Rodri - hiszpański brylant środka pola
2017-12-14 22:27:31; Aktualizacja: 6 lat temu Fot. Transfery.info
Kiedy Twój najważniejszy zawodnik, symbol i lider doznaje urazu u schyłku kariery, nie oznacza to nic dobrego. Villarreal zdołał jednak oszukać system i sklonował kontuzjowanego Bruno w osobie Rodrigo.
Bruno Soriano to symbol, ambasador i wyznacznik wszystkiego co najlepsze w Villarreal. Kiedy doznał poważnej kontuzji wydawało się, że ekipa z regionu Walencja straci bardzo wiele na jakości w środku pola czy podczas stałych fragmentów gry. Jego wieloletni kompan, Manu Trigueros pozostał sam na placu boju. Obok niego mieli grać dopiero co zakupiony Pablo Fornals i... dopiero wprowadzany do składu 21-letni Rodrigo Hernández.
Szlifowanie w przyspieszonym tempie
6 maja 2017 roku, Camp Nou. FC Barcelona podejmuje na własnym terenie Villarreal. W pierwszym składzie „Żółtej Łodzi Podwodnej” dość defensywnie. Obok Bruno Soriano melduje się młodzian, Rodri, który w końcówce sezonu zaczął pojawiać się regularnie w pierwszej drużynie. Póki co się nie wyróżnia, ale bez względu na to trener bardzo mu ufa, stawiając na dwóch defensywnych pomocników.
Pół minuty do końca pierwszej połowy, jest remis 1:1. Przyjezdni radzą sobie bardzo dobrze mimo naporu rywali. Z piłką na 25 metrze rusza Messi. Przed nim znajduje się młody Rodri. Pomocnik Villarreal idzie „na raz” próbując odebrać piłkę Argentyńczykowi... Zawodnik w żółtym stroju ląduje na murawie wkręcony w ziemię, a akcja kończy się golem. Po przerwie podopieczni Frana Escriby nie podnoszą się już z kolan, a Barcelona wygrywa pewnie 4:1.
Minęło pół roku, a Rodrigo jest obecnie zupełnie innym piłkarzem. Co prawda w meczu z Barceloną nie był kluczową postacią, raczej nikt nie zachwycał się grą młodziana. Z drugiej strony prezentował się przyzwoicie i przede wszystkim, nie zaliczył takiej wpadki jak poprzednio. W tym krótkim czasie odbył drogę od żółtodzioba po kluczowy element środka pola. Dziś jest rozchwytywany, a dlaczego...
Między Busquetsem, a Xabim Alonso
Rok 2008 był dla Hiszpanii przełomowy. To wtedy Luis Aragones i jego La Furia Roja przejęła kontrolę nad reprezentacyjnym światem. Jednym z głównych elementów układanki doświadczonego szkoleniowca był naturalizowany defensywny pomocnik, Marcos Senna. Pochodzący z Brazylii piłkarz był niezwykle doświadczony i zapewniał spokój oraz stabilizację w linii środkowej. Przed nim grali wszak Xavi, Iniesta, Silva oraz rzadziej Cesc, czyli zawodnicy odpowiadający za kreowanie akcji, utrzymanie przy piłce oraz przyspieszenie w odpowiednim momencie, nie zaś defensywę.
Senna został ściągnięty do Hiszpanii przez Villarreal, gdzie spędził ponad dekadę. Przygoda z reprezentacją nie była tak długa, jednak trudno odmówić Marcosowi zasług. Jego miejsce w kadrze zajęli po części Xabi Alonso oraz Sergi Busquets, zabezpieczając sukcesy La Furia Roja w jej złotej erze. Gdy ten pierwszy odszedł z kadry, a dla Katalończyka brakowało godnego zmiennika, sięgnięto po... doświadczonego zawodnika Villarreal, również jej żywą legendę - Bruno Soriano. Nie była to jednak opcja na długie lata.
Dziś to właśnie o Rodrim mówi się bardzo często jako o nowym Sergio Busquetsie. Madrytczyk zastąpi Katalończyka i będzie kontynuował serię, którą można już chyba nazywać tradycją? Kto wie. Podobieństwa nasuwają się same. Po części potwierdza to również Albert Celades, trener La Rojity, czyli reprezentacji do lat 21: Busquets jest jednym z najlepszych, czołowym zawodnikiem na swojej pozycji. Rodri musi odnaleźć własną drogę, bez wchodzenia w te porównania. W tym sezonie ma więcej szans do pokazania się na wysokim poziomie. To prawda, że ma cechy, które upodabniają go do Sergio.
Przede wszystkim ten defensywny pomocnik cały czas jest pod grą. Zapewnia ogromny komfort kolegom z drużyny, cały czas ustawiając się tak, aby bez najmniejszego problemu mogli znaleźć go podaniem. Nie holuje bezsensownie piłki, gra często na jeden kontakt. Swobodnie przyjmuje futbolówkę kierunkowo, piłki odgrywa z niezwykłą łatwością i dokładnością. Zdaje się wiedzieć gdzie zaraz zagra, zanim w ogóle otrzyma podanie od partnera. Mimo młodego wieku na boisku widzi bardzo dużo. Jeśli chodzi o fazę podjęcia decyzji, tutaj wygląda jak w pełni dojrzały zawodnik. Choć głównie zagrywa krótko, jak na kreatywnego zawodnika grającego w głębi pola przystało, dysponuje bardzo dobrym długim podaniem, świetnie przerzuca piłki do skrzydeł. Tak charakteryzuje go Albert Celades:
To zawodnik grający na wysokim poziomie, o wielkiej jakości. Ma bardzo dobre warunki, które pomagają mu w defensywie i w pojedynkach, ponadto taktycznie również jest świetny. Ponad wszystko, to co mnie najbardziej uderza, to fakt, że przy swoim wzroście (190 cm) bardzo szybko gra obiema nogami, przy piłce jest idealny nawet pod presją. To rzecz bardzo trudna do wykonania, jemu jednak przychodzi z niezwykłą łatwością. Ma intuicję podobnie jak Busquets z ustawianiem, który zawsze wie gdzie zaraz znajdzie się piłka.
