Niezbadane są wyroki sędziowskie. Prawo Furmana, prawo Atanasowa?!

2023-11-27 12:32:58; Aktualizacja: 11 miesięcy temu
Niezbadane są wyroki sędziowskie. Prawo Furmana, prawo Atanasowa?! Fot. Adam Starszynski / PressFocus
Redakcja
Redakcja Źródło: Transfery.info

Stare adwokackie przysłowie mówi, że niezbadane są wyroki boskie i sędziowskie. Dobitnie przekonały się o tym niedawno Wisła Płock i Cracovia.

Czy mamy do czynienia z postępującą rewolucją? Czy wkrótce będzie można mówić o prawie Furmana? Czy zawodnicy na kontraktach B2B niebawem będą powoływać się także na prawo Atanasowa? O tym w dzisiejszym artykule.

PRAWO FURMANA?

Pod koniec października świat prawa sportowego obiegła dość szokująca wiadomość. Dominik Furman wygrał sprawę z Wisłą Płock przed Piłkarskim Sądem Polubownym PZPN. Na czym polegała sprawa i jak zawodnik argumentował swoje żądanie? Wisła Płock na początku lipca 2023 roku jednostronnie rozwiązała kontrakt z piłkarzem z powołaniem na przepisy PZPN-u pozwalające na jednostronne rozwiązanie umowy z zawodnikiem w razie spadku do niższej klasy rozgrywkowej. Warunkiem skorzystania z tego prawa jest brak postanowień kontraktu w zakresie spadku, brak porozumienia, co do dalszej współpracy w niżej lidze, brak zaległości z tytułu wynagrodzenia oraz wypłacenie odszkodowania w wysokości odpowiadającej jednej pensji. Oświadczenie może być złożone do dziesięciu dni po zakończeniu sezonu rozgrywkowego, a ten w Polsce trwa od 1 lipca do 30 czerwca [więcej o klauzuli spadku pisaliśmy tutaj].

Klub z Płocka, jak deklaruje, spełnił te warunki. W czym zatem problem? Otóż oświadczenie takie nie ma charakteru definitywnego. Zawodnik w terminie siedmiu dni od jego otrzymania może wnieść do Piłkarskiego Sądu Polubownego PZPN-u pozew o stwierdzenie bezskuteczności takiego oświadczenia. W takiej sytuacji oświadczenie staje się skuteczne dopiero z chwilą oddalenia powództwa zawodnika w I instancji. Jeżeli zaś zawodnika wygra w I instancji, to dopiero z chwilą oddalenia powództwa w II instancji. Gdy klub zaś wygra w I instancji, a przegra w II instancji, to musi zapłacić odszkodowanie. Przegrana klubu w obu instancjach oznacza, że oświadczenie nie wywoła żadnych skutków prawnych.

Na jakim etapie jesteśmy w sprawie Dominika Furmana? Po oświadczeniu klubu zawodnik wniósł pozew o stwierdzenie bezskuteczności oświadczenia i pod koniec października 2023 roku wygrał sprawę w I instancji. A zatem cały czas oświadczenie klubu nie jest skuteczne, a kontrakt teoretycznie obowiązuje. Klub zaskarżył orzeczenie I instancji jednak nawet w razie sukcesu kontrakt piłkarza rozwiąże się dopiero z chwilą wydania korzystnego dla klubu wyroku. Niezależnie od wyniku sprawy, biorąc pod uwagę, że rozpatrzenie przez Piłkarski Sad Polubowny sprawy potrwa jeszcze kilka miesięcy, klub będzie miał spory problem. Powyższe pokazuje, że system potwierdzania oświadczeń wyrokami sądu jest kompletnie nieefektywny i wypacza sens, bowiem może odroczyć skuteczność oświadczenia na kilka miesięcy nawet gdy oświadczenie było całkowicie prawidłowe.

Wypada pochwalić jednak PZPN, że problem dostrzeżono i w nowych przepisach wchodzących w życie 1 stycznia 2024 roku skuteczność oświadczenia nastąpi z ostatnim dniem poprzedniego sezonu przy czy zawodnik zachowa prawo do wynagrodzenia za okres do dnia faktycznego otrzymania oświadczenia (więcej o nowych przepisach PZPN pisaliśmy TUTAJ). Reforma ta jednak oczywiście nie bierze pod uwagę faktu dość niespodziewanego - że sam Piłkarski Sąd Polubowny PZPN-u zakwestionuje swoje własne związkowe przepisy.

