Prześwietlamy potencjalnych pucharowiczów: Pogoń Szczecin
2014-04-24 16:07:27; Aktualizacja: 10 lat temu Fot. Transfery.info
Podopieczni trenera Dariusza Wdowczyka po sezonie zasadniczym mogą być z siebie bardzo zadowoleni. Ich grę momentami oglądało się znakomicie, a zajęcie czwartego miejsca daje świetną pozycję wyjściową przed ostatnimi siedmioma kolejkami.
Pogoń czekają mecze u siebie z teoretycznie najłatwiejszymi rywalami - Górnikiem, Lechią i Zawiszą. Do tego na własnym stadionie szczecinianie podejmą warszawską Legię, która Pogoni wyraźnie nie leży. Wyjazdy to natomiast Lech, Ruch i Wisła, z którymi w tym sezonie na wyjazdach Pogoń wygrywała (2:1 z Lechem w Poznaniu), remisowała (1:1 z Ruchem w Chorzowie) i przegrywała (1:2 z Wisłą w Krakowie).
Coś, co Pogoń potrafi najlepiej w całej lidze, to dopasowanie swojej gry do tego, jak gra rywal. Nie sprawia "Portowcom" więc żadnego problemu gra z kontry, jak na przykład w wygranym 5:1 meczu z Lechem, ale gdy trzeba się przestawić na atak pozycyjny - Marcin Robak, pomocnicy, boczni obrońcy, a nawet stoper Dąbrowski potrafią poklepać, szybko rozegrać piłkę, rozciągnąć cofniętą głęboko defensywę rywala i zadać decydujący cios.
Robakowi należy zresztą poświęcić osobny akapit, bo to snajper co się zowie. Bodaj jedyny w Ekstraklasie, który mając piłkę i żadnego partnera przed sobą, potafi zrobić coś z niczego. Może jego drybling nie wygląda zbyt efektownie, ale sporo obrońców daje się Robakowi wywieść w pole. Pokazywał to już w Piaście, pokazuje teraz grając na chwałę Pogoni. Nieprzypadkowo to właśnie Robak jest najlepszym strzelcem naszej ligi z 20 bramkami na koncie.
Wspomniany wcześniej stoper Dąbrowski natomiast nie tylko potrafi rozegrać piłkę czy podłączyć się do ataku, ale ze swoim wzrostem jest ogromnym zagrożeniem przy stałych fragmentach gry, wykonywanych zwykle przez dwójkę Akahoshi-Murayama. Japończycy potrafią doskonale dorzucić piłkę w punkt (szczególnie "Aka"), natomiast czy to Dąbrowski, czy Golla, czy Robak - zamknąć takie dośrodkowanie zabójczą główką. To właśnie stałe fragmenty pozwoliły wygrać prestiżowy pojedynek w Gdańsku z Lechią na otwarcie wiosny w T-Mobile Ekstraklasie.
Pogoń ma też na swoim koncie najmniej porażek w rundzie zasadniczej, bo ledwie pięć (Legia i Lech po 7, Ruch 8, Wisła 9, pozostali 10 i więcej). Trochę w myśl zasady: "jeśli nie możesz wygrać meczu, to go zremisuj", ale o tym później.
Pogoń ma ten sam problem, co Ruch. Często nie potrafi swojej przewagi udokumentować wysokim prowadzeniem, przez co zdarza się im je wypuścić w końcówce (patrz choćby niedawny mecz z Piastem Gliwice). To też powoduje, że Pogoń tak jak ma najmniej porażek w lidze, tak zanotowała też najwięcej remisów, bo aż czternaście (tylko trzy bezbramkowe).
"Portowcy" mają też kłopot z wygraniem kilku spotkań pod rząd. Najdłuższa seria to trzy zwycięstwa w końcówce września, kiedy dziewięciodniowy maraton ligowy zakończyli ze zdobyczą 9 punktów, w pokonanym polu zostawiając Lecha, Podbeskidzie i Cracovię. Poza tym dwa razy wygrali dwa mecze pod rząd. Najdziwniejsze jest to, że remisy czy porażki, często po bezbarwnej grze, przychodziły po przekonujących zwycięstwach. Po 4:0 z Piastem była więc przegrana 1:2 z Widzewem, po 5:1 z Lechem - 0:0 z Podbeskidziem, a po wspomnianej serii trzech wygranych - 1:4 u siebie z Górnikiem.