"Safe standing", czyli angielskie kluby walczą o powrót do tradycji na trybunach

2013-05-22 17:01:42; Aktualizacja: 11 lat temu
"Safe standing", czyli angielskie kluby walczą o powrót do tradycji na trybunach Fot. Transfery.info
Szymon Podstufka
Szymon Podstufka Źródło: Transfery.info

Bezpieczne kibicowanie na stojąco. Sprawa nie do zamiecenia pod dywan, wracająca w Anglii jak bumerang. Kolejny rozdział tej historii dopisać chcą kluby Championship, walczące o możliwość dopingowania na trybunach w pozycji stojącej.

Od 1994 roku na angielskich stadionach dwóch najwyższych klas rozgrywkowych, każde miejsce musi być opatrzone krzesełkiem. Krzesełko to kibic winien zajmować podczas oglądania 90-minutowego spektaklu. Jak w kinie, w teatrze, tak i na stadionie kibic winien siedzieć. Historia historią, tradycja tradycją, ale bezpieczeństwo to słowo stojące w tej sprawie znacznie wyżej w hierarchii osób zdolnych do zmiany reguł i dopuszczenia do tzw. "safe standing" ("bezpiecznego stania"). 

To zostało kategorycznie zabronione ze względu na znaną wszystkim tragedię na Hillsborough (ale także wcześniejszą, na Heysel). To ona była przyczyną powstania Raportu Taylora, który nałożył na kluby właśnie obowiązek numerowania wszystkich miejsc na stadionie i dopilnowania, by każdy widz miał miejsce siedzące. 
 
Obecnie, niemal ćwierć wieku po tragedii, w której śmierć poniosło 96 kibiców Liverpoolu, kluby Championship zdecydowały, że będą walczyć o zmiany prawne, umożliwiające najpierw zespołom na tym szczeblu rozgrywek, a docelowo także w Premier League, na wprowadzenie na nowo miejsc stojących na stadionach. Za takim rozwiązaniem opowiedziało się 21 z 22 klubów drugiego szczebla rozgrywek w Anglii. Głosy podnoszą się jednak także z angielskiej elity. Za powrotem do miejsc stojących jest między innymi Aston Villa, Cardiff City czy Manchester City, a West Ham chce po przenosinach na stadion olimpijski zapewnić miejsca do kibicowania na stojąco.
 
Najbardziej wszystkim zainteresowanym brakuje jednak wsparcia "u góry". Wielkie nadzieje są pokładane we władzach Football League, które mogłyby spróbować lobbować projekt "safe standing". O ile typowe miejsca stojące, znane z niemal każdego polskiego stadionu jeszcze kilka lat wstecz, czy nawet tzw. "balkoniki", to pomysł, który nie ma szans powodzenia, o tyle pewne daje się tzw. "rail seats" ("siedzeniom z poręczami"). W praktyce chodzi o to, by przed każdym rzędem znajdowała się barierka, na której zamocowane byloby składane krzesełko dla osoby z kolejnego rzędu. Wyglądałoby to mniej więcej tak:
 
 
Przeciwnicy takich rozwiązań, wsród których jest Rząd Wielkiej Brytanii twierdzą, że stanie zamiast siedzenia na stadionach to tylko fanaberia garstki fanatyków, że przeciwni są przedstawiciele rodzin ofiar Hillsborough, ale przede wszystkim, że legalizacja dopingu na stojąco będzie prowadzić do zwiększenia się agresji wśród kibiców. Zwolennicy powrotu do miejsc stojących parują jednak ten cios, wyliczając, jak wiele przykrych sytuacji na stadionach miało miejsce wśród ludzi mających pod sobą krzesełka. Rzut monetą w Rio Ferdinanda, atak na Chrisa Kirklanda na Hillsborough... "Ludzie nie zachowują się jak idioci, gdy tylko mogą stać, a nie siedzieć. Ludzie zachowują się jak idioci, bo są idiotami" - pisze jeden z gorąco wspierających projekt "safe standing" fanów Bristol City. 
 
Najbliższe tygodnie powinny dać nam odpowiedź na pytanie o to, czy i na jakich zasadach "safe standing" będzie mogło zostać wprowadzone w Anglii, 24 lata po Hillsborough. Dziś w angielskich mediach sportowych jest to jeden z tematów dnia i spodziewamy się, że z każdym kolejnym krokiem ku zmianom (na lepsze?), szumu będzie coraz więcej. Będziemy oczywiście śledzić przebieg tej sprawy i gdy podjęte zostaną wiążące decyzje - będziemy Was o tym informować.
Więcej na ten temat: Anglia