Urodzeni przywódcy, czyli TOP 5 „prawdziwych” kapitanów

2012-09-25 19:50:17; Aktualizacja: 12 lat temu
Urodzeni przywódcy, czyli TOP 5 „prawdziwych” kapitanów Fot. Transfery.info
Źródło: transfery.info

Zgodnie z przepisami obowiązującymi w piłce nożnej, każdy zespół posiada w swoich szeregach wyznaczonego kapitana, który co mecz wyprowadza swoją drużynę na murawę stadionu.

Rola ta pełniona jest zwykle przez najstarszego zawodnika lub tego, który posiada największe doświadczenie. W gronie piłkarzy, którzy mają zaszczyt nosić opaskę kapitańską, znajduje się także elita prawdziwych przywódców.

W związku z tym, przygotowałem listę pięciu największych kapitanów ostatnich lat. Część z nich znajduje się już na piłkarskiej emeryturze, a część nadal biega po europejskich boiskach. Każdy z nich jest bezsprzecznie urodzonym liderem, który nieustannie zagrzewa kolegów do walki, pilnuje dyscypliny na boisku, wytrzymuje ogromną presję, nigdy się nie poddaje i stanowi po części wizytówkę drużyny.

Listę tego prestiżowego grona i piąte miejsce otwiera talizman klubu z Anfield, Steven Gerrard. 32-letni pomocnik jest niezastąpionym ogniwem w zespole Liverpoolu. Funkcja kapitana drużyny został mu przydzielona w październiku 2003 roku przez ówczesnego szkoleniowca Gerarda Houlliera. Mimo swojego młodego w tym czasie wieku, wykazywał już swój talent dowódcy. – Myślę, że Stevie ma pewne cechy przywódcze, które dostrzegłem bardzo wcześnie w jego karierze. On ma teraz 23 lata i jest gotowy do tego. Jego gra i osobowość zaczęła dojrzewać. – tak Houllier tłumaczył swój wybór na nowego kapitana. Gerrard od dziecka pozostaje wierny swoim barwom klubowym, mimo tego, że w 2004 roku, Chelsea oferowała za niego kwotę bliską 20 milionów funtów, nie zdecydował się na opuszczenie Anfield. – Nie byłem zadowolony z postępów klubu i po raz pierwszy w mojej karierze myślałem o transferze. Posłuchałem jednak głosu serca i podjąłem decyzję o pozostaniu w Liverpoolu i w 100% jestem oddany temu klubowi. – te słowa wypowiedział Gerrard, który zadeklarował chęć pozostania w klubie u boku Rafaela Beniteza. Doświadczony pomocnik swoim zaangażowaniem i wolą walki idealnie wywiązuje się z roli lidera Liverpoolu. W trakcie każdego meczu porywa swoich kolegów do ataku na bramkę przeciwnika, dba równocześnie o porządek i dyscyplinę w zespole. Jego ogromny wkład i zdolności przywódcze docenione zostały przez obecnego trenera reprezentacji Anglii, Roy’a Hodgsona, który w maju 2012 roku przekazał Gerrardowi opaskę kapitańską. Bramkostrzelny pomocnik, cieszy się również uznaniem i poważaniem ze strony swoich byłych boiskowych rywali. – Jeśli jesteś menadżerem, lub jednym z piłkarzy, szukasz lidera zespołu, kogoś, kto wskaże Ci drogę. Steven Gerrard jest głównym kandydatem dla Anglii. – w takich superlatywach wypowiadał się Patrick Vieira w wywiadzie dla brytyjskiej prasy.

