Prześwietlamy potencjalnych pucharowiczów: Lechia Gdańsk
2014-04-24 23:15:35; Aktualizacja: 10 lat temu Fot. Transfery.info
Ricardo Moniz wszedł do Lechii z przytupem, bo przywitał się z kibicami dwoma ładnymi zwycięstwami z Piastem i Zagłębiem. Teraz powalczy z tym klubem o puchary.
Mimo że Lechia w grupie mistrzowskiej jest póki co outsiderem, dwa zwycięstwa przy korzystnym układzie pozostałych spotkań, mogą zrobić z niej zespół z trzeciego miejsca już w 32. kolejce. Na pewno Moniz żałuje, że ze Śląskiem nie udało się zdobyć nawet punktu, bo jeden zrównałby Lechię z Zawiszą, a trzy pozwoliłyby patrzyć na te dwie ekipy z góry. Plusem takiej sytuacji jest natomiast mecz z najsłabszym - wydaje się - Górnikiem w ostatniej kolejce. Kto wie, może decydującej o pucharach dla Gdańska już w następnym sezonie?
Lechia straciła w tym sezonie 37 bramek, a jej bramkarze rzadko się nudzą, co jednak nie przeszkodziło im wiele razy zostać bohaterami meczów. Mateusz Bąk czyste konto zachowywał w 8 z 20 rozegranych meczów, Bartosz Kaniecki w 2 z 3, natomiast najgorzej spisywał się odstawiony po 12. kolejce Sebastian Małkowski (2 czyste konta w 9 meczach, w 11. i 12. kolejce po 4 stracone z Widzewem i Lechem). Bąkowi Lechia zawdzięcza choćby punkt przywieziony z Gliwic, który w końcowym rozrachunku okazał się kluczowy. Wtedy też Bąk raz po raz zatrzymywał Rabiolę, który - o dziwo - wtedy jeszcze umiał wcelować w bramkę, natomiast za każdym razem, w najprostszych nawet sytuacjach, trafiał w Bąka.
Piłkarze z Gdańska często strzelają z dystansu, skąd bierze się też ich spora ilość niecelnych strzałów. Ale jak już trafią, to zwykle pięknie i spektakularnie. Potrafimy sobie przypomnieć choćby gole Grzelczaka (on w ogóle strzelił jakiegoś brzydkiego gola w tym sezonie?), Makuszewskiego, Vranjesa czy Deleu. Wszystkie z dużej odległości, dające ważne punkty.
Lechia to też jedna z najrzadziej faulujących ekip T-Mobile Ekstraklasy. Mniej fauli ma jedynie Widzew, Cracovia i Górnik Zabrze, natomiast po odbiorach piłkarzy Lechii sędzia przerywał grę gwizdkiem 266 razy, o 104 mniej, niż na przykład Korona Kielce, przodująca ligowemu rankingowi brutali.
Nie można ekipie Ricardo Moniza (a wcześniej Michała Probierza) zarzucić też, że trwonią prowadzenie. Co to to nie. Z siedemnastu sytuacji, kiedy Lechia prowadziła, tylko trzy razy rywalom udawało się wygrać. Lechia zdobyła natomiast w tych 17 spotkaniach 34 punkty.
Znacznie gorzej szło jednak odrabianie strat. Lechia jako jedyny zespół, obok Podbeskidzia, nie wygrała żadnego meczu, w którym to rywale wychodzili na prowadzenie jako pierwsi. Na 13 takich przypadków, udało się wyciągnąć tylko 3 remisy (Podbeskidziu udało się to pięciokrotnie).
Aż pięciokrotnie Lechia dawała sobie także strzelić bramki w doliczonym czasie gry drugiej połowy, do czego dokładamy także gola straconego w pierwszej połowie, a po 45. minucie. To najgorszy bilans wśród klubów Ekstraklasy, który kosztował Lechię parę punktów:
- gol Jakuba Bąka na 3:2 dla Pogoni 15.02.2014
- gol Aleksandra Jagiełło na 3:1 dla Podbeskidzia 9.11.2013
- gole Kevina Lafrance (45.+7) i Alexa Bruno (90.+4) na 2:1 i 4:1 dla Widzewa 6.10.2013
- gol Pawła Brożka na 3:0 dla Wisły 24.09.2013
- gol Takafumiego Akahoshi na 1:1 w meczu z Pogonią 15.09.2013