Operowe pianie „Kogutów” – jak wysoko wzleci Tottenham?
2016-02-12 19:45:51; Aktualizacja: 8 lat temu Fot. Transfery.info
Niejeden fan angielskiej piłki mógł się w środę zakrztusić śniadaniem, o ile robił to równocześnie z przeglądaniem piłkarskich newsów z ojczyzny futbolu…
Oto David Lammy, brytyjski polityk partii laburzystów, ujawnił w wywiadzie, że wie, kto według Sir Alexa Fergusona jest obecnie najlepszym trenerem w Premier League. Każde słowo legendy Manchesteru United wciąż traktuje się na Wyspach niczym boskie prawo, nic więc dziwnego, że taka wypowiedź musiała przykuć uwagę czytelników. Kto zatem zasłużył na taką (zaszczytną mimo wszystko!) pochwałę? Mauricio Pochettino. Zaskoczeni, zszokowani? Tak? Ale w zasadzie dlaczego?
Pomyślcie, kiedy ktokolwiek powiedział coś miłego o Tottenhamie? „Koguty” wydają się jedną z najbardziej wyśmiewanych drużyn na świecie i do tego jedną z najbardziej pechowych w całym piłkarskim środowisku. Przykłady można mnożyć. Żarty z nietypowego klubowego symbolu, jakim jest kogut? Jasne. Docinki, że Leicester w tym sezonie było już liderem Premier League dłużej niż Tottenham łącznie w całej historii? Oczywiście. A legenda jakiego klubu odeszła potem do największego rywala? „Spursów”, rzecz jasna (mówa o Solu Campbellu). Najpiękniejszy nieuznany, choć prawidłowo strzelony, gol w historii Premier League (autorstwa Pedro Mendesa)? Bez niespodzianki, (nie)zdobyty przez gracza „Kogutów”. No i kto od prawie 20 lat zawsze kończy sezon za plecami swojego największego rywala? Tottenham, rzecz jasna… Potraficie wymienić inną drużynę z szerokiego topu, którą spotyka tak wiele złośliwości?
Czyżby więc sezon 2015/16 i osoba Pochettino miały być zbawienną zmianą? Odwróceniem złej karty i początkiem nowej, lepszej ery dla klubu z White Hart Lane? Konkrety – sezon 2014/15 Tottenham zakończył na piątym miejscu w tabeli. Archetypicznie niemal słaba formacja obronna dała sobie wbić 53 gole. Więcej niż osiemnaste (a więc zdegradowane) Hull i tyle samo co dziewiętnaste Burnley. Groza. Piekło. Niebem zaś statystyki osiągane przez obronną formację „Kogutów” w obecnym sezonie – zaledwie dziewiętnaście straconych bramek! Z sezonu na sezon obrona Tottenhamu przemieniła się z czerwonej latarni defensyw świata w najlepszą na Wyspach. Złoty dotyk Mauricio P. zadziałał po ponad roku? Kto wie. Spoglądając na tabelę, szybko można wywnioskować, że Tottenham nie tyle częściej wygrywa, co… rzadziej przegrywa. Statystyka zwycięstw za kadencji Argentyńczyka utrzymuje się mniej więcej na poziomie 50%. Stabilnie. Statystyka porażek? W zeszłym sezonie drużyna Eriksena i spółki przegrywała średnio co trzeci mecz w lidze. W tej kampanii – już tylko co ósmy! Próżnia wypełniła się rzecz jasna remisami, dzięki którym Spurs już teraz uciułali sobie całkiem solidnie wyglądającą liczbę punktów.
Nie można rzecz jasna wszystkich zasług przypisywać menedżerowi – faktem niezaprzeczalnym jest, że niemal mityczny już właściciel klubu, Daniel Levy, może zaoferować każdemu trenerowi solidną gotówkę na transfery i bardzo utalentowaną zgraję futbolistów. Vertonghen z Alderweireldem tworzą bodaj najstabilniejszy w lidze duet środkowych obrońców, a za plecami mają jeszcze Hugo Llorisa, który na dobre wygrał rywalizację z Vormem i pewnie zmierza po miejsce w reprezentacji Francji na tegorocznym Euro. Do tego znakomicie rozwija się talent Kierana Trippiera, jak i Danny’ego Rose’a. A potraficie wymienić pięciu bardziej niedocenianych pomocników ligi niż Eriksen, Dier, Lamela, Dembele i Alli? Każdy na swój sposób gra wyjątkowo, każdy mógłby być wspaniałym dyrygentem, ale w orkiestrze Pochettino najlepiej brzmi kolektyw pięcioosobowej formacji pomocy.
Zaprawdę powiadam Wam, tak przy okazji, że fenomenalnym zawodnikiem stanie się kiedyś Dele Alli. Szybka statystyka – Frank Lampard, Steven Gerrard i Paul Scholes będąc w wieku Allego mieli łącznie mniej strzelonych goli niż już teraz ma gwiazdeczka Tottenhamu. Rozwój talentu Delego to także sprawa przyszłości reprezentacji Anglii. Bo kto na dziś mógłby być groźniejszym kandydatem od Allego, by przejąć kiedyś pałeczkę lidera w drużynie „Synów Albionu”?
Wypada także wspomnieć o Harrym Kane’ie – po zapaści na początku sezonu znów zaczął strzelać i ma już piętnaście goli na swoim koncie. Zawsze dobrze jest zamknąć usta krytykom, którzy mówili o Tobie jak o jednosezonowej gwiazdce, prawda Harry?
Gdzie dolecą „Koguty”? Liga stoi otworem – można gdybać, że Arsenal i tak skończy na czwartym miejscu, że Leicester nie zniesie presji, że City w tym sezonie jest zbyt przeciętne, a United już nie zdążą dogonić czołówki. Można gdybać, że biorąc pod uwagę te okoliczności, najpoważniejszym kandydatem do tytułu jest Tottenham. Ale czy warto stawiać na konia koguta, który ostatnio zaskakiwał raczej negatywnie? Czy Pochettino i spółkę stać na przezwyciężenie złego losu?