Panie Moyes, co Pan zrobił?

2014-02-10 16:44:17; Aktualizacja: 10 lat temu
Panie Moyes, co Pan zrobił? Fot. Transfery.info
Szymon Podstufka
Szymon Podstufka Źródło: Transfery.info

Osiem ligowych porażek w 25 kolejkach, iluzoryczne szanse na jakikolwiek tytuł, frustracja, rozczarowanie i pokładanie nadziei w 174 cm hiszpańskiej magii. To krajobraz na Old Trafford, którego nikt już nie usprawiedliwia "ciężkimi początkami".

David Moyes miał bowiem wszystko, by walczyć o mistrzostwo Anglii. Wsparcie sir Alexa, zaufanie kibiców wierzących w nieomylność Fergusona, który namaścił swojego rodaka, najlepszego snajpera Premier League, drużynę, będącą mieszanką doświadczenia i ciągłego głodu zwycięstw. Ławkę, na której tacy klasowi zawodnicy jak Nani, Kagawa czy Chicharito palili się do otrzymania szansy po tym, jak z zespołem pożegnał się dający im mało szans "Fergie".
 
Moyes jednak spaprał, co tylko mógł. Pierwszą rzeczą, którą rozegrał fatalnie było okienko transferowe. Jeśli miał godnie zastąpić sir Alexa, były menedżer Evertonu powinien poznać charakterystykę ruchów Fergusona w letnim okienku transferowym. Przyjrzeć się temu, kiedy i jak wzmacniał swój zespół i wyciągnąć wnioski. Wyciągnął? Niekoniecznie.
 
Sir Alex bowiem większości transferów gotówkowych (pod lupę wzięliśmy ostatnie sześć lat) przeprowadzał na tyle sprawnie, że nowych zawodników zwykle miał u siebie już od początku lipca. W swoich ostatnich sześciu okienkach po 10. lipca kupił tylko sześciu zawodników. Przed natomiast - aż dwunastu. Do ostatniego dnia okienka zaczekał tylko raz - z kupnem Dimitara Berbatova, z którym trafił w dziesiątkę. No, co najmniej w dziewiątkę, bo tyle bramek zdobył Bułgar w swoim pierwszym sezonie dla United, okraszonym mistrzostwem.
 
 














 
Moyes natomiast przez cały lipiec i sierpień męczył kibiców coraz bardziej i bardziej swoim brakiem działań. No, może poza telenowelą pod tytułem "Sprowadzę sobie Bainesa i Fellainiego". Pierwszy został w Evertonie, drugi trafił na Old Trafford w ostatnich godzinach okna transferowego, jednak głosy entuzjazmu mieszały się już wtedy z obawami, że to niekoniecznie kogoś takiego potrzeba w pomocy "Czerwonych Diabłów". Widać to teraz, kiedy zdecydowano się zapłacić rekordową sumę za Juana Matę (nie można było pół roku temu zapłacić ledwie 5 milionów więcej za Mesuta Özila?). Playmakera, zawodnika od ostatniego podania, a nie potężnego wojownika środka pola, jakim bez wątpienia jest trapiony na dodatek ostatnio kontuzjami Fellaini. 
 
W porównaniu do dziesięciu poprzednich sezonów, kiedy to Ferguson wcale nie miał łatwego życia (odpadł przecież dwukrotnie w fatalnym stylu z Ligi Mistrzów już po fazie grupowej), bilans ligowy i pucharowy Moyesa wygląda fatalnie. Wygrać może już tylko Ligę Mistrzów, ale wobec formy innych faworytów, wydaje się to być marzeniem nie do zrealizowania. Raczej nie będzie się on także podobać sir Alexowi, który w ostatnich dziesięciu latahc swojej pracy po 25 kolejkach nigdy nawet nie zbliżył się do dorobku, jaki z United wypracował Moyes. A wydaje się nam, że niekoniecznie w każdym z poprzednich dziesięciu sezonów "Fergie" miał ekipę mocniejszą od tej, jaką dysponował od początku sezonu DM.
 

Manchester United po 25 kolejkach na przestrzeni ostatnich 11 sezonów
 
Życzylibyśmy sobie jednak, żeby Szkot udowodnił jednak, że nieprzypadkowo znalazł się w Manchesterze, a zespół United zaczął wreszcie grać na miarę swoich możliwości. Bo wobec tak niesamowicie wyrównanej czołówki, jaką obserwujemy obecnie w Premier League, kolejny liczący się w walce o najwyższe laury zespół na pewno by nie zaszkodził.