Śląsk Wrocław przed arcytrudnym zadaniem - co należy wiedzieć o Club Brugge KV
2013-07-29 02:58:14; Aktualizacja: 11 lat temu Fot. Transfery.info
W związku z czwartkowym meczem Śląska Wrocław z Club Brugge, postanowiliśmy przyjrzeć się temu, co do zaoferowania ma klub z Belgii. By lepiej ocenić szanse Śląska, ale i lepiej poznać drużynę, która stanie naprzeciw wrocławian.
Na pierwszy rzut oka, Belgowie nie powinni pozostawić Śląskowi złudzeń. Choćby w meczu 2. kolejki Ekstraklasy z Jagiellonią było widać, że wystarczy, że zabraknie Sebastiana Mili i Marco Paixao, a wrocławski zespół się sypie. W pierwszej połowie, w której obaj siedzieli na ławce rezerwowych, Śląsk był bezradny i bardziej przypominał zespół walczący desperacko o utrzymanie, nie mając ku temu argumentów, niż brązowego medalistę ubiegłego sezonu i naszego pucharowicza. W Bruggii zespół opiera się na znacznie większej ilości klasowych filarów, choć i tutaj brak kluczowych zawodników - o których za moment - jest swego rodzaju problemem. Jeśli Śląsk ma upatrywać w czymś nadziei, to najprawdopodbniej w braku zgrania zespołu, który latem opuściło kilku ważnych zawodników, w tym trzech istotnych obrońców - Ryan Donk, Carl Hoefkens i Michael Almeback, a także gwiazda napadu, Carlos Bacca, którego transfer do Sevilli za 7 milionów euro umożliwił jednak wiele letnich uzupełnień składu.
GWIAZDA
Vadis Odidja-Ofoe, czy też "Motor Napędowy FC Brugge". Każdy kolejny sezon w barwach belgijskiego klubu jest wielkim sukcesem, ponieważ ten pomocnik ma papiery na grę w Premier League. Tam też miał trafić już rok temu, gdy jego wypożyczenie do Evertonu wydawało się być przesądzone, a sam Vincent Kompany pisał na Twitterze, że fani "The Toffees" pewnie nawet nie wiedzą, jak świetnego zawodnika udało się pozyskać klubowi z Liverpoolu. Ostatecznie do transferu nie doszło, co tylko i wyłącznie... potwierdziło, że Odidja-Ofoe to zawodnik nie tylko silny fizycznie, ale też psychicznie. Zamiast rozpamiętywać, że mógł już prezentować się całemu światu w najbardziej medialnej z lig, grał swoje w Bruggii. Może dlatego, że doskonale wie, że za moment i tak wyląduje w znacznie lepszym klubie, a gra komukolwiek na złość może zaszkodzić tylko i wyłącznie jemu samemu.
NAJGROŹNIEJSZY NAPASTNIK
Wielki zgryz dla nas z wyborem tego jednego, najlepszego. W Bruggii w tym sezonie, po odejściu wspomnianego Baccy, zostało dwóch łowców bramek, do którego dokupiono trzeciego - Toma de Suttera z Anderlechtu - a także ściągnięto z wypożyczenia czwartego - Mushagę Bekengę z Cercle Brugge. Każdy z nich może się pochwalić podobną średnią bramek zdobytych w ubiegłym sezonie, każdy z nich może w dowolnym momencie zastąpić innego na szpicy, bez straty jakości. Jeśli do końca okna transferowego sytuacja się nie zmieni, Bruggii nie straszne będą kontuzje czy zawieszenia - przynajmniej na pewno nie w pierwszej linii.
