„Słonie” zamurowały się przed Legią i wykorzystały jej błędy. Kolejny niefart Rzeźniczaka

2016-09-10 22:44:11; Aktualizacja: 8 lat temu
„Słonie” zamurowały się przed Legią i wykorzystały jej błędy. Kolejny niefart Rzeźniczaka Fot. Transfery.info
Błażej Bembnista
Błażej Bembnista Źródło: Transfery.info

Na cztery dni przed pierwszym meczem fazy grupowej Ligi Mistrzów Legia Warszawa uległa Bruk-Bet Termalice Nieciecza 2:1.

Powrót Radovicia z "emigracji zarobkowej" i powrót Rzeźniczaka z banicji - to największe niespodzianki, jakie zaserwował kibicom trener Besnik Hasi. Główny test przed środowym meczem fazy grupowej Ligi Mistrzów z Borussią Dortmund miał pokazać, że albański szkoleniowiec podczas przerwy reprezentacyjnej dopracował taktykę swojej drużyny. 

"Wojskowi" nie mają dobrych wspomnień z potyczek przeciwko zespołowi z podtarnowskiej miejscowości. W poprzednim sezonie zespół prowadzony wówczas przez Piotra Mandrysza świetnie zaprezentował się w Warszawie, wywożąc ze stolicy punkt, a w rundzie rewanżowej pokonał u siebie faworyzowanych gości aż 0:3 (wszyscy pamiętamy błąd w komunikacji Michała Pazdana i Arkadiusza Malarza). Mimo zmiany trenera (obecnie drużyną opiekuje się Czesław Michniewicz) i stylu gry "Słonie" wciąż są bardzo zdyscyplinowaną i groźną ekipą.

Zaraz po pierwszym gwizdku inicjatywę przejęli goście. Okazję na trafienie miał nowy nabytek warszawian - Jakub Czerwiński. Stoper próbował pokonać Krzysztofa Pilarza, wykorzystując bardzo dobre dośrodkowanie Guilherme. Okres przewagi Legii był jednak bardzo krótki i już w 10 minucie groźnie zrobiło się pod bramką Arkadiusza Malarza. Gospodarze mieli bowiem kilka sytuacji po stałych fragmentach gry.

Kluczowym momentem pierwszej połowy było zagranie ręką Jakuba Rzeźniczaka w polu karnym. Kojarzony od dłuższego czasu z kiksami i słabą formą kapitan Legii po raz kolejny nie ustrzegł się błędu i sędzia Bartosz Frankowski podyktował "jedenastkę" dla Niecieczy, którą wykorzystał Vlastimir Jovanović.

Po wyjściu na prowadzenie drużyna Michniewicza mocno skupiła się na defensywie. Mimo tego Legia zdołała przeprowadzić kilka akcji, ale nie przyniosły one żadnego rezultatu, poza wpisem do statystyk strzałów (klasycznym centrostrzałem popisał się Langil, a bardzo ładnym podaniem do Nikolicia ponownie przywitał się z ligą Miroslav Radović - uderzenie Węgra obronił Krzysztof Pilarz). Prowadzenie dla Niecieczy próbował podwyższyć Roman Gergel, ale trafił obok słupka.

Druga część gry była bliźniaczo podobna do końcówki pierwszej połowy - Legia próbowała niemrawo atakować, a Nieciecza murowała bramkę Pilarza. Szarpnięcia Guilherme nie były w stanie sforsować konstrukcji opartej na czterech defensorach i dwóch defensywnych pomocnikach. Inną taktykę postanowił zastosować Ofoe - Belg huknął zza pola karnego, ale jego strzał świetnie wybronił Pilarz, podobnie zresztą jak dobitkę Nikolicia. Próby wstrzelenia piłki w pole karne nie dawały jednak żadnego efektu, gdyż nikt nie był w stanie zamknąć akcji. 

Legia chciała wejść z piłką do bramki, tak jak weszła do Ligi Mistrzów. Kolejne próby przebijania mury przyniosły jednak odwrotny efekt. Efektem zamieszania w polu karnym gości był kolejny rzut karny dla Niecieczy - tym razem sprokurowany przez Jakuba Czerwińskiego (kluczem było jednak odpowiednie ustawienie się Wojciecha Kędziory, który wywalczył "jedenastkę").  Kibicom Legii na osłodę pozostało jedynie piękne uderzenie Nikolicia z rzutu wolnego, ale nikt nie był z tego powodu zadowolony.

Na cztery dni przed meczem z Borussią zamiast radości jest gorycz, zniecierpliwienie i ogromna niechęć do Besnika Hasiego. Zespół wciąż nie jest ułożony taktycznie, piłkarze chcą wejść z piłką do bramki i popełniają głupie błędy. Może i BVB (dziś przegrała na wyjeździe z RB Lipsk 0:1) też nie grała dziś na 100%, ale w Warszawie słusznie możemy liczyć na show jednego zespołu i wkręcanie obrońców Legii przez Dembele i Gotzego. Termalika także nie pokazała dziś polotu i finezji, ale zagrała zgodnie z oczekiwaniami trenera, który wymagał przytrzymywania piłki, mocnego krycia i czyhania na błędy. W środową niespodziankę znacznie bardziej wierzyłbym, gdyby na ławce warszawskiej drużyny wciąż siedział Stanisław Czerczesow. Pozostaje znowu czekać na to, czy obyty z Ligą Mistrzów trener wymyśli coś, co pozwoli mu choć zachować twarz i zmieni oblicze zespołu.

Bruk-Bet Termalica Nieciecza - Legia Warszawa 2:1 (1:0)
Bramki: Vlastimir Jovanović (20' k.), Wojciech Kędziora (84' k.) - Nemanja Nikolić (90')

Bruk-Bet:  Pilarz [4,5] - Fryc [4], Osyra [4], Putiwcew [4], Pleva [4] -  Gergel [3], Kupczak [3],Jovanović [4], Babiarz [4], Štefánik [3] (23' Guilherme [3]) - Gutkovskis [3] (74' Kędziora [4]).

Legia: Malarz [3] - Broź [3], Czerwiński [2]Rzeźniczak [2],  Hloušek [3] (64' Kopczyński [3]) - Guilherme [3], Odjidja-Ofoe [3,5], Moulin [3] (65' Prijović [3]), Radović [3] (77' Hämäläinen), Langil [2]-  Nikolić [3,5]

Żółte kartki: Pleva - Guilherme, Malarz

Sędzia: Bartosz Frankowski [3]
Widzów: 4595

Plus meczu Transfery.info - Krzysztof Pilarz (Bruk-Bet Termalica Nieciecza)