Fot. telegraph.co.uk

 

Następnym wyjątkowym liderem zespołu, który zasługuję na szczególną uwagę jest tym razem obrońca Barcelony, Carles Puyol. Niezwykle doświadczony piłkarz stanowi filar defensywy „Dumy Katalonii” od wielu lat, a kibice na Camp Nou nie wyobrażają sobie zespołu bez ich walecznego bohatera. Jak nikt inny, to właśnie on zasługuje na miano największego kapitana w dziejach Barcelony i co więcej, 34-letni piłkarz jest pierwszym kapitanem „Blaugrany”, który dwukrotnie wznosił w górę puchar Ligi Mistrzów. Wszystkie sukcesy, które osiągnął w klubie i reprezentacji Hiszpanii nie sprawiły, że woda sodowa uderzyła mu do głowy. Potrafił zachować spokój i delektować się zwycięstwami z pokorą. W czasie meczu Puyol utrzymuje całkowitą dyscyplinę w całym zespole i pilnuje, aby jego koledzy przez całe spotkanie byli w pełni skoncentrowani. – Pamiętam dzień, kiedy wrócił po kontuzji. W środku gry powiedziałem mu: „Puyi, tęskniłem za Tobą bardzo.” On odpowiedział, żebym w końcu się zamknął i skoncentrował. Innego razu, gra została zatrzymana, ktoś był na noszach, a on zaczął na mnie krzyczeć. Powiedziałem mu: „Uspokój się, jest 4-0 i zostały trzy minuty do końca meczu.” On stwierdził: „I co z tego! Skoncentruj się! Znam Cię!” Puyol zawsze pilnuje, abyś był skoncentrowany przez cały czas. On traktuje każdy mecz, jakby był to finał Ligi Mistrzów. – tak o swoim koledze z zespołu wypowiedział się Gerard Pique. 34-letni reprezentant Hiszpanii wzbudza szacunek i zaufanie wśród kolegów z zespołu. Dzięki pewności siebie, stałej czujności, wielkiego zaangażowania i walki do ostatnich minut jest bez wątpienia wzorem do naśladowania dla wielu piłkarzy, noszących opaskę kapitańską.

Fot. rte.ie

 

 

 

Kolejnym piłkarzem w zestawieniu najlepszych liderów jest ikona londyńskiej Chelsea, John Terry, który ogłosił niedawno zakończenie reprezentacyjnej kariery. Jest jednym z najlepszych obrońców nie tylko w Premier League, ale także na całym świecie. Nieprzerwalnie oddany jednym barwom klubowym, jest ulubieńcem kibiców ze Stamford Bridge. Fani kochają go za jego poświęcenie i serce wypełnione wolą walki, które zostawia na boisku w każdym meczu. – Nie można prosić o szacunek, trzeba go zdobyć. Czasami nie są to wypowiedziane słowa, ale własne czyny. Jedynie poprzez ciężką pracę każdego dnia i zachwycanie swoimi występami można zdobyć szacunek. – wyznał urodzony w Londynie defensor. Mimo swoich 31-lat, Terry dzięki odpowiedniemu ustawieniu się na boisku, czytaniu gry i poruszaniu się w obronie, w dalszym ciągu potrafi zabezpieczyć Chelsea i wcześniej reprezentacje Anglii, przed utratą gola. Były menadżer „Synów Albionu”, Fabio Capello od początku stawiał na Terry’ego i to właśnie jemu przypisywał opaskę kapitańską. – John Terry jest kapitanem, dobrym kapitanem. Jest świetny zarówno na boisku jak i w szatni. On jest liderem. – takich słów użył Włoch, gdy komplementował obrońcę Chelsea. 66-letni szkoleniowiec zdawał sobie doskonale sprawę, że nikt nie będzie lepszym przywódcą niż wspomniany kapitan londyńskiego klubu. Z funkcją lidera radzi sobie perfekcyjnie, gotowy jest do największych poświęceń dla swojego ukochanego klubu, bez względu na wszelkie przeciwności i ból. Kiedy mecz nie układa się najlepiej i drużyna potrzebuje pomocy, Terry jako nieliczny potrafi podnieść ją na duchu i wzniecić ogień w sercach kolegów, co czyni go idealnym kapitanem.

