Robben i arbiter "farmaceuta"
2014-06-23 20:12:49; Aktualizacja: 10 lat temuGdyby nie ostatnie piętnaście minut, bylibyśmy mocno rozczarowani tym spotkaniem. Jednak Arjen Robben oraz dwaj zmiennicy - Fer i Depay - uratowali to widowisko.
Mecz Holandia – Chile, czyli teoretycznie zwyczajny mecz o pietruszkę, z racji, iż obie drużyny zapewniły sobie awans. Stawką tego pojedynku było jednak niezwykle ważne miejsce w tabeli, bowiem zajęcie pozycji lidera w grupie pozwalało na uniknięcie Brazylii w kolejnej fazie.
Obie reprezentacje najwyraźniej nie obawiają się gospodarzy mistrzostw, bowiem ich postawa w pierwszej połowie sprawiała wrażenie, jakby piłkarze grali z konieczności i nie byli zainteresowani zdobywaniem bramek. Z małymi wyjątkami.
Istnieją bowiem piłkarze, którzy są tak ambitni lub chciwi - niepotrzebne skreślić - że gdy tylko mają piłkę przy nodze, zrobią wszystko by poczuć zapach bramki. O kim mowa? Naturalnie o Robbenie, który na tle wolno poruszających się kolegów zdecydowanie się wyróżniał, a przede wszystkim, tworzył sytuacje.Popularne
To nie była Holandia, @RafalUlatowski1 - to był jeden Robben jadący z piłką od połowy. Johan Cruyff to by dopiero poczuł absmak.
— Michał Zachodny (@mzachodny) June 23, 2014
Arjen Robben took 8 left-footed touches on that solo run for the Netherlands. None with his right. #NED pic.twitter.com/TUMU7EiCyb
— Squawka Football (@Squawka) June 23, 2014
Holendrzy, choć dziś w końcu w naturalnych barwach, ponownie pokazali, że posiadanie piłki nie jest ich mocną stroną, bowiem nawet Chilijczycy, preferujący raczej szybkie i skomasowane ataki, do 45 minuty okazywali się lepsi pod tym względem.
Zupełnie inny styl zaprezentowali zawodnicy z Ameryki Południowej, których braki fizyczne zostały uwypuklone przez „Oranje”. Choć ambicji i zaangażowania ciężko im odmówić, bo w końcu zapał leży w ich mentalności, w pierwszej części gry wyglądali po prostu na bezradnych.
Warto podkreślić jeszcze pewien statystyczno-historyczny fakt. Dziś, po raz pierwszy od 18 lat, a tym samym po raz pierwszy od 221 spotkań, w pierwszym składzie wicemistrzów świata nie znalazł się żaden piłkarz z przedrostkiem „van”.
Gdyby nie zmiany personalne jakich dokonał w drugiej połowie Louis van Gaal, to relacja z tej części gry byłaby taka sama, jak ta z pierwszej. Chilijczycy utrzymywali się przy piłce, nie mieli jednak pomysłu na rozegranie piłki oraz przebicie się prze pięcioosobowy blok defensywny "Oranje". Najlepiej świadczy o tym fakt, że pierwszy celny strzał "La Roja" oddała dopiero w okolicach 70. minuty.
Ich nadzieją na zmianę wyniku był Alexis Sanchez. Piłkarz Barcelony dwoił się i troił, robił wiele zamieszanie w polu karnym. Najbardziej za skórę zaszedł Daley'owi Blindowi, który nie nadążał za Chilijczykiem i aż siedmiokrotnie go faulował. Sam jednak dużo nie mógł zrobić. Na pierwszy rzut oka widać było, że brakuje w środku pola jakości, jaką mógłby wnieść Arturo Vidal, odpoczywający w dzisiejszym spotkaniu.
Holendrzy natomiast wciąż grali swoje i dopiero po wejściu na boisko Memphisa Depay'a i Leroy'a Fera zaczęli przejmować inicjatywę, a ich ataki stawały się coraz groźniejsze. W końcu w 77. minucie byliśmy świadkami bramki tego drugiego.
"La Roja" próbowała się odgryzać, ale zakończyło się to dla nich fatalnie. W doliczonym czasie gry wspaniałą kontrę przeprowadzili Holendrzy i Depay strzelił drugiego gola.
Ale bohaterem spotkania nie będzie Fer czy Depay. Będzie nim Arjen Robben, który wyrasta na największą gwiazdę tego mundialu. Piłkarz Bayernu Monachium znów popisywał się niesamowitymi rajdami, łatwo oszukiwał rywali, mimo tego, że zawsze ściąga na swoją lewą nogę. To dzięki niemu Holendrzy wygrali dzisiejsze spotkanie, ale również dwa wcześniejsze. Prowadzi on swoich kolegów do kolejnych sukcesów i jeśli utrzyma swoją formę, to możliwe, że nikt nie powstrzyma reprezentacji "Oranje".
Robben najlepszym piłkarzem fazy grupowej. Przyklepał to ostatnią akcją.
— Maciek Zaremba (@ZarembaMac) June 23, 2014
Robben, bajka. Ależ on czekał na tego Depaya, asysta warta więcej niż gol
— Zelislaw Zyzynski (@zzyzynski) June 23, 2014
Słówko jeszcze o arbitrze głównym tego spotkania, który za cel obrał sobie jak najczęstsze użycie gwizdka. Bakary Gassama przerywał grę po każdym, nawet najmniejszym faulu, przez co widowisko było bardzo rwane. Nie mogliśmy zobaczyć twardej walki, bo od razu arbiter intwerweniował. "Farmaceutyczne" prowadzenie spotkania. Na szczęście jednak ostatnie piętnaście minut oraz wspaniała postawa Arjena Robbena uratowały to widowisko.
AUTORZY: Marcin Żelechowski i Dawid Michalski