Piłkarskie dziadki
2013-01-17 10:33:20; Aktualizacja: 11 lat temu Fot. Transfery.info
„Młodości dodaj mi skrzydła!”, pisał kiedyś Adam Mickiewicz. Młodość, świeżość, fantazja, często idą ze sobą ramię w ramię. W życiu, czy w sporcie. A w zasadzie i w życiu i w sporcie.
Ale gdy o młodości możemy już tylko wspominać, czy powinniśmy wywiesić białą flagę i poddać się bez walki wymianie pokoleń? Niekoniecznie.
Gdzie jak gdzie, ale w sporcie wielkich rzeczy dokonuje się właśnie za młodu. Podczas gdy przeciętni ludzie w wieku 30 lat dopiero zaczynają swoje zawodowe kariery, sportowcy, po przekroczeniu trzydziestu wiosen, powoli szykują się do przejścia na emeryturę. Są oczywiście chlubne wyjątki od tej reguły. Japoński skoczek narciarski, Noriaki Kasai ma już 41 lat i dalej startuje w niemal każdych zawodach Pucharu Świata. Amerykańska pływaczka, Dana Torres w wieku również 41 lat zdobyła na igrzyskach olimpijskich w Pekinie trzy srebrne medale (pierwszy raz na Igrzyska pojechała w 1984 roku jako siedemnastolatka!).
Te przykłady są tym bardziej godne podziwu, ponieważ, jak już wspomniałem, mistrzostwo sportowe osiąga się w stosunkowo młodym wieku. Michael Phelps, swój pierwszy rekord świata ustanowił mając… 15 lat. Na igrzyskach w Pekinie opinię publiczną zaszokował fakt, iż w gimnastyce artystycznej Państwo Środka reprezentowały 13-latki. I to z powodzeniem. To jednak przykłady z dziedziny sportów indywidualnych.
Piłka nożna, jako dyscyplina zespołowa, rządzi się oczywiście innymi prawidłami. Najlepszy wiek dla piłkarza oscyluje w granicach 23-30 lat, w zależności od jego nominalnej pozycji (z wyłączeniem bramkarzy, gdyż ci, podobno tak jak wino, im starsi tym lepsi). Środkowi obrońcy czy „playmakerzy” wraz z wiekiem i doświadczeniem otrzymują spokój, opanowanie i umiejętność przewidywania pewnych sytuacji, co znacznie podnosi ich walory. Jednak w dzisiejszej erze „futbolu totalnego” trzeba również bardzo dużo biegać po boisku. Od bramki do bramki. Chyba, że nazywasz się Danijel Ljuboja. Wtedy nie musisz biegać.
Nie jest rzecz jasna tak, że piłkarz, w momencie przekroczenia trzydziestu kilku lat okazuje się niezdatny do praktykowania profesjonalnego futbolu. Dalej może być okazem zdrowia i siły. Jednak w pewnym wieku spadają wydolność organizmu i stopień regeneracji, tak ważne dla zawodników trenujących codziennie. Zyskując siwe włosy, tracą oni powoli świeżość i moc, tym bardziej, że w młodości byli bardzo eksploatowani. Bo wyczynowy sport to nie jest zdrowie. Ale o tym kiedy indziej. My, postanowiliśmy poszukać zawodników powyżej 35 roku życia, którzy nadal grają w pierwszoligowych klubach i to w większości ze znacznym powodzeniem. Ku naszej uciesze, zacna garstka takich oldboyów się znalazła.
Niektórzy najlepsi piłkarze w schyłku kariery opuszczają Europę. Najczęstszy kierunek to USA, Katar, Brazylia (to w przypadku powrotu do ojczyzny), a nawet Chiny. W 2007 roku Stary Kontynent na Stany Zjednoczone zamienił David Beckham. Dwukrotnie wracał do Europy w ramach wypożyczenia do AC Milan, ale dwa ostatnie sezony w MLS miał znakomite. W poprzednim roku w 30 spotkaniach zdobył 7 goli i miał ogromny wkład w mistrzostwo dla Los Angeles Galaxy. Po zakończeniu fantastycznej przygody w Hollywood, 37-letnia ikona brytyjskiej piłki pozostaje bez klubu, ale taki stan rzeczy nie powinien się długo utrzymać.
W ślady popularnego Becksa poszedł Thierry Henry. Z Barcelony odszedł do New York Red Bulls, a w międzyczasie rozegrał 5 meczów w barwach Arsenalu Londyn (wypożyczenie). W 2012 roku w 27 spotkaniach za oceanem strzelił 15 bramek. Jednak również on nie myśli o zakończeniu kariery. A ma już 35 lat.
