Rafa Benitez pod ostrzałem. Dzisiejsze "El Clasico" meczem o potrójną stawkę?

2015-11-21 09:07:03; Aktualizacja: 8 lat temu
Rafa Benitez pod ostrzałem. Dzisiejsze "El Clasico" meczem o potrójną stawkę? Fot. Transfery.info
Marcin Żelechowski
Marcin Żelechowski Źródło: Transfery.info

Według "Mundo Deportivo" dzisiejszy mecz Barcelony z Realem może okazać się ostatnim dla Rafy Beniteza, naturalnie w roli szkoleniowca "Królewskich". Jakie jest prawdopodobieństwo takiego scenariusza?

Prezydent klubu ze stolicy zawsze miał słabość do hiszpańskiego trenera, co odegrało też pewną rolę przy zwolnieniu Carlo Ancelottiego. Możliwość zatrudnienia byłego opiekuna Liverpoolu, który na początku swej kariery prowadził rezerwy madryckiego zespołu, była dla Florentino Pereza pokusą, której nie potrafił się oprzeć. Dowodzący na Santiago Bernabu nie słynie jednak z cierpliwości do zatrudnianych przez siebie osób, a dodatkowo jest niezwykle podatny na głosy trybun. Właśnie dlatego jego sympatia, czasem nazywana miłością do Beniteza, osłabła.

Wspomniany dziennik idzie o krok dalej, podgrzewając atmosferę przed "El Clasico", próbując zrzucić na gospodarzy tego pojedynku większą presję. Katalończycy donoszą bowiem, że w przypadku porażki dojdzie do zmiany szkoleniowca, a Perez wprowadzi swój długofalowy plan, jakim jest umieszczenie na ławce trenerskiej Zinedine'a Zidane'a. Wszystko przez rosnącą krytykę Beniteza.

55-latek, choć uchodzi za specjalistę od wielkich spotkań, przychodząc do Madrytu - właściwie wracając do swojego rodzimego miasta - zapowiadał nie tylko walkę o najwyższe cele, ale i ofensywną grę, próbując zerwać z łatką gościa poświęcającego efekty specjalnie dla żelaznej dyscypliny taktycznej. Tymczasem, nawet mimo wysokich wyników, które przytrafiły się, słowa Hiszpana nie przekładają się na rzeczywistość.

Real w tym sezonie prezentuje się przeciętnie, wyniki też nie zawsze odzwierciedlają przebieg spotkań. Nawet świetne statystyki w defensywie nieco zakrzywiają realny obraz, bowiem wiele razy "Królewskich" ratowali Keylor Navas, obramowanie bramki i nieporadność rywali. Eksperci snują poważne zarzuty, że mimo liczby straconych goli, stwarzanie sytuacji przeciwko stołecznej drużynie jest niesamowicie proste.

Głównym problemem Beniteza wcale nie muszą być jednak zarzuty na temat nudnej jak flaki z olejem gry, ale niezadowolenie piłkarzy. Sytuacja z Cristiano Ronaldo jest powszechnie znana, ostatnio z kolei na łamach mediów aluzje do trenera wysyłał James Rodriguez. Zawodnicy są rzekomo niezadowoleni z taktyki, czują się uwięzieni, ograniczani. Najlepszym tego przykładem ma być właśnie Portugalczyk, który strzela mało goli, bo - wedle pojawiających się opinii - winę ponosi za to właśnie szkoleniowiec.

Jedynym, który powinien trzymać kciuki za szkoleniowca wydaje się Gareth Bale, twarz projektu, o co zazdrosny jest zresztą największy gwiazdor. Tyle można wysnuć z częstego przeglądania hiszpańskiej prasy, sięgając po kilka tytułów. Choć ciężko uwierzyć, że nawet w wyniku porażki Benitez pożegna się dziś ze stanowiskiem, istnieje szansa, że mecz ten będzie przełomowym. Albo dostanie chwilę medialnego spokoju, albo podpisze na siebie wyrok. Wyrok, od którego jednak będzie miał czas się odwołać.