Rycerz pośród łabędzi – historia nowego trenera Swansea cz.1

2012-06-17 20:12:31; Aktualizacja: 12 lat temu
Rycerz pośród łabędzi – historia nowego trenera Swansea cz.1 Fot. Transfery.info
Szymon Podstufka
Szymon Podstufka Źródło: Transfery.info

Były piłkarz, obecnie trener. Legenda światowego futbolu, jedna z niewielu postaci piłki nożnej mogąca poszczycić się tytułem szlacheckim. Pracuje obecnie w Premier League. Nie, nie mowa tu o Sir Alexie Fergusonie.

Jose Bakero, do niedawna szkoleniowiec Lecha Poznań i były kapitan FC Barcelony mówił o nim, że „Nikt nie dawał tyle inspiracji klubowi, co on”. Jose Mourinho marzy o znalezieniu jego młodszego odpowiednika w dzisiejszych czasach. Nawet pyszałkowaty i narcystyczny Romario doceniał go, umieszczając jego nazwisko tuż za swoim w osobistym rankingu najlepszych piłkarzy w historii. Jedyną nie całkiem pozytywną opinię wydał Johan Cruyff, stwierdzając, że nie zawsze chce mu się w pełni angażować na boisku. Ale słynnemu Holendrowi mało kto w sumie odpowiadał. 

 
 
Menedżer Manchesteru United w końcu będzie miał okazję porozmawiać w czasie meczu z kimś o podobnym statusie społecznym. Michael Laudrup, nowy trener Swansea, został mianowany rycerzem w 2000. roku z rąk królowej Małgorzaty II. Przełom wieku stanowi ważną datę w życiu 48-latka. Po zawieszeniu butów na kołku, starszy brat Briana nie chciał rozstawać się z murawą. Były rozgrywający Juventusu, śladem wielu innych, wybitnych piłkarzy, zaczął pałać się trenerką. Znamienne jest to, że o ile w karierze zawodniczej Michael Laudrup grywał niemal zawsze w topowych zespołach, o tyle jako szkoleniowiec prowadzi przeciętne drużyny, nijak mające się do jego aspiracji. A te sięgają do ligi hiszpańskiej, zamykając się w nazwach zaledwie dwóch klubów. W obu zresztą jest legendą.
 
12 lat temu duńscy kibice przeżywali ciężkie chwile. Kadra pod wodzą Bo Johanssona skompromitowała się na Euro 2000, przegrywając wszystkie mecze w fazie grupowej, nie zdobywając nawet jednej bramki. Pokolenie piłkarzy, którzy osiem lat wcześniej zdobywali mistrzostwo Europy, powoli schodziło ze sportowej sceny. Od 12 miesięcy było wiadomo, że szwedzkiego selekcjonera po turnieju rozgrywanym w Holandii i Belgii zastąpi Morten Olsen, dobry znajomy Włodzimierza Lubańskiego. By ponownie odpalić „Duński dynamit”, zaangażowano człowieka, który wybitnie przyczynił się do powstania tego przydomka dla reprezentacji Danii. Michael Laudrup po dwóch latach laby powrócił do piłki, jako asystent Olsena. Emerytowany wtedy już zawodnik, będący idolem młodzieńczych lat dla większości kadrowiczów, miał konsolidować zespół i wykorzystać swoje ogromne, piłkarskie doświadczenie, przy okazji zbierając trenerskie szlify u boku byłego szkoleniowca Ajaxu Amsterdam, z którym zresztą współpracowali na stopie menedżer-piłkarz. Duet odniósł umiarkowany sukces. Poprawiono styl gry oraz wyniki. Dania wygrała grupę trzecią i bez problemu zakwalifikowała się na mundial w Korei i Japonii, gdzie dotarła do 1\8 finału, wyraźnie ulegając jednak Anglii. Mimo tego, po turnieju Olsenowi zaproponowano czteroletni kontrakt. Dla Michaela Laudrupa był to ostatni akord jako asystent. Pasowany dwa lata wcześniej rycerz zdecydował , że jest właściwy czas na rozpoczęcie samodzielnej kariery trenerskiej. Powrócił do źródeł, rozpoczynając pracę w Broendby.
 
