Barcelona została ukarana zakazem
2 kwietnia 2014 roku. W przypadku „Dumy Katalonii” również
chodziło o nieprawidłowości przy transferach i rejestracji młodych
zawodników. W latach 2009-2013 działacze Barcy mieli
przynajmniej dziewięciokrotnie złamać przepisy. Sprawy są
bliźniacze, bo Katalończycy niemal od razu odwołali się od
decyzji Komisji Dyscyplinarnej FIFA i kara została na kilka miesięcy
zawieszona. Po jakimś czasie FIFA zakaz jednak podtrzymała, a
niczego nie dała również apelacja do Trybunału Arbitrażowego ds.
Sportu w Lozannie. Można być niemal pewnym, że w przypadku
madryckich klubów będzie podobnie.
Działacze z Katalonii
do okresu naznaczonego zakazem dość dobrze się przygotowali. I
tak, latem 2014 roku zdążyli pozyskać jeszcze Claudio Bravo,
Thomasa Vermaelena, Jérémy'ego Mathieu, Ivana Rakiticia,
Marca-André ter Stegena oraz - co najważniejsze - Luisa Suáreza.
Sam Urugwajczyk kosztował Barcelonę około 81 milionów euro, a
wszystkie transfery z tamtego okienka - prawie 170.
Idąc
tym tropem, do rocznego bana tym razem nieco lepiej przygotowało się
Atlético. „Rojiblancos”
wydali ponad 80 milionów, wzmacniając linię ataku Kévinem Gameiro
oraz zwiększając rywalizację na skrzydłach i w obronie dzięki
sprowadzeniu Nico Gaitána i Sime Vrsaljko. Real wydał znacznie
mniej, bo jedynym transferem gotówkowym na Santiago Bernabéu było
sprowadzenie za 30 milionów Álvaro Moraty.
Ciężko jednak
napisać, że „Królewscy” nie są przygotowani na dwa okienka
zakazu. Umówmy się, każdy topowy klub ma w tym momencie tak
szeroką kadrę, że spokojnie poradziłby sobie z karą dwa czy
nawet trzy razy dłuższą. Real również, a pozostawienie w niej
Isco i Jamesa Rodrígueza na kolejny sezon teraz wydaje się jeszcze
bardziej rozsądnym ruchem niż wcześniej.
Macie wątpliwości,
że z taką kadrą drużyna z Madrytu może mieć problemy z
utrzymaniem się na szczycie bez transferów w najbliższym roku?
Bramkarze: Keylor
Navas, Kiko Casilla.
Obrońcy: Daniel Carvajal,
Danilo, Nacho, Raphaël Varane, Pepe, Sergio Ramos, Fábio Coentrão,
Marcelo.
Pomocnicy, skrzydłowi: Casemiro, Toni Kroos,
Luka Modrić, Mateo Kovačić, James Rodríguez, Isco, Marco
Asensio, Cristiano Ronaldo, Gareth Bale, Lucas Vázquez
Napastnicy:
Karim Benzema, Álvaro
Morata.
No właśnie. I patrząc na to, wcale nie jest
powiedziane, że zakazy nie wyjdą madryckim klubom na dobre.
Zamknięcie dopływu nowych piłkarzy na pewno otworzy szansę przed
kilkoma młodszymi, dotąd pomijanymi zawodnikami.
O
wyniki w stolicy Hiszpanii nie mają się co martwić. I tutaj też
warto odwołać się do Barcelony. Sezon 2014/2015, w którym zimą
nie mogli już kupować nowych zawodników, Katalończycy zakończyli
z mistrzostwem Hiszpanii, Pucharem Króla i Ligą Mistrzów. Chwilę
później dołożyli do tego triumfy w Superpucharze Europy i
Klubowych Mistrzostwach Świata. A przecież w poprzednim sezonie,
przed którym nie mogli wzmacniać się w letnim okienku, też byli
najlepsi w lidze i pucharze.
Zimą, gdy zakaz transferowy
dobiegł końca, Barcelona niemal od razu zarejestrowała blisko 80
zawodników. Wśród tego tabunu znaleźli się m.in. Arda Turan i
Aleix Vidal, z którymi Katalończycy dogadali się już kilka
miesięcy wcześniej i tylko czekali na to, żeby mogli reprezentować
ich barwy. To tylko pokazuje, że jeśli ktoś ma do jakiegoś klubu
trafić, to prędzej czy później trafi. Trwający tak krótko zakaz
niczego tu nie zmienia.
W Madrycie, podobnie jak wcześniej w
Barcelonie, mocniej go nie odczują.
W Madrycie jak w Barcelonie - zakazu nawet nie odczują
fot. Transfery.info
Real Madryt i Atlético, śladem Barcelony, spokojnie poradzą sobie bez transferów w dwóch najbliższych okienkach.
Więcej na temat:
Real Madryt CF
Hiszpania
FC Barcelona
Luis Alberto Suárez Díaz
FIFA
Ivan Rakitić
Thomas Vermaelen
Marc-André ter Stegen
Isco
James David Rodríguez Rubio