Perły Oksytanii - młodzież nadzieją Tuluzy
2018-03-11 19:44:08; Aktualizacja: 6 lat temu Fot. Transfery.info
Drużyna Toulouse jest obecna na najwyższym poziomie rozgrywkowym we Francji już od kilkunastu lat.
Ostatnie sezony są jednak dla jej kibiców pasmem rozczarowań, bowiem głównym priorytetem ich ulubieńców stała się rozpaczliwa walka o utrzymanie. Nie inaczej jest także w bieżących rozgrywkach, w których podopieczni Mickaëla Debève balansują pomiędzy strefą spadkową, a bezpieczną pozycją.
Klub z południa Francji nie od dziś jest postrzegany jako znakomite miejsce dla zawodników zaczynających swą przygodę z wielkim futbolem. W końcu to stąd na szerokie wody wypłynął legendarny Fabien Barthez, a tytuł króla strzelców Ligue 1 wywalczony w barwach Tuluzy pozwolił André-Pierre'owi Gignacowi podbić ligę francuską.
Ostatnimi laty piłkarze w charakterystycznych fioletowych trykotach zdecydowanie zawodzą swoich kibiców, którzy od kilku sezonów zmuszeni są do ostatnich chwil drżeć o utrzymanie Toulouse w elicie. Wystarczy zresztą wspomnieć, iż od dziewięciu lat drużynie tej ani razu nie udało się finiszować w czołówce ligowej tabeli.
Niespełna dwa lata temu światowe media obiegło nagranie, na którym ówczesny szkoleniowiec popularnych „Les Pitchouns”, Pascal Dupraz, w dosadny sposób motywuje swoich podopiecznych w przerwie ostatniego meczu sezonu, który zdecydował o utrzymaniu drużyny na poziomie Ligue 1. Tuż po tamtych dramatycznych wydarzeniach zdawać się mogło, iż czarne chmury niebawem przestaną wisieć nad Stadium Municipal i Tuluza ponownie zakręci się w okolicach czołówki.
Tak się jednak nie stało i w bieżącym sezonie kontynuowany jest znany z przeszłości scenariusz, wedle którego piłkarze z Oksytanii przez praktycznie całą część ligowego sezonu toczą dramatyczną walkę o zachowanie ligowego bytu. Kilka tygodni temu zakończono nawet współpracę z Duprazem, który po pamiętnej przemowie cieszył się w Tuluzie statusem istnego cudotwórcy. Jego dzieło próbuje kontynuować Debève, dla którego jest to jednak pierwsza praca w charakterze szkoleniowca na tak wysokim poziomie.
Swego rodzaju spuścizną po odejściu Dupraza stała się obecność w wyjściowym składzie grupy młodych zawodników, którzy w chwili obecnej stanowią największą nadzieję zespołu na dalsze występy w Ligue 1. W trakcie kadencji Dupraza niejednokrotnie zarzucano mu sprowadzanie przeciętnych piłkarzy, którzy nie potrafili zbyt wiele wnieść w poczynania drużyny. Wielu obserwatorów do dziś zastanawia się, na jakiej podstawie szeregi Tuluzy zasilili tacy piłkarze, jak Ola Toivonen, Jimmy Durmaz czy Yannick Cahuzac.
Z drugiej jednak strony, Dupraz nie bał się wprowadzać do pierwszego zespołu piekielnie utalentowanych wychowanków miejscowej akademii, których obecność w wyjściowym składzie stała się od pewnego czasu normą, a w osobach niektórych piłkarzy upatrywana jest nawet przyszłość reprezentacji Francji.
Dupraz prawdziwie stalowymi nerwami wykazał się, powierzając miejsce w bramce 17-letniemu wówczas Albanowi Lafontowi, który w 2016 roku dość nieoczekiwanie wywalczył sobie miejsce w wyjściowym składzie. Urodzony w Burkina Faso nastolatek nie przeraził się ciążącej na nim presji i w błyskawicznym czasie wyrósł na ostoję defensywy Tuluzy. Swoimi fenomenalnymi interwencjami niejednokrotnie wyprowadzał drużynę z opałów, a jego nazwisko coraz częściej pojawiało się na pierwszych stronach gazet.
Wychowanek zespołu, mimo iż nie ukończył jeszcze 20. roku życia może pochwalić się niemal setką spotkań rozegranych na poziomie francuskiej ekstraklasy. W obecnych rozgrywkach ponownie zajmuje zresztą miejsce w czołówce bramkarzy Ligue 1 i gdyby nie jego postawa, dorobek punktowy drużyny z pewnością prezentowałby się znacznie mniej okazale.
Bieżące rozgrywki najprawdopodobniej są jednak ostatnimi, które potężnie zbudowany Lafont spędzi w koszulce Tuluzy. Od pewnego czasu jego poczynania bacznie monitorują kluby europejskiej czołówki z Chelsea, Liverpoolem i Arsenalem na czele. Ostatni z klubów już od pewnego czasu wyraża zainteresowanie osobą 19-latka i niewykluczone, iż potencjalny następca Hugo Llorisa w bramce reprezentacji Francji zamelduje się w nadchodzących miesiącach na Emirates Stadium w celu objęcia miejsca między słupkami po ustępującym Petrze Čechu.
Fenomenalny bramkarz nie jest jednak jedynym zawodnikiem młodego pokolenia, od którego postawy w znaczącym stopniu zależą losy Tuluzy. Tuż przed Lafontem duet stoperów stanowią bowiem 20-letni Kelvin Amian oraz o rok starszy Issa Diop, którzy podobnie jak ich broniący dostępu do bramki kolega awansowali do pierwszego zespołu po wcześniejszych występach w piątoligowych rezerwach.
Duet ten istotnie przyczynił się do faktu, iż podopieczni Debève mogą pochwalić się jedną z najlepszych defensyw spośród zespołów walczących o utrzymanie. Diop podobnie jak ma to miejsce w przypadku Lafonta znajduje się dziś na ustach całej piłkarskiej Francji i już zimą był łączony z przeprowadzką do Londynu, by reprezentować tam barwy Arsenalu lub Tottenhamu.
Inną z młodych gwiazdek siedemnastej drużyny w tabeli Ligue 1 jest Alexis Blin, który w podstawowym składzie występował już jako 17-latek. Francuskie media już dziś porównują go do legendarnych francuskich defensywnych pomocników z Claudem Makélélé na czele twierdząc, iż kwestią czasu pozostaje moment, w którym Didier Deschamps powoła go do kadry narodowej jako zmiennika dla N’Golo Kante.
Ewentualna degradacja Tuluzy najpewniej przyczyni się do rychłego exodusu jednego z najbardziej utalentowanych pokoleń w historii klubu. Transfery te mogą jednak zasilić klubowe konto kwotą oscylującą w okolicach kilkudziesięciu milionów euro, dlatego wątpliwe wydaje się, by ktokolwiek w klubie zamierzał za wszelką cenę podejmować próby zatrzymania ich na Stadium Municipal. Przykład Toulouse potwierdza także prawdziwość panującej opinii o francuskich akademiach mających status najlepszych na świecie, a także daje przykład innym pierwszoligowcom, aby nie bali się podejmować ryzyka i z chęcią stawiali na będących w zasięgu ręki piłkarzy, wśród których niejednokrotnie trafiają się prawdziwe perły.