Warto dodać, że nie są to puste słowa. Rodri jest zawodnikiem, który najczęściej odzyskuje piłkę w całej lidze. Do tej pory udało mu się to 123 razy, kolejni w tej kategorii są Parejo (117), Illaramendi (111) oraz Busquets (108 – dane na dzień 10.12.2017, za El Pais). Dorzucając jeszcze drugie miejsce w celności podań (jedynie Busquets notuje lepsze liczby) jak na takiego młodzieniaszka, jest to wynik robiący ogromne wrażenie.
Niedoceniony
Rodri to kamyczek do ogródka Atleti. Zawodnik odpalony w Madrycie i to w wieku 17 lat, w Villarreal od początku był oczkiem w głowie, który rozbudzał nadzieję fanów. Głośniej zrobiło się o nim ponad dwa lata temu, kiedy Hiszpania sięgała w Grecji po mistrzostwo Europy do lat 19. Piłkarz „Żółtej Łodzi Podwodnej” nie był co prawda kluczową postacią, jednak swoją cegiełkę do sukcesu dołożył. Dzięki trójce cantery – Pedraza, Rodri, Nahuel – Villarreal był najliczniej reprezentowanym klubem w młodzieżowej kadrze. Druga sprawa, że jeszcze w tamtym momencie, o wiele większe perspektywy malowały się przed pozostałą dwójką...
To jednak zawodnik pochodzący z Madrytu robi największą karierę i wykorzystuje szansę jaką otrzymał. Choć warto też wspomnieć, że jego koledzy nie dostali takiego wsparcia od klubu. Rodri miał z góry ustalony plan, miał rozwijać się u boku Bruno Soriano, uczyć od swojego mentora, choć chyba nikt nie spodziewał się, że w tak krótkim czasie będzie w stanie go zastąpić i to w zasadzie prawie bez uszczerbku dla drużyny. Jest jedno ale – Rodri nie dokłada się do dorobku bramkowego. To człowiek rozpoczynający akcję, dynamizujący ją w odpowiednim momencie. Ma jednak predyspozycje do tego, aby ten fakt naprawić, bo ani technicznie niczego mu nie brakuje, a na dodatek warunki pozwalają mu z dużym powodzeniem walczyć o górne piłki, z czego póki co nie potrafi korzystać jednak w ofensywie.
Wracając jednak do Rojiblancos, tutaj pojawia się ciekawy aspekt. Jeszcze kilka tygodni temu pojawiały się informacje, jakoby w Madrycie przypomniano sobie o nim. Nic w tym dziwnego, skoro klauzula wynosiła zaledwie dwanaście milionów Euro. Za młodego, niezwykle uzdolnionego młodego pomocnika, to ogromna przecena. Zwłaszcza, że młodzieniec w krótkim czasie zrobił niesamowity postęp, w odróżnieniu od innych perspektywicznych Hiszpanów na swojej pozycji, np. Marcosa Llorente, który w tym sezonie może liczyć jedynie na ogony w Realu. Rodrim zainteresowana miała być również Fiorentina i co zdecydowanie nie dziwi, w mediach pojawiał się również temat Barcelony.
Miała być, bo najpierw w listopadzie pojawiły się informacje o tym, że klauzula pomocnika wzrosła do 40 millionów Euro, a potem jakby na przypieczętowanie swojej pozycji w klubie, Rodri podpisał nowy kontrakt, obowiązujący aż do 2022 roku. To znaczy dla mnie bardzo wiele, w moim wieku najważniejszy jest rozwój jako zawodnik, a to właśnie tutaj mam idealne warunki do tego. W przyszłości zobaczymy jaki będzie mój los, ale jestem bardzo szczęśliwy w klubie, który zrobił ze mnie piłkarza jakim jestem teraz. Villarreal bardzo mi pomógł, to unikalny klub, zawsze byłem traktowany ze szczególną uwagą. Czekałem na swoją szansę, kontuzja tak ważnego zawodnika jak Bruno Soriano nigdy nie jest niczym dobrym, ale dała mi więcej szans na grę. Kolejne minuty pozwalają ci dojrzeć jako piłkarz, zwłaszcza w zespole, którego filozofie futbolu podzielasz. Nie obchodzą mnie plotki transferowe, najważniejsze to skupić się na swojej pracy, myślę tylko o grze dla Villarreal.
Władze klubu oczywiście odmówiły informacji na temat klauzuli zawodnika, nie wiadomo, czy po podpisaniu została ona jeszcze powiększona, czy nadal pozostaje na pułapie, o którym informowano w listopadzie. Jeśli tak, to kto wie, być może „genetycznie modyfikowany klon” wzorowego defensywnego pomocnika Villarreal wcale nie tak długo pozostanie w barwach „Żółtej Łodzi Podwodnej”, a jego następcą być może będzie ten... który był jego mentorem. Jedno jest pewne, jeśli hiszpański brylant będzie nadal się tak rozwijał, wielkich klubów nie powstrzyma żadna klauzula.