Urugwaj przegryzł włoski mur

2014-06-24 20:21:47; Aktualizacja: 10 lat temu
Urugwaj przegryzł włoski mur Fot. Transfery.info
Dawid Michalski
Dawid Michalski Źródło: Transfery.info

Słaby Balotelli, czerwony Marchisio, włoski mur, plecy Godina i, niestety, zęby Suareza - tak w krótki sposób można opisać zwycięstwo Urugwaju, które dało Urusom awans do 1/8 finału.

Jeszcze przed startem Mistrzostw Świata w Brazylii wiadomym było, że już po trzech meczach grupy D z turniejem pożegna się jeden z mistrzów świata – Anglia, Urugwaj lub Włochy. Nikt nie spodziewał się jednak, że sensacja turnieju – Kostaryka – pośle do domu kolejnego „wielkiego”. Z powodu dwóch porażek szans na wyjście z grupy nie miała już Anglia, a spotkanie pomiędzy Włochami a Urugwajem miało zadecydować, kto pozostaje w grze.

Przed meczem na lekko uprzywilejowanej pozycji stali Włosi – z racji lepszego bilansu bramkowego (z Kostaryką przegrali 0-1; Urugwaj 1-3) remis premiował ich awansem do fazy pucharowej, dlatego to „Celestes” byli na musiku. Kibice i specjaliści dopatrywali się także prywatnych pojedynków, w tym tego najważniejszego – Suarez vs Balotelli

Niestety nad ostatnimi meczami fazy grupowej rozgrywanymi o 18 polskiego czasu wisi najwyraźniej jakaś klątwa, bo zarówno wczoraj, jak i dziś delikatnie mówiąc – nie porywały. Włosi świadomi tego, że remis daje im awans, wyznawali zasadę „cel uświęca środki” i w najmniejszym stopniu nie kwapili się do narzucenia tempa takiego jak chociażby w spotkaniu z Anglią. W zamian za to grali ostro i dość często faulowali.

Urugwaj grał uważnie w obronie i nie pozwalał na wiele rywalom, ale podopieczni Tabareza zapomnieli chyba, że to oni MUSZĄ w tym meczu atakować i wygrać, by wyjść z grupy. Śladowe zagrożenie niosły stałe fragmenty wykonywane przez Suareza, które w meczu z Anglią siały popłoch w szeregach rywali. Najgroźniejsza sytuacja dla Urugwaju miała miejsce w 33. minucie, gdy najpierw Suarez a kilka sekund później Cavani zostali we wzorowy sposób zatrzymani przez Buffona. Tak jak Urugwaj dobrze bronił, tak Włosi skutecznie uniemożliwiali współpracę na linii Suarez-Cavani, która jedyny raz udała się właśnie we wspomnianej 33. minucie.

Najlepszym zawodnikiem pierwszej połowy był Marco Veratti, który wyróżniał się nie tylko w odbiorze, ale starał się też natchnąć kolegów do gry ofensywnej i samemu zaangażować w stworzenie jakiejś groźnej akcji. Niestety Włosi nie byli tacy skłonni do ataku i nie poczuli impulsu od młodego gracza PSG.

 

Jak Veratti był najlepszy, tak najbardziej widoczny (w negatywnym sensie) był Mario Balotelli. Wielu kibicom i specjalistom wydawało się, że Prandelli ostatecznie utemperował charakter krnąbrnego Włocha, a dodatkowo pozytywnie wpłynęła na niego narzeczona, która śledzi występy „Balo” w Brazylii. Nic z tych rzeczy. W pierwszej połowie ponownie oglądaliśmy tego Balotellego, którego nie chce oglądać nikt – niedokładnego, irytującego, prowokującego. Gdy po jednej z akcji sędzia gwizdnął faul „Super Mario” ten chyba tak zdziwił się, że nie dostał kartki, że postanowił sfaulować jeszcze raz, tylko że ostrzej. Tym razem sędzia się nie zawahał.