Klubowym kompanem Henry’ego został niedawno niegdysiejszy bombardier Lyonu – Juninho Pernambucano. Urodzony w 1975 roku Brazylijczyk po dwóch latach w Vasco Da Gama, podpisał kontrakt z zespołem z Nowego Jorku. Jakiż ten piłkarski świat jest mały.
Jeszcze bardziej egzotyczne futbolowo krainy, uświetniają swoją grą dwaj wybitni napastnicy: Alessandro Del Piero (ponad 700 spotkań w Juventusie Turyn) i Raul Gonzalez Blanco (ponad 550 razy oficjalnie przywdziewał trykot Realu Madryt). Pierwszy, mający 38 lat gra aktualnie w Sydney FC. Tak, też byłem zdziwiony, że w Australii grają w piłkę nożną. Drugi, rocznik 1977, strzela gole dla katarskiego Al- Sadd.
Sporą popularnością cieszy się kierunek brazylijski wśród zaawansowanych wiekowo piłkarzy. W Gremio Porto Alegre swoje imponujące kariery dogrywają pomocnicy z kraju kawy: Ze Roberto i Gilberto Silva. Szczególnie dokonania 38-letniego byłego gracza miedzy innymi Bayernu Monachium czy HSV Hamburg zasługują na uznanie. Rozegrał 29 oficjalnych spotkań i strzelił 3 gole. Jest jedna z wiodących postaci w brazylijskim klubie.
Podobnie niezbędnym elementem w drużynie Botafogo Rio De Janeiro jest Clarence Seedorf (rocznik 1976). 24 mecze (w tym 21 w wyjściowym składzie), 8 bramek i aż 1800 minut spędzonych na boisku, to statystyki byłego zawodnika AC Milan z 2012 roku. I to nie byle gdzie, bo w pierwszej lidze brazylijskiej, gdzie grają takie tuzy jak Neymar czy Ronaldinho. Imponujące.
Reprezentanci Portugalii, Liedson Da Silva Muniz i Deco Souza, również upodobali sobie słoneczną Brazylię, a przy okazji ich ojczyznę, jako miejsce piłkarskiej emerytury.
O ile ten kierunek jest do zaakceptowania, o tyle Chiny to propozycja zwyczajnie dziwna. Didier Drogba i Lucas Barrios już stamtąd uciekli. Bardzo wysokie apanaże trzymają jeszcze Nicolasa Anelkę i Frederica Kanoute. Poza ściąganymi na potęgę dziadkami z Europy, na chińskich boiskach biegają same młode wilki. Czyżby problem starzejącego się społeczeństwa w Chinach nie dotyczył futbolu?
Niedaleko najbardziej zaludnionego państwa świata znaleźliśmy prawdziwego rekordzistę. Nazywa się Kazuyoshi Miura. Gra w pierwszoligowej drużynie Yokohama FC. Jest napastnikiem, w 2012 roku wystąpił w 14 ligowych meczach. Urodził się 26 lutego 1967 roku. Póki co, 45-letni Japończyk nie ma zamiaru zawieszać butów na kołku.
Znaczna grupa „wesołych dziadków” zostaje jednak na Starym Kontynencie. W końcu europejska piłka na najwyższym poziomie to nie lada gratka. Ciężko jest zrezygnować z niej z własnej woli (często taki eskapizm wieńczony jest szybkim powrotem). Postanowiliśmy więc prześledzić najlepsze piłkarskie ligi, od Lizbony aż po Sankt Petersburg w poszukiwaniu aktywnych oldboyów. Zobaczcie sami, że wiek to tylko umowna przeszkoda w profesjonalnym i czynnym futbolu.
W uważanej powszechnie za najatrakcyjniejszą ligę piłkarską na świecie – Barclays Premier League, mimo bardzo wysokiego poziomu i braku przerwy zimowej, znajdziemy kilku doświadczonych zawodników powyżej 35 roku życia.
Oczywiście, bramkarze zbliżający się do czterdziestki nikogo nie dziwią. Ale bramkarze, którzy owy wiek przekroczyli i grają regularnie w swoich klubach, zasługują na uznanie. Marc Schwarzer. Australijski golkiper Fulham FC.
Urodzony 6 października 1972 roku. Nie dość, że jest podstawowym bramkarzem finalisty Ligi Europy z 2010 roku, to jeszcze broni barw swojej ojczyzny. Ma 40 lat i wciąż prezentuje znakomita formę. Nie zanosi się na to, aby szybko znalazł godnego następcę. Niewiele brakowało, a nasze europejskie zestawienie zaczęlibyśmy od Brada Friedela. Amerykanin, rok starszy od Schwarzera, dzielnie utrzymywał się jako numer jeden w bramce Tottenhamu, jednak w połowie listopada musiał uznać wyższość sprowadzonego na jego miejsce Hugo Llorisa. Szacunek dla reprezentanta Stanów Zjednoczonych za podjętą walkę.
