Rojo pod skrzydłami, Sporting w szponach - TPO po raz kolejny na pierwszym planie
2014-08-15 15:11:47; Aktualizacja: 10 lat temu Fot. Transfery.info
FIFA i UEFA chcą, by zniknęły z piłkarskiego świata, ale niestety - fundusze inwestujące w trasfery piłkarzy w zamian za udział w prawach do zawodnika mają się świetnie. I wpływają na kolejny transfer z pierwszych stron gazet.
Wiele pisało się o TPO (third-party ownership) w kontekście Falcao, ostatnio też w sprawie Eliaquima Mangali. Właścicielem części praw do obu zawodników była przed ich transferami odpowiednio do AS Monaco i Manchesteru City, agencja Doyen Sports. Obłowiła się na tym niesamowicie, oczywiście wcześniej inwestując spore pieniądze w kariery tych piłkarzy i w ich kolejne transfery. Falcao nigdy nie znalazłby się w Madrycie, a przynajmniej nie na Vicente Calderon, gdyby nie 55% kwoty transferu z Porto, opłacone przez Doyen.
Agencja jest też w posiadaniu ogromnej części, bo 75% praw do Marcosa Rojo, którego transfer ze Spartaka Moskwa sfinansowała właśnie w 3/4. Czyli - zapłaciła Rosjanom nieco ponad 4 miliony euro, Sportingowi pozostawiając do dopłacenia mniej niż półtora miliona. Mając tę świadomość, Jorge Mendes i Peter Kenyon, właściciele Doyen, musieli być przeszczęśliwi, oglądając mistrzostwa świata w Brazylii, gdzie Rojo był chwalony ze wszystkich stron. Jasnym bowiem było, że zainteresują się nim bogate kluby, a kto jest lepszy od Mendesa we wciskaniu najzamożniejszym firmom swoich zawodników.
No i zainteresował się nim Louis van Gaal, nowy menedżer Manchesteru United. Obecna oferta "Czerwonych Diabłów" to 16 milionów funtów, czyli nieco poniżej 20 milionów euro. W pełni satysfakcjonująca Doyen Sports, które otrzymałoby 15 milionów, pozostawiając 5 Sportingowi. A jednak odrzucona przez portugalski klub. I tu zaczynają się dla Sportingu schody.
Jak donosi Tariq Panja z Bloomberg.com, prezes Sportingu miał odebrać kilka sms-ów od Nelio Lucasa, dyrektora wykonawczego Doyen Sports, w których ten grozi, że jeśli oferta United nie zostanie zaakceptowana, Rojo "zacznie stwarzać problemy". Piłkarz zdążył już zażądać od klubu wystawienia na listę transferową i sprzedania go do United. Za moment odmówi trenowania w zespole z Lizbony, a jakiekolwiek kary finansowe od Sportingu - jak możemy się domyślać - pokryje Doyen, które pomimo swoich praktych będących daleko poza granicami fair play, zawodnikom mogącym przynieść zysk, gwarantuje wikt i opierunek.
Znając Mendesa - transfer w końcu przejdzie. Ba, przejdzie, Sporting otrzyma te 5, 6 czy 7 milionów, stanowiące 25% kwoty transferowej, trochę ponarzeka... A za jakiś czas, może nawet wcześniej niż się spodziewamy, Mendes z Kenyonem pomogą SCP w sfinansowaniu transferu kolejnego piłkarza, który da klubowi jakość w grze, a agencji zysk w przyszłości.