Na jakich argumentach bazuje Dominik Furman? Według relacji medialnych zawodnik podnosi, że on jako polski zawodnik jest dyskryminowany, gdyż przepis dotyczący rozwiązania kontraktu po spadku do niższej ligi nie ma zastosowania do obcokrajowców. Jest to pewnego rodzaju uproszczenie, bowiem przepis ten generalnie ma zastosowanie do wszystkich grających w Polsce zawodników jednak z uwagi na fakt, że system ukształtowania sposobu rozwiązywania sporów w PZPN-ie jest niezgodny z rekomendacjami FIFA, zawodnicy zagraniczni mogą zwrócić się o ochronę prawną bezpośrednio do Szwajcarii. FIFA zaś nie uznaje polskiej klauzuli spadku zawartej w przepisach PZPN-u, podnosząc, że jest ona jednostronna. Z tego powodu nauczone złymi doświadczeniami polskie kluby (na przykład Korona Kielce, która przegrała przed FIFA sprawę z Luką Kukiciem, którego kontrakt także rozwiązano po spadku) nie stosują niektórych przepisów PZPN do zawodników zagranicznych, pomimo tego, że formalnie przepisy te obowiązują. Piłkarski Sąd Polubowny PZPN podzielił jednak pogląd zawodnika i jego powództwo uznał za uzasadnione.

Jaki będzie finał tej sprawy? Zobaczymy. Ostateczne rozstrzygnięcie zostanie wydane przez Piłkarski Sad Polubowny w II instancji w ciągu kilku miesięcy.

PRAWO ATANASOWA?

To jednak nie koniec wyroków-niespodzianek dla naszych klubów. Oto bowiem kilka miesięcy temu doszło do interesującego sporu na linii Jani Atanasow – Cracovia. Reprezentant Macedonii Północnej twierdził bowiem, że jego kontrakt powinien opiewać na kwotę netto rozumianą jako kwota „do ręki”. Klub zaś podpisał z nim kontrakt na kwotę netto w ramach działalności gospodarczej, tzw. umowy B2B. W takiej umowie kwota netto oznacza kwotę bez podatku od towarów i usług (VAT), lecz obowiązek zapłaty podatku dochodowego i składek na ubezpieczenia społeczne i zdrowotne leży po stronie zawodnika.

Piłkarz stwierdził, że skoro umawiał się na netto i na taką kwotę opiewała oferta klubu, którą otrzymał, to podpisany przez strony kontrakt nie odzwierciedla ustaleń stron. Wobec tego pozwał on krakowski klub o kwotę podatków i opłat, które musiał uiścić z otrzymanego wynagrodzenia netto. Jego zdaniem pełna kwota ustalona między stronami jako netto powinna pozostać mu w kieszeni. Zgodnie z opisanym wyżej paradygmatem i istniejącymi możliwościami dla zagranicznych zawodników Macedończyk pozwał polski klub bezpośrednio przed Trybunał Piłkarski FIFA.

Po rozważeniu ustaleń stron FIFA uznała, że zawodnik ma rację i zasądziła mu żądaną dopłatę. Nasze polskie netto w ramach umów B2B może zatem być pułapką wobec powszechnie rozumianego na świecie netto jako kwoty „na rękę”.

Cracovia odwołała się do rozpatrującego apelacje od orzeczeń FIFA Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu w Lozannie (CAS). Rozprawę z tej sprawie CAS wyznaczył na 5 grudnia. Wkrótce poznamy więc finalne rozstrzygnięcie w sprawie, przy czym wyroki w CAS nie zapadają bezpośrednio po rozprawach, a zatem czeka nas jeszcze kilka tygodni a może miesięcy oczekiwania.

CZAS PRECEDENSÓW

Niewątpliwie żyjemy w czasach precedensów. Tematyka sportowa często przenosi się na sale rozpraw, gdzie podobnie jak na boisku mogą następować zaskakujące rozstrzygnięcia. Jak widać, wciąż jest duże pole do popisu zarówno przez zawodnikami i ich prawnikami, jak i broniącą się przed roszczeniami stroną klubową.

MATEUSZ STANKIEWICZ, radca prawny
www.stankiewicz-kancelaria.pl
Twitter: @Mat_Stankiewicz