Z Wysp Brytyjskich przenosimy się, dosłownie na chwilę, do Holandii. W krainie tulipanów, również dwójce bramkarzy należy poświęcić kilka słów. 42-letni Sander Boschker broni w Twente Enschede (6 spotkań w pierwszym składzie w bieżącym sezonie). 4 lata młodszy (rocznik 1974) Węgier Gabor Babos to gracz NEC Nijmegen. Wystąpił we wszystkich ligowych meczach obecnych rozgrywek ligowych.
Jesteśmy już ponownie w Zjednoczonym Królestwie, bowiem tu czeka na nas jeszcze kilku krzepkich chłopaków. Przede wszystkim niesamowita dwójka z Manchesteru – Ryan Giggs (1973) i Paul Scholes (1974). Obydwaj to grające legendy ekipy z Old Trafford, wierni od zawsze i na zawsze „Czerwonym Diabłom”. Od dobrych kilku lat wróży im się koniec kariery (Scholes zresztą powrócił po niby definitywnym rozstaniu z futbolem). Jednak w dalszym ciągu im to nie wystarcza, chcą grac dalej. Walijczyk rozegrał w sezonie 2012/13 11 spotkań, w 6 wybiegał na boisko od pierwszej minuty. Ale w jego przypadku nie statystyki są najważniejsze. Jego gra. Niezależnie od tego, kiedy pojawia się na placu gry, od razu wprowadza ożywienie i inną jakość. Mówiąc nieco kolokwialnie, robi znaczącą różnicę. Paul Scholes w 14 spotkaniach strzelił nawet jednego gola, a świeżością i zapałem w niczym nie ustępuje Giggsowi. Śmiem twierdzić, że Ci dżentelmeni prezentowaliby taki poziom nawet za 10 lat. Klasa sama w sobie.
W futbolu, oprócz kreatorów gry, ważnym elementem jest defensywa. W Premier League obrodziło w doświadczonych, leciwych obrońców. Wiliam Gallas, Ryan Nelsen, Sylvain Distin i Philipe Neville. Wszyscy urodzeni w 1977. Distin i Neville stanowią 50% obrony szóstego zespołu ligi – Evertonu FC. Francuz spędził w tym sezonie na murawie ponad 1400 minut. Nieco mniej, bo 14 meczów na swoim koncie ma boczny obrońca „The Toffies” i były reprezentant Anglii. Nowozelandczyk Ryan Nelsen, mimo iż jest opoką „czerwonej latarni” w Premiership, swoją postawa na boisku nie wzbudza zastrzeżeń. 18 występów i jedna bramka stopera QPR to bilans wyżej niż przyzwoity. Najsławniejszy z tej czwórki, były kanonier, Willy Gallas to środkowy obrońca Tottenhamu Hotspur FC. Ponad 1500 minut na boisku pokazuje, że mimo 35 lat na karku, cały czas jest to solidny defensor na którym można polegać. Siła doświadczenia plus odpowiednia szybkość i wytrzymałość. O to właśnie chodzi.
Z deszczowego Londynu wędrujemy do słonecznej Italii. W ojczyźnie „catenaccio” nigdy nie brakowało futbolowych starców. Paolo Maldini, Alessandro Costacurta czy Giuseppe Favalli, jeszcze nie tak dawno temu powodowali wylew żółci i wymyślne kpiny w kierunku drużyny AC Milan. Co ciekawe, dzisiaj, w tym „domu spokojnej starości” najstarszym zawodnikiem jest „zaledwie” 36-letni (13.01.1976) Mario Yepes, były obrońca Villarealu CF. Gra, co prawda sporadycznie (10 występów), ale zawsze od pierwszej minuty. Słoneczny klimat śródziemnomorski sprzyja na trzeszczące kości i stawy. Chociaż patrząc na Javiera Aldemara Zanettiego z Interu Mediolan, można się zastanawiać, czy tego typu dolegliwości w ogóle mu dokuczają. „Il Trattore” rozegrał na prawej flance w tym sezonie 17 meczów. ZAWSZE w podstawowym składzie. Nic dodać, nic ująć. No, może tylko tyle, że ma 39 lat. I ani jednego siwego włosa na głowie.
