rangnick, dyrektor sportowy klubu z Lipska: - Bruno zdobył już doświadczenie w Lidze Mistrzów, w młodzieżowej reprezentacji Belgii i jest planowany do gry w Lipsku, ale dopiero, gdy klub będzie grać w 1. Bundeslidze. A teraz niech awansuje do Champions League z Salzburgiem i wciąż gra na tym najwyższym poziomie.
Nie można wykluczyć, że tego lata jeszcze kilku zawodników zostanie sprowadzonych do Lipska w celu gry... w Salzburgu. Z jednej strony - polityka mocno przemyślana, bo jeśli awansować się uda, RasenBallsport będzie mieć już u siebie zawodników bez przerwy grających w najwyższej lidze, w dodatku tak podobnej do niemieckiej, w najlepszym austriackim klubie. Z drugiej - to chyba jednak psucie rynku, bo Salzburg zyskuje na sezon świetnych piłkarzy za bezcen. Piłkarzy, za których taka Austria Wiedeń musiałaby zapłacić 11 milionów euro, a którym Red Bull zapłaci jedynie wynagrodzenie za najbliższych dwanaście miesięcy.
***
TUTAJ możecie natomiast przeczytać o dziwnej sytuacji w lidze austriackiej, gdzie na zapleczu gra klub związany "więzami krwi" z Red Bullem Salzburg, a który zgodnie z prawem może występować w tej samej klasie rozgrywkowej, co hegemon z Salzburga.