Fot. couriermail.com.au

 

 

  

Noszenie opaski kapitańskiej wiąże się z odpowiedzialnością i dawaniem przykładu innym. Następny piłkarz pokazuje, że nie trzeba być prawdziwym dżentelmenem na boisku, aby udanie wywiązywać się z roli lidera zespołu. Roy Keane, bo o nim tu mowa, często przekraczał granicę fair play na boisku, mimo tego kibice „Czerwonych Diabłów” uwielbiali go, a Manchester United w swojej historii nie posiadał tak walecznego i pełnego pasji kapitana. Keane dzięki swojej przywódczej postawie, prowadził United do cennych zwycięstw. Był zdecydowanie piłkarzem z wielkim charakterem i unikatową osobowością. W swoim słowniku nie znał takiego słowa jak słabość czy strach. Nie bał się podejmować trudnych decyzji w czasie meczu, a dzięki swojej sile, wytrzymałości, dokładnym podaniom i doskonałej umiejętności odbierania piłki był niezwykle ważny dla zespołu. Mógł także sam zadecydować o wyniku meczu po wykończeniu akcji lub precyzyjnym strzale. Nie pozwalał, aby w drużynie pojawiał się cień zwątpienia w zwycięstwo, napełniał swoich kolegów ogniem walki. Keane był nieprzewidywalnym zawodnikiem, był porywczy i agresywny, ale także pełen pasji, którą przelewał na całą drużynę. – To był jeden z meczy europejskich, kiedy remisowaliśmy na wyjeździe i szukaliśmy zwycięskiego gola. Dostałem piłkę na lewe skrzydło, zobaczyłem, że Keane wbiega w pole, odegrałem mu, a on dostawił nogę i strzelił bramkę. Zaczął do mnie biec. Oczekiwałem mocnego uścisku i uśmiech, a on złapał mnie za koszulkę i głośno wrzasnął. Był niezwykle agresywny, a w jego oczach mogłem dostrzec wielką pasję. Pomyślałem sobie „O Mój Boże, on może wystraszyć każdego”. – tak z uśmiechem na ustach opowiadał Lee Sharpe. Keane za każdym razem, gdy wchodził na boisko oczekiwał jednego – wygranej. Koledzy z zespołu patrzyli na niego z podziwem i szacunkiem, był na nich inspiracją i prawdziwym liderem, który nigdy się nie poddaje.

Fot. goal.com

 

 

Listę zamyka postać niebywała, legendarna i zbudzająca ogromny szacunek wśród całej społeczności piłkarskiej. Aby poznać kolejnego, jedynego w swoim rodzaju kapitana, należy zwrócić swój wzrok w stronę Włoch i skupić się na San Siro, gdzie występował nikt inny jak Paolo Maldini. Zdecydowanie fenomen i żywa legenda włoskiej piłki. Jako jeden z nielicznych piłkarzy spędził swoją piłkarską karierę w jednym klubie. Przez ponad ćwierć wieku reprezentował dumnie barwy AC Milanu, wspólnie z którym sięgał aż pięciokrotnie po Puchar Europy i siedem razy zdobywał mistrzostwo Włoch. Przez wiele lat w drużynie „Rossonerich” i reprezentacji „Azzurrich” występował w opasce kapitańskiej. Uznawany był za bezprecedensowego lidera, przez co zarówno kibice jak i piłkarze, z którymi występował nadali mu przydomek „Il Capitano”. Maldini był genialnym defensorem, skupiał się wyłącznie na ciężkiej pracy na boisku, nie brał udziału w aferach, których nie brakuje w świecie futbolu. Łącznie spośród tysiąca rozegranych spotkań (klub i reprezentacja), 981 meczy rozpoczynał w wyjściowej jedenastce, przeważnie z opaską kapitańską. Maldini był kimś więcej niż urodzonym zwycięzcą, kapitanem i fantastycznym defensorem. Był porywającym graczem, który miał ogromny wpływ na to, co działo się na boisku i w dalszym ciągu jest ubóstwianą postacią w Mediolanie. – Wspaniale się prezentuje, posiada ducha sportowej rywalizacji i choć nie jest światowej klasy graczem technicznym, to za każdym razem miał wpływ na AC Milan podczas swojej cudownie udanej ery.  – nie oszczędzał słów pochwały Sir Alex Ferguson. Maldini był zdecydowanie sercem i duszą „Rossonerich”, a na kolejnego piłkarza jego pokroju, kibice włoskiego giganta raczej się nie doczekają.

Fot. theoriginalwinger.com