Umarł król, niech żyje król?

2014-06-13 23:48:56; Aktualizacja: 10 lat temu
Umarł król, niech żyje król? Fot. Transfery.info
Dawid Michalski
Dawid Michalski Źródło: Transfery.info

Takie mecze to przekleństwo dla dziennikarzy piszących podsumowanie. Gdy wydaje się, że najważniejsze już się wydarzyło, za chwilę pojawia się sytuacja, która odsuwa w cień poprzednie.

Pierwsze minuty nie zapowiadały niczego nadzwyczajnego. Nudne tempo i szukanie jednego prostopadłego podania. Kilka zmarnowanych okazji, wskazujących że kibice obejrzą podobne obrazki do tych sprzed czterech lat.

Na boisku działo się tyle, że więcej dyskutowało się na temat tego, czemu Holendrzy nie grają na pomarańczowo, niż o boiskowych zmaganiach.

Ten mecz pozwala kobietom spytać bezkarnie, w jakich koszulkach grają Holendrzy a w jakich w Hiszpanie.

 

 

Były też drwiny z Diego Costy, marnującego doskonałe podania Hiszpanów.

 

 

Konkurs  na najlepszy wpis wygrał jednak Żelisław Żyżyński, który wykazał się niezwykłą intuicją, bawiąc się w wróżbitę.

 

 

Już kilka minut później Hiszpanie faktycznie cieszyli się z jedenastki. Kolejnej niesłusznej, aczkolwiek wymuszonej w lepszym stylu. Powtórka dokładnie pokazuje, że to Diego Costa stanął na nogę rywala, a nie odwrotnie.

 

Do karnego podszedł Xabi Alonso, który jak przystało na generała, wypełnił swoje zadanie.

 

 

Gdy wśród kibiców i ekspertów trwały dyskusje na temat sędziowskich błędów, na boisku znów można było obserwować piłkarskie szachy, mające uśpić czujność rywala. I udało się, Holendrom. „Oranje” wydawali się ustępować pola rywalom i liczyć, że wiedza van Gaala pozwoli im odmienić obraz gry po przerwie. Nic bardziej mylnego. Fantastyczne podanie Blinda i główka nowszej wersji „Latającego Holendra”.

 

 

Druga połowa zapowiadała więc ogromne emocje, choć chyba nikt nie potrafił wyobrazić sobie scenariusza, na podstawie jakiego została rozegrana. W rolach głównych, oprócz szalejących Holendrów, wystąpił Casillas i arbiter.

Wszyscy spodziewali się, że "La Furia Roja" ruszy do ataku i pokaże Holendrom miejsce w szyku. Tymczasem to podopieczni Louisa van Gaala rozegrali koncertowe 45 minut, pokazując, że mistrza można nie tylko ukłuć, ale i go pokonać, a później upokorzyć.

Zaczęło się od 53. minuty. Hiszpanie stracili piłkę w środku pola, która później została przerzucona na lewą stronę do Daley'a Blinda, a ten dośrodkował tak, jakby miał celownik w oku. Futbolówkę w kapitalny sposób przejął Arjen Robben i mimo tego, że wszyscy wiedzą, iż 30-latek zawsze ściąga na lewą stronę, to i tak marna w dzisiejszym dniu obrona Hiszpanii dała się oszukać, a Arjen pokonał Casilliasa.

 

W 62. minucie Del Bosque zareagował na sytuację i przeprowadził dwie zmiany. Z boiska zeszli Diego Costa, który był wygwizdywany przy każdej możliwej okazji i Xabi Alonso, a sytuację poprawić mieli Pedro i Fernando Torres. Jak się później okazało, nic to nie pomogło.

65. minuta to kolejna stracona bramka przez Hiszpanów. Nie obyło się jednak bez kontrowersji, gdyż wiele osób uważało atak Van Persiego na Casillasa jako nieprzepisowy. Sędzie jednak faulu nie odgwizdał, a Azpilicueta zapomniał o kryciu przeciwnika do samego końca, dzięki czemu Stefan de Vrij podwyższył rezultat spotkania na 1-3.

 

Wówczas jeszcze wśród Hiszpanów tliła się iskierka nadziei, jednak zgasił ją...Iker Casillas. Ten, który miał zapewnić czyste konto. Ten, który wielokrotnie ratował skórę kolegom z klubu i reprezentacji, zawiódł na całej linii. W 72. minucie źle przyjął piłkę i ta odskoczyła na kilka metrów, a czujny Van Persie przejął ją i wślizgiem wbił do bramki. Na ławce rezerwowych widać było rozpacz. Wynik: 1-4.

 

Katastrofalny mecz Hiszpanów podsumowały jeszcze dwie sytuacje - tragiczne zachowanie Torresa pod koniec spotkania, kiedy to mógł zmniejszyć wymiary porażki i kolejny błąd defensywy i samego bramkarza, dzięki czemu Robben strzelił swoją drugą bramkę w tym meczu, a piąta dla Holendrów.

 

Czy ktoś spodziewał się, że w taki sposób "La Furia Roja" rozpocznie turniej w Brazylii? Pewnie niewielu, ale to nie jest tylko porażka Hiszpanii. To przede wszystkim zwycięstwo Holandii, Robbena, Blinda, Vlaara, Van Persiego i Lousia van Gaala. Kto wie, jaki byłby wynik spotkania, gdyby ktoś inny kierował reprezentacją "Oranje".

Obejrzeliśmy już trzy mecze i jedno można śmiało powiedzieć -

AUTOR: Marcin Żelechowski

Więcej na ten temat: Hiszpania Holandia MŚ 2014