Śląsk Wrocław: Czas zmian. Misja – zmazać plamę z poprzedniego sezonu

2016-07-14 16:27:12; Aktualizacja: 8 lat temu
Śląsk Wrocław: Czas zmian. Misja – zmazać plamę z poprzedniego sezonu Fot. Transfery.info
Źródło: Transfery.info

Wyjść z letargu, wyróżniać się mentalnością zwycięzców i przede wszystkim przyciągnąć kibiców na trybuny. Proste i klarowne cele, które są obecnie staw przed Śląskiem. Czy jednak tę drużynę stać na ich urzeczywistnieniem?

Bliscy dna

Miniony sezon dla Śląska Wrocław był słaby, a niewiele brakowało, żeby stał się beznadziejny lub wręcz patowy. W klubie działo się dużo, dość przypomnieć, że przez cały sezon przewinęło się w stolicy Dolnego Śląska aż czterech trenerów. Pierw Tadeusz Pawłowski, który notował z drużyną mierne wyniki, pomimo że jeszcze wtedy „Wojskowi” mogli liczyć na wsparcie Flavio Paixao. 62-letni szkoleniowiec wiele razy podkreślał, że zła dyspozycja jego zespołu jest spowodowana przez wczesny start przygotowań spowodowany rywalizacją w kwalifikacjach do Ligi Europy, ale jakoś trudno określić to inaczej niż jako zwykłą, tanią wymówkę. Później chwilowo (lekki eufemizm, biorąc pod uwagę, że ta chwila trwała 5 dni) trenował Śląsk Grzegorz Kowalski. Następnie nastał czas Szukiełowicza. Ten również nie potrafił przywrócić wrocławian na właściwe tory.

Przed zakontraktowaniem Mariusza Rumaka mistrz Polski z sezonu 2011/12 był w wielkiej rozsypce. By określić skalę tej rozsypki, najlepiej posłużyć się pustymi liczbami. Drużyna z ponad półmilionowego miasta, występująca na co dzień na czwartej z największych aren w Polsce przez aż osiem kolejek znajdowała się w strefie spadkowej. W tym raz, po 19 turze gier, była czerwoną latarnią ligi. Dopiero właśnie po przyjściu byłego szkoleniowca Zawiszy Śląsk zaczął piąć się w górę tabeli, choć by nie patrzeć tylko i wyłącznie przez różowe okulary trzeba powiedzieć, że Rumak nie musiał wyjaśnić problemu kwadratury koła. Jeśli nie zacząłby wygrywać z tą drużyną, to spadłby nie z wysokiego konia, ale jakiegoś świeżo co urodzonego kuca. Z drugiej strony – po takim upadku jego notowania na rynku trenerskim zatrważająco by się obniżyły.

Przygotowania

Śląsk w ramach przygotowań do nadchodzącego sezonu rozegrał pięć sparingów. Niby nie ma co się sugerować wynikami meczów o pietruszkę, bo tak należy określać sparingi, ale dwa z nich, rozegrane w Opalenicy, na pewno nie napawają optymizmem. 22 czerwca wrocławianie ulegli Zagłębiu 4:1 i pomimo że lubinianie z racji nadchodzącej gry w kwalifikacjach do Ligi Europy był wtedy na innym etapie przygotowań, to tak zdecydowana porażka z rywalem zza miedzy na pewno musi boleć. Drugim niechlubnym rezultatem była przegrana 3:0 z Hapoelem Beer Szewa.

Idzie nowe

Kadra wrocławian w porównaniu z poprzednim rokiem znacznie uległa zmianie. Zwłaszcza w linii pomocy doszło do dość drastycznych przebudowań. Z klubem pożegnali się m.in. Gecov, Hateley i Hołota. Zwłaszcza szkoda tego ostatniego, który w ubiegłej rundzie był absolutnym liderem drużyny i wielokrotnie brał odpowiedzialność za grę na swoje barki. Co naturalne – taka postawa Hołoty w mig odbiła się echem i w związku z tym nie należy się dziwić, że zgłosiła się po niego Arminia Bielefeld. W miejsce wspomnianej trójki Śląsk pozyskał Filipe Gonçalvesa, Alvarinho, Stjepanovicia i Madeja.

Atuty

„Wojskowi” w nadchodzących rozgrywkach powinni odznaczać się tym, co można już było zaobserwować po wstąpieniu do klubu Rumaka. Nie był to żaden mityczny „efekt nowej miotły” tylko zwykłe, wręcz siermiężne, ale do bólu wypracowane schematy. W dodatku na których plony nie trzeba było czekać w nieskończoność. Śląsk będzie przede wszystkim rzetelnie i uważnie grał w defensywie. We Wrocławiu m.in. w związku z zawirowaniami właścicielskimi operuje się mniejszymi kwotami niż niedawno, a pokłosie tego może wskazać nawet ktoś, kto z piłką nie ma nic wspólnego. W obecnych czasach w zdecydowanej większości przypadków za jakość trzeba płacić, a bez jakości trzeba liczyć się z tym, że nie zawsze jest się faworytem. Przez to Śląsk będzie przede wszystkim starał się grać na zero z tyłu. By wcielać to zadanie w życie kluczowa będzie nie tylko dyscyplina taktyczna, ale również stabilność w bramce. Ma ją zapewnić świeżo sprowadzony Ľuboš Kamenár.

W ofensywie prym będzie wiódł Ryota Morioka. Japończyk praktycznie z marszu pokazał na boiskach Ekstraklasy, że potrafi grać w piłkę, ale jeszcze do niedawna dużym problemem z jego osobą było… niezrozumienie. Przez pierwsze tygodnie zawodnik z „Kraju Kwitnącej Wiśni” miał spore kłopoty z komunikowaniem się z resztą drużyny, a gdy uporano się z tą kwestią to Morioka był motorem napędowym Śląska, co widać zresztą po statystykach. 7 goli i 2 asysty, którymi może się poszczycić po rozegraniu zaledwie jednej rundy we Wrocławiu, na pewno robi wrażenie.

Oprócz tego siłą graczy z Dolnego Śląska powinny być stałe fragmenty gry, a zwłaszcza… rzuty z autu. Ten element gry już wiosną wydawał się funkcjonować bez zarzutu.

Wady

Wąska kadra i napad. Dwie palące kwestie, które najprawdopodobniej wpłyną na to, że wrocławianie nie będą rywalizować o najwyższe cele. Wykupienie Bence Mervo jest raczej na tę chwilę nierealne, przez co w linia ataku ogranicza się do dwóch nazwisk. Kamila Bilińskiego, którego wielu ekspertów przed rozpoczęciem poprzedniego sezonu wskazywało jako nową gwiazdę ligi oraz 19-letniego Mariusza Idzika mającego za sobą zaledwie jeden siedmiominutowy występ w Ekstraklasie.

Oczekiwania

Raczej awans do górnej ósemki będzie zarówno maksimum, jak i minimum dla piłkarzy Śląska. Wrocław potrzebuje efektownie grającej i przede wszystkim wygrywającej drużyny, ale w obecnym zestawieniu kadrowym może to być trudne (choć wcale nie niemożliwe) do zrealizowania.

Przewidywany skład, który wybiegnie na pierwszą kolejkę:

Ľuboš Kamenár – Paweł Zieliński, Piotr Celeban, Lasza Dwali, Mariusz Pawelec – Peter Grajciar, Filipe Gonçalves, Ryota Morioka, Adam Kokoszka, András Gosztonyi – Kamil Biliński

Więcej na ten temat: Polska Śląsk Wrocław Ekstraklasa