Pepe Mel w Anglii - powieje tiki-taką, czy "tylko" Betisem?
2014-01-10 16:55:11; Aktualizacja: 10 lat temu Fot. Transfery.info
Wydaje się, że trener z sześcioma porażkami w ośmiu meczach, zostawiający zespół w ogonie tabeli ligowej powinien być żegnany przez kibiców białymi chusteczkami i desperacko szukać pracy przez najbliższy czas. Ale nie Pepe Mel.
On na zatrudnienie czekał miesiąc. Zgłosił się klub z Anglii, gdzie Mel nigdy nie grał, ani nie pracował. Konkretnie - West Bromwich, szukający kogoś, kto sprawi, że zwycięstwo z Manchesterem United na Old Trafford nie okaże się jednorazowym wyskokiem. Kto sprawi, że West Brom będzie przede wszystkim efektywniejszy od tego za Steve'a Clarke'a.
Wiadomo, łatwiej było z Romelu Lukaku na pokładzie, ale latem bilans zysków i strat wyszedł West Bromwich raczej na plus - odszedł sprawiający problemy Gabriel Tamas, odszedł "Pan Transfer", Peter Odemwingie, ale pozyskano na zasadzie wypożyczenia bohatera meczu z United, Morgana Amalfitano, Scotta Sinclaira, Diego Lugano, Nicolasa Anelkę, Victora Anichebe czy Stephane'a Sessegnona. Wyniki były za to fatalne, a apogeum osiągnęły pod koniec kadencji Clarke'a, kiedy WBA przegrali cztery kolejne spotkania.
Liczą na Mela, bo człowiek, który nigdy wcześniej nie grał w Primera Division, własnymi rękami sobie na to zapracował. Objął Betis w Segunda Division i wyprowadził go na prostą, z takiego Beñata robiąc przy okazji reprezentanta kraju. Mimo, że długimi chwilami miał pod górkę (a może raczej - nie po drodze) z dyrektorem sportowym, Vladem Stosiciem, który często podejmował decyzje odnośnie angażu zawodników pomimo rekomendacji (lub jej braku) od Mela. Najgorszy rzut piłkarzy przyszedł tego lata, kiedy trzeba było zastąpić odsprzedanego do Bilbao Beñata, czy straconych na rzecz klubów z Premier League: Cañasa, Pozuelo i Adriana. Sara nie bronił w połowie tak dobrze, jak Adrian, a duet Xavi Torres-Joan Verdu nie okazał się w połowie tak dobry, jak Cañas-Beñat.
Skończyło się to tak, jak skończyć się musiało - Mel opuścił Sewillę, przeczuwając chyba, że choć nie było w tym sezonie rezultatów punktowych, to z Betisem dokonał czegoś wielkiego - przywrócił go dla Primera Division, ale także dla europejskich pucharów (tegoroczny występ w Lidze Europy). I że nie będzie musiał szukać pracy szczególnie długo.
Kibice West Bromwich pozostają co prawda sceptyczni, a przynajmniej duża ich część pozostaje, jednak kierunek hiszpański w Anglii po prostu stał się modny - i to nie tylko pod względem piłkarzy, ale i trenerów. Z Primera Division ściągnięto Laudrupa, Pochettino, Pellegriniego... W końcu przyszła pora na Mela. A fanom doradzamy cierpliwość - bo gdy tylko Pepe Mel pozna swoich zawodników, to jeśli da się z nimi coś osiągnąć, to on to coś osiągnie. Byle komu nie udaje się wziąć z zaskoczenia Barcelony Guardioli i Athletiku Bielsy, w dodatku na San Mames.