 

Pierwsza połowa więc nie zachwyciła, a co poniektórzy doszukiwali się nawet analogii pomiędzy meczem Urugwaj-Włochy a polską ekstraklasą…

Jednak co po niektóre kluby ekstraklasy mogłoby się na takie określenie obrazić, a my z pewnością pewnych aspektów tego spotkania nie chcielibyśmy oglądać na polskich boiskach, ale o tym później.

Drugą połowę zapamiętamy z kilku powodów. Po pierwsze, Prandelli postanowił nie ryzykować i zrezygnować z usług Mario Balotellego, który w pierwszej części grał w swoim najgorszym stylu. Za niego wszedł Marco Parolo, ale styl gry Włochów w ogóle się nie zmienił. Ze strony taktycznej wyglądało to dobrze, lecz cofnięcia się do obrony i ograniczenia się do utrzymania remisu, nie można pochwalać.

Po drugie, w 60. minucie z boiska został wyrzucony Claudio Marchisio. Sędzia nie miał żadnych wątpliwości, od razu Włochowi pokazał czerwo, jednak nie wszyscy byli pewni tego, czy piłkarzowi Juventusu należała się aż tak sroga kara. Dla niektórych było to wydarzenie przypadkowe.

 

Włosi w tym momencie mieli idealną wymówkę na to, by cofnąć się do obrony i stworzyć mur, który miał zapewnić im awans do 1/8 finału. Urugwaj jednak coraz bardziej naciskał i gdyby nie Gianluigi Buffon, to w 65. minucie meczu "Urusi" wyszliby na prowadzenie.

 

Kolejny powód dla którego zapamiętamy to spotkanie, to zwycięski gol strzelony przez... Diego Godina. W 81. minucie wykorzystał on dośrodkowanie z rzutu rożnego i dał swojej reprezentacji niezwykle ważne prowadzenie, która utrzymało się do końca. Nie można jednak powiedzieć, że Urugwaj szczególnie zasłużył sobie na ten awans. Poziom ich gry bardziej zbliżał się do tego z meczu z Kostaryką, aniżeli do tego co zobaczyliśmy w starciu z Anglią. Ataki podopiecznych Tabareza były nieskoorydnowane, często w ich poczynania wkradał się ogromny chaos. Ostatecznie wystarczyło to na Włochów. "Squadra Azzurra" zalicza drugi z rzędu koszmarny turniej Mistrzostw Świata. W 2010 roku odpadli w fatalnym stylu. W Brazylii było trochę lepiej, a po pierwszym spotkaniu wiele osób od razu dało im tytuł zwycięzcy grupy D. Jednak podopieczni Prandellego nie podołali zadaniu. W swoich kolejnych spotkaniach wyglądali słabo pod wieloma względami. Trudno stwierdzić, czy powodem tego było wycieńczające spotkanie z Anglią w Manaus, ale jedno jest pewne - po 14 czerwca w Brazylii grała gorsza drużyna.

 

Ostatni aspekt, z powodu którego zapamiętamy to spotkanie, to zachowanie Luisa Suareza z końcówki tego meczu. Czegoś takiego wolelibyśmy nigdy nie zobaczyć, ale Urugwajczyk po raz kolejny udowodnił, że dla niego określenie "zagryźć przeciwnika" ma o wiele szersze i bardziej dosadne znaczenie, aniżeli dla reszty zawodników. Piłkarz Liverpoolu postanowił wbić swoje uzębienie w Giorgio Chielliniego. Dlaczego sędzia nie zareagował? Możliwe, że tego zdarzenia nie widział, ale my to zobaczyliśmy, a później zobaczą to oficjele FIFA i, szczerze powiedziawszy, przydałaby się Urugwajczykowi jakaś kara.


 

Jedno jest pewne - Urugwaj jest przygotowany na każdy rodzaj walki.

AUTORZY: Maciej Wdowiarski i Dawid Michalski