A oto jakimi nazwiskami dysponują rywale Śląska Wrocław i jakim bilansem w lidze mogli się pochwalić w ubiegłym sezonie:
Eidur Gudjohnsen - w ubiegłym sezonie 9 bramek i 4 asysty w 31 spotkaniach w Cercle Brugge (jesienią) oraz Club Brugge (wiosną)
Mohamed Tchite - w ubiegłym sezonie 5 bramek i 4 asysty w 21 spotkaniach w Club Brugge
Tom de Sutter - w ubiegłym sezonie 12 bramek i 4 asysty w 31 spotkaniach w Anderlechcie
Mushaga Bakenga - w ubiegłym sezonie 10 bramek i 4 asysty w 32 spotkaniach w Cercle Brugge
FILAR DEFENSYWY
W ostatnich latach był nim Ryan Donk, jednak w tym okienku transferowym wraz ze swoim rodakiem z Ajaxu, Ryanem Babelem trafił do Kasimpasy. Teraz ciężko kogokolwiek wyróżnić, jednak wydaje się, że z racji udanej końcówki ubiegłego sezonu, może nim zostać reprezentant Kostaryki, Oscar Duarte. Wypatrzony przez skautów Club Brugge, miał być melodią przyszłości, jednak po odejściu Donka, ale też Almebacka i Hoefkensa, może się okazać kluczowym defensorem belgijskiego zespołu. Poza obstawianiem tyłów, Duarte lubi też wyjść do przodu i wykorzystać grę głową, która jest u niego na wysokim poziomie.
MŁODE WILKI
Jeśli jeszcze nie widzieliście w akcji Maximme'a Lestienne, zapamiętajcie to nazwisko przed dwumeczem Śląska z Club Brugge. 21-letni skrzydłowy wcale nie musiał obecnie grać w Bruggii, jednak jakieś trzy lata temu, gdy odchodził z upadającego Mouscron, uznał że chce jeszcze być blisko rodziny i za wcześnie na zagraniczny transfer. Tym samym zawiódł działaczy PSV i Manchesteru United, którzy na Belga ostrzyli sobie zęby. Przy wielkiej konkurencji w linii pomocy reprezentacji Belgii (na skrzydle grają przecież Hazard czy Mertens), otrzymał już swoje pierwsze powołanie, a debiut wydaje się być kwestią czasu. Dudu Paraiba lub Tadeusz Socha (Belg może grać na obu skrzydłach, jednak najprawdopodobniej zacznie na prawym) będzie musiał wystrzegać się błędów dwa razy bardziej niż zwykle, by nie dać wykorzystać swojej wielkiej szybkości i nienagannej techniki Lestienne'owi.
Zadatki na wysokiej klasy bocznego obrońcę ma kilka miesięcy młodszy od Lestienne'a, Laurens De Bock. Wchodząc w wiek pełnoletni, miał już ustabilizowaną pozycję na lewej stronie bloku defensywnego Lokeren. W Bruggii również zanosi się na niepodzielną władzę 20-latka na tej pozycji. W razie konieczności, nie jest dla niego problemem bycie przesuniętym kilkadziesiąt metrów do przodu, na pozycję lewoskrzydłowego, ale i do środka, na pozycję stopera.
NA BRAMCE
Potwierdzony z końcem maja Matthew Ryan z Central Coast Mariners nie był transferem wagi ciężkiej - klub z Australii otrzymał ledwie 180 tysięcy dolarów. Wobec potencjału, jakim ponoć dysponuje Ryan, Bruggia dorwała niezłą promocję na - kto wie - może po odejściu na emeryturę Marka Schwarzera, bramkarza numer jeden reprezentacji Australii. A w Central Coast wszyscy będą trzymać kciuki, żeby Ryan swój talent potwierdził i odchodząc z klubu z Bruggii, odszedł jak najdrożej, bowiem Mariners zapewnili sobie także 20% od kolejnego transferu 21-latka.
TAKTYKA
Club Brugge gra tak, jak jest to ostatnimi czasy modne. A więc 4-3-3, bądź 4-5-1, bazujące na szybkich skrzydłowych, ofensywnych bocznych obrońcach i asekurujących boki defensywnych pomocnikach, którymi będą w tym sezonie doświadczeni Blondel i nowy-stary kapitan Simmons. Na szpicy ze Śląskiem zapewne zagra któryś z duetu De Sutter - Gudjohnsen, jednak nie będzie dla nas większym zaskoczeniem, jeśli straszyć Rafała Gikiewicza będzie Tchite bądź Bakenga.