Mimo zamiłowania do grania „na zero z tyłu”, we Włoszech można spotkać także napastników. I to nie byle jakich. Grający już prawie dekadę w Udinese Calcio, Antonio Di Natale wciąż błyszczy formą. Finalista niedawnych mistrzostw Europy strzelił w bieżącym sezonie 10 bramek, a w historii występów w Udine ma ich już ponad 140. Mniej przywiązujący wagę do klubowych barw Luca Toni (niegdyś gwiazda Bayernu Monachium), częściej jako dżoker, zbiera przyzwoite opinie w swoim obecnym klubie (AC Fiorentina).
Jeden, niezwykle ciekawy zawodnik, przyciągnął nas do Francji. Filigranowy Ludovic Giuly. Urodzony 10 lipca 1976 roku największe triumfy świętował w AS Monaco i FC Barcelona. Dziś, u schyłku kariery, gra w FC Lorient. Głównie wchodzi na boisko z ławki rezerwowych, ale jego znaczenie dla postawy zespołu jest ogromne. Karierę zamierza zakończyć w amatorskim klubie Monts d'Or Azegues, z którego jako młodzieniec wypłynął na szerokie wody. Bardzo miły ukłon w stronę swojej piłkarskiej Alma Mater.
Na ten temat można by pisać bez końca. Wbrew pozorom, dobrych, acz leciwych pod względem zawodowego futbolu graczy jest naprawdę sporo. W kolejce do umownego „klubu seniora” czekają takie gwiazdy jak: Didier Drogba, Frank Lampard. Miroslav Klose, Andrea Pirlo, czy Carles Puyol. Poniżej przedstawiam listę kilkunastu piłkarzy, których nie zdołałem opisać w powyższym artykule. A na samym dole, skład (całkiem przyzwoity, trzeba przyznać) oldboyów na poziomie. Najwyższym, światowym poziomie.
Marc Van Bommel, HOL, 1977, POM, PSV Eindhoven, 13/13/2*
Sergiej Semak, RUS, 1976, POM, Zenit Sankt Petersburg, 12/7/2
Roman Sharonov, RUS, 1976, OBR, Rubin Kazań, 12/10/1
David Trezeguet, FRA, 1977, NAP, River Plate Buenos Aires, 10/9/1
Emil Scheel, DAN, 1970, POM, AFC Aarhus, 9/2/0
Simone Vergassola, WŁO, 1976, POM, AC Siena, 17/17/2
Benjamin Nivet, FRA, 1977, POM, AC Troyes, 18/16/6
Cedric Barbossa, FRA, 1976, POM, Evian TG, 14/12/6
Yohann Poulard, FRA, 1976, OBR, AC Ajaccio, 17/17/0
Timmy Simons, BEL, 1976, POM, FC Nurnberg, 17/17/1.
*- imię i nazwisko, narodowość, rok urodzenia, pozycja, klub, mecze/pierwszy skład/gole
Podstawowa „jedenastka” i sześciu rezerwowych*:
Bramkarz:
MARC SCHWARZER (40lat, Fulham FC, 19/0**)
Obrońcy:
JAVIER ALDEMAR ZANETTI (39lat, Inter Mediolan, 17/0),
WILIAM GALLAS (35lat, Tottenham Hotspur FC, 17/1),
RYAN NELSEN (35lat, QPR, 18/1),
PHIL NEVILLE (35lat, Everton FC, 14/0)
Pomocnicy:
RYAN GIGGS (39lat, Manchester United, 11/0),
CLARENCE SEEDORF (36lat, Botafogo FR, 24/8***),
DAVID BECKHAM (37lat, wolny zawodnik, dotychczas Los Angeles Galaxy, 30/7***),
ZE ROBERTO (38lat, Gremio Porto Alegre, 29/3***)
Napastnicy:
ALLESANDRO DEL PIERO (38lat, Sydney FC, 12/5),
RAUL GONZALEZ BLANCO (35lat, All Sadd, 12/5)
Rezerwowi:
BRAD FRIEDEL (41lat, Tottenham Hotspur FC, 10/0),
MARC VAN BOMMEL (35lat, PSV Eindhoven, 13/2),
PAUL SCHOLES (38lat, Manchester United, 14/1),
GILBERTO SILVA (36lat, Atletico Mineiro Belo Horizonte, 15/1***),
JUNINHO PERNAMBUCANO (37lat, Vasco Da Gama, 13/4***, obecnie New York Red Bulls,)
THIERRY HENRY (35lat, New York Red Bulls, 27/15***),
KAZUYOSHI MIURA (45lat, Yokohama FC, 14/1***)
*- całkowicie subiektywny wybór autora powyższego tekstu
**- występy/gole w sezonie 2012/2013
***- występy/gole w 2012
HUBERT BIGDOWSKI