 
To właśnie na zachodnich przedmieściach Kopenhagi 19-letni Laudrup zapracował sobie na transfer do wielkiego Juventusu. Nim jednak przyszedł czas na podbój  Serie A, urodzony w 1964 roku Duńczyk grywał w małym klubie swojego ojca, Finna, wówczas reprezentanta kraju. Senior rodu był nieźle rokującym napastnikiem, lecz nie zapracował sobie nigdy na zagraniczny transfer, a licznik występów w kadrze narodowej zatrzymał się na 19 meczach. Ojciec braci Laudrupów szybko, bo w wieku 29 lat, postanowił zostać grającym trenerem w Brondby, gdzie nie omieszkał ściągnąć dobrze zapowiadającego się Michaela. W 1976 roku Finn dostał pracę w Kjobenhavns Boldklub, dziś znanego jako FC Kopenhaga. Ponownie za nim podążył syn, ale już tylko jeden, gdyż Brian pozostał w Brondby. Najlepsza klubowa drużyna w Danii to były jeszcze troszkę za wysokie progi dla młodszego brata. Michael do seniorskiej drużyny KB awansował w 1981 roku. O ofensywnym pomocniku zaczęło być jednak głośno ze względu na wyśmienite występach w juniorskich reprezentacjach narodowych. Zdobywając 15 goli w 25 spotkaniach załatwił sobie ponowny angaż w klubie ojca, który na koniec kariery powrócił do tułającego się w drugiej lidze Brondby. „Drengene fra Vestegnen „ (chłopcy z przedmieść) w ostatnim sezonie Finna awansowali do pierwszej ligi, a pałeczką po ojcu miał przejąć Michael. Nikt nie spodziewał się jednak, że zrobi to w aż tak spektakularnym stylu. 
 
 
Po mundialu w Korei i Japonii nowy trener rozpoczął porządki w Brondby. Mając taką renomę, posłuch i niezaprzeczalną sławę, Laudrup mógł zrealizować swoją osobistą wizję prowadzenia zespołu. Pomimo że 10-krotni mistrzowie duńskiej Superligi w sezonie poprzedzającym przyjście nowego szkoleniowca zajęli pierwsze miejsce w Superlidze, ówczesny 38-latek postanowił zrobić małą rewolucję. Były rozgrywający Barcelony zrezygnował z większości doświadczonych graczy, powołując na ich miejsce młodych, głodnych sukcesów zawodników. Jak wiadomo, niedoświadczonym graczom łatwiej jest narzucać swoją, choćby najbardziej kontrowersyjną, wizję. Szczególnie, gdy jest się najlepszym piłkarzem w historii swojego kraju. Nauki Morten Olsena nie poszły w las. Laudrup zaczął stosować w Brondby, bliźniaczo podobną do reprezentacyjnej, formację 4-2-3-1. Legendarny piłkarz na swojego asystenta wybrał kolegę z reprezentacji, nieco szalonego Johna „Faxe” Jensena. Środkowy obrońca, o lichym na tę pozycję wzroście, braki w centymetrach nadrabiał temperamentem i niesamowitą agresywnością. Poza tym niezwykle szczery w wywiadach. Taki duński Tomasz Hajto, tylko lepszy. Przez cztery lata zapracował sobie na miano jednej z legend Arsenalu. Mając już dobraną formację, sztab szkoleniowy i oczyszczony skład, Laudrup postanowił wzmocnić defensywę o ogranego gracza. Wybór padł na Mortena Wieghorsta. Po 10-letniej emigracji w Szkocji, potężnie zbudowany obrońca miał rozpocząć ostatni etap w karierze. Jak się okazało, bardzo udany. Nowe Brondby co prawda nie obroniło tytułu sprzed roku i przez dwa kolejne lata musiało ustępować w lidze FC Kopenhadze, lecz zdobycie  Pucharu Danii dobrze rokowało na przyszłość. Potrójna korona przypadła na sezon 2004/2005, gdzie do mistrzostwa ligi „Chłopcy z przedmieść” dołączyli puchar oraz superpuchar królestwa Małgorzaty II. Ostatni rok Laudrupa w Danii był już gorszy, kończąc go ponownie na drugiej lokacie w najwyższej klasie rozgrywkowej. Po nieudanych negocjacjach w sprawie przedłużenia kontraktu, nadszedł wreszcie czas na upragnioną Hiszpanię.
 
Tomasz Gadaj