Umiarkowany, ale jednak - optymizm po meczu kadry z Danią
2013-08-14 22:47:48; Aktualizacja: 11 lat temu
Przed dzisiejszym spotkaniem niewiadomych było sporo, a i my kilka z nich uwypukliliśmy. Spotkanie z Danią dało jednak odpowiedź na część pytań, a także wskazówkę - w jakim kierunku należy pójść.
Może to ryzykowne, może nieodpowiedzialne, ale w pozostałych meczach eliminacyjnych powinniśmy pójść z każdym na wymianę ciosów. Dlaczego? Gdy tylko atakujemy i utrzymujemy się przy piłce, mamy w pomocy i ataku zawodników zdolnych do zagrania pięknej prostopadłej piłki, wykończenia w ładnym stylu, celnego dośrodkowania. Sami powiedzcie, czy potencjał ofensywny nie jest duży? Błaszczykowski, Lewandowski, Klich, Zieliński, Sobota, a mogą przecież dojść Grosicki, Wszołek, Rybus...
Im bliżej naszego pola karnego, tym jednak gorzej. Gdy tylko inicjatywa była po stronie podopiecznych Mortena Olsena, zagrożenie pod naszą bramką było chlebem powszednim. Bronić my po prostu się nie umiemy, a w defensywie od dawna reprezentacja nie kojarzy się z solidnością. Raczej z nerwowym oczekiwaniem na to, aż przeciwnik w końcu niecelnie strzeli albo poda, bo można wtedy choć na chwilę odetchnąć.
Wygrani dzisiejszego meczu? Chyba właśnie ci z przodu, bo w obronie ani Szukała nie dał jakiejś nowej, nieznanej nam wcześniej jakości, ani Jędrzejczyk szczególnie nie przekonywał (choć kilka akcji do przodu na początku meczu było na dobrym poziomie), ani Glik nie dowodził jak na kapitana Torino przystało, ani Wawrzyniak nie potwierdził, że jest w świetnej dyspozycji. Sobota, Klich i Zieliński natomiast, a więc strzelcy bramek, dali sobie sporo szans na kolejne występy w kadrze. Sobotę selekcjoner na gorąco nawet zdecydował się pochwalić, co może sugerować, że piłkarz Śląska wyjdzie w kolejnych meczach na skrzydłach wraz z Kubą Błaszczykowskim.
Generalnie ten mecz dało się oglądać, a nawet powiemy więcej - Polaków dzisiaj wreszcie oglądało się z przyjemnością. Było kilka klepek, kilka technicznych zagrań (podanie Soboty do Lewandowskiego, gdy sędzia odgwizdał rzekomą rękę - chapeaux bas), ładne bramki... Krajobraz znacznie bardziej optymistyczny, niż po Mołdawii. No i wynik. Wreszcie nikt nam nie powie, że gramy fajnie, że są przesłanki by w kadrę wierzyć, mimo porażki. Nie, po dzisiejszym starciu raczej z rozsądnym, ale jednak optymizmem, możemy po WYGRANYM meczu przejść do oczekiwania na mecz z Czarnogórą.