Weekendowa kontra: Fabinho kontra Marcel Tisserand
2013-10-21 18:03:16; Aktualizacja: 11 lat temu Fot. Transfery.info
Przy okazji naszej Weekendowej kontry gościliśmy już w Hiszpanii, Anglii, czy we Włoszech. Czas więc na Francję. Pod lupę nie wzięliśmy jednak gwiazd tej ligi, a kogoś zgoła innego.
W wyjściowej jedenastce Monaco na mecz z Sochaux, na bokach obrony znaleźli się piłkarze, którzy z wielkimi wzmocnieniami Rybołowlewa nie mieli nic wspólnego - wypożyczony z Rio Ave Fabinho, a także wychowanek klubu z Księstwa - 20-letni Marcel Tisserand.
Uznaliśmy więc, że co nam szkodzi. Po pierwsze - boki obrony to bodaj jedyna formacja, która przed obecnym sezonem nie została wzmocniona wielkim nazwiskiem (wypożyczenie Fabinho z Rio Ave to jedyny transfer na tę pozycję, od biedy wciągnęlibyśmy na listę jeszcze Abidala, ale Francuz na boku grywa już znacznie rzadziej, niż w środku). Po drugie - ostatnio w mediach trochę się pisało o rzekomym zainteresowaniu lewego defensora ASM, Layvina Kurzawy, grą dla reprezentacji Polski. Wobec jego nieobecności, możemy się więc dowiedzieć, jaki poziom prezentuje jego właściwie jedyny rywal do gry na lewej stronie bloku obronnego, wspomnainy Tisserand.
No to... lecimy.
Na pierwszy ogień - jak zawsze - oceny z portali Goal.com, a także Whoscored.com:
I już widzimy, że właściwie, to ciężko wyróżnić zarówno jednego, jak i drugiego zawodnika. Minimalnie wyższa ocena Tisseranda na WhoScored.com to prawdopodobnie efekt lepszej skuteczności w walce o górne piłki (2/3 przy 1/2 Fabinho), jednej próby uderzenia z dystansu (bardzo nieudanej, ale jednak), a także minimalnie wyższej skuteczności podań. Czy się z oceną WS zgadzamy? O tym nieco później.
Zerknęliśmy do naszej ulubionej Opta StatsZone, w planszę "wpływ zawodnika" i gdybyśmy mieli opierać się tylko na tym jednym obrazku, z pewnością wygrałby Fabinho, którego wkład oceniono znacznie wyżej, niż Tisseranda.
Ten ekran bywa jednak o tyle mylny, że opiera się głównie na posiadaniu piłki i podaniach, czyli generalnie bardziej na zaangażowaniu w rozgrywanie piłki. A tutaj Tisserand miał utrudnione zadanie, bo znacznie lepiej funkcjonowała prawa strona Sochaux, z Cedrikiem Bakambu i - przede wszystkim - świetnym Julienem Faussurierem. Ci dwaj zaliczyli w tym spotkaniu 3 kluczowe podania i 4 strzały (w tym gol Bakambu), podczas gdy grający z lewej strony Boumal i Roudet ani razu nie zagrali kluczowego podania i oddali dwa uderzenia w kierunku bramki Subasicia. Celność podań? Obaj zawodnicy Sochaux grający na prawej stronie mieli ją na poziomie powyżej 80%, natomiast Boumal - 77%, a Roudet - jedynie 63%.
Fabinho mógł też angażować się znacznie mocniej dlatego, że po jego stronie hasał James Rodriguez, który był przy piłce dwa razy częściej, niż lewoskrzydłowy ASM, Yannick Ferreira-Carasco. A wiadomo, że znacznie łatwiej jest dostać podanie od zawodnika będącego blisko, niż od tego, który w tej chwili ma piłkę w przeciwległym sektorze boiska.
Dlatego też - proporcjonalnie do posiadania piłki przez skrzydłowego ze swojej strony, Tisserand otrzymał 13 podań, a Fabinho - aż 27.
A jak było z celnością podań tej dwójki? Krótko mówiąc - nienajlepiej. Wystarczy spojrzeć:
Ciężko jednak tu kogoś wyróżnić. Dośrodkowania? 1/1 w wypadku Tisseranda i 0/2 jeśli chodzi o Fabinho. Monaco jednak z wrzutek korzysta raczej rzadko (19 prób w całym meczu, przy 32 Sochaux i równym posiadaniu piłki), dlatego też ta statystyka nie powinna w ogóle wpływać na ocenę.
Ale zawalenie bramki - już jak najbardziej. I tutaj jest 1:0 dla jednego z naszych zawodników. Fabinho gola nie zawalił, Tisserand - i owszem. Obydwie bramki Sochaux padły po rzutach rożnych i rażących błędach w kryciu. Tę dającą nadzieję na korzystny rezultat podopiecznym Herve Renarda na swoje konto zapisze Marcel Tisserand, który myślał przy kryciu o wszystkim, ale na pewno nie o pozycji w polu karnym, jaką wypracowywał sobie przebojowy Cedric Bakambu.
Na pierwszym obrazku widać, że Tisserand (czerwona pętla) łapie kontakt wzrokowy z Bakambu (żółta), musi też widzieć, że za jego plecami nie ma już właściwie nikogo, bo piłkarz Monaco ustawiony przy skraju pola karnego pilnuje znajdującego się przed szesnastką gracza Sochaux. Niestety dla zespołu Ranieriego, wyszedł brak doświadczenia Tisseranda, który skupił się na wysoko zawieszonej piłce, nie zwracając uwagi na wiatr, jaki za jego plecami swoim błyskawicznym wyjściem na długi słupek zrobił skrzydłowy gospodarzy. Źle obliczony tor lotu piłki i Sochaux łapie kontakt.
Przy drugiej bramce Tisserand (oznaczony na czerwono) natomiast miał wiele pecha.
No bo na ostatnim kadrze widać, że piłka znów przelatuje nad nim i znów zawodnik biegnący za jego plecami zdobywa gola. Tym razem to nie on jest winny, bo jak widać na pierwszym obrazku, Tisserand nie miał przydzielonego zawodnika do krycia i zabezpieczał strefę na piątym metrze przed bramką. Za strzelca, Josepha Lopy (żółta pętla), odpowiadał nie kto inny, jak Falcao, któremu na kilku metrach bez problemu urwał się zawodnik, za którego nikt pewnie nigdy nie zapłaci 60 milionów euro, ale który w tej akurat akcji pokazał wyższość nad niesamowitym Kolumbijczykiem.
Mimo to jednak nie możemy zapomnieć o tym golu, którego Tisserand faktycznie zawalił. I dlatego nie możemy zgodzić się z oceną WhoScored.com, gdzie to lewy defensor Monaco został oceniony wyżej. Obaj skrajni obrońcy zagrali na podobnym poziomie, podobnej celności podań, ale tylko jeden z nich zawalił bramkę. I on nie może w naszej kontrze zostać zwycięzcą.
ZWYCIĘZCA KONTRY: FABINHO (AS MONACO)