Wenger wreszcie na wymarzonych zakupach - czy Bender, Götze i Lewandowski mogą dać trofea?

2013-04-01 00:21:14; Aktualizacja: 11 lat temu
Wenger wreszcie na wymarzonych zakupach - czy Bender, Götze i Lewandowski mogą dać trofea? Fot. Transfery.info
Szymon Podstufka
Szymon Podstufka Źródło: Transfery.info

Arsenal będzie wydawać grube miliony, by klub mógł wreszcie sięgnąć po jakiekolwiek trofeum - grzmią angielskie media. Suma? Między 70 a 80 milionami euro.

Financial fair play to przepis, którego mogłoby dla Arsenalu nie być. Tak naprawdę mało który klub może pochwalić się na koniec roku takimi wynikami w rybryce "bilans", jakie notuje londyński klub, będąc przy tym (mimo wszystko) czołową ekipą Barclays Premier League i walcząc rokrocznie w Lidze Mistrzów, zwykle odpadając dopiero wiosną. To jednak dla ambitnych Kanonierów wciąż za mało. Klubową gablotę przestano już nawet czyścić, bo od siedmiu lat i dziesięciu miesięcy nic się w niej nie zmieniło. Na Twitterze jest nawet specjalny hashtag #SinceArsenalLastWonATrophy, pod którym można znaleźć różne mniej lub bardziej zabawne wpisy, nawiązujące do rzeczy, które zdążyły się wydarzyć od ostatniego triumfu The Gunners w jakichkolwiek rozgrywkach. Wiedzieliście na przykład, że w tym czasie Juup Heynckess zdążył: przejść na emeryturę, wrócić do trenerki i poprowadzić Gladbach, ponownie przejść na emeryturę, by ostatecznie zgodzić się trenować jeszcze Leverkusen i FC Bayern? 

Teraz jednak wszystko ma się zmienić. Próbowano zaciągu francuskiego? Diaby, Sagna, Squillaci, Clichy... Bez trofeów. Hiszpańskiego? Arteta, Cazorla, Monreal, wcześniej Fabregas... Nic. Teraz przyszła pora na Niemcy. Cel? Dwójka z Dortmundu i jeden rodzynek z Leverkusen - Götze, Lewandowski i Bender.
 
Szaleństwa związanego z Lewandowskim też mamy już trochę dość - jak każdy chyba. Jednak abstrahując już od tego, postanowiliśmy przeanalizować, czy ten tercet może być remedium na problemy Arsene'a Wengera i czy warto sporą sumkę, jaką latem obiecuje zarząd ulokować właśnie w ten sposób.
 
Najbardziej racjonalnym wzmocnieniem z tej trójki, a także chyba najbardziej prawdopodobnym, jest chyba sięgnięcie po Larsa Bendera. Abou Diaby, o którym pisaliśmy TUTAJ do grudnia na boisko nie wybiegnie, a prawdziwie wartościowego partnera w środku pola dla Artety, przy którym Hiszpan mógłby pokazywać pełnię swoich umiejętności nie widać. Potrzebny jest czyściciel środka pola, z umiejętnościami przede wszystkim defensywnymi - a więc odbiorem, umiejętnością ustawiania się, czytania gry. Bender jest w tych aspektach jednym z najlepszych piłkarzy Bundesligi na swojej pozycji. Średnio 4.3 odbioru na mecz plasuje go w czołówce zawodników biegających po niemieckich boiskach (6. miejsce, ex-aequo ze... Svenem Benderem z Dortmundu)
 
Od lewej: rozgrywki, występy, odbiory/mecz, przejęcia piłki/mecz, faule, udane pułapki ofsajdowe, wybicia/mecz, przedryblowany/mecz, zablokowane strzały/mecz, bramki samobójcze, średnia ocen (WhoScored.com)
 
W kontekście podobno dogadanego przejścia do Bayernu Monachium oraz zainteresowania Manchesteru United (chociaż kto się w tym jeszcze łapie...), mało prawdopodobnie wygląda transfer drugiego ze wspomnianego trio - Roberta Lewandowskiego. Gdyby jednak Robert zdecydował się na Londyn, ostatecznie mógłby na tym wyjść najlepiej. W Bayernie jest bowiem świetny Mandžukić, nie składający broni Gomez oraz superrezerwowy Pizarro, który przypomniał o sobie w sobotnim starciu z Hamburgiem (9:2 dla FCB, 4 gole i 2 asysty Peruwiańczyka). W Manchesterze van Persie, Chicharito (najczęściej trafiający do siatki piłkarz Premier League - bramka średnio co 86 minut), Welbeck, a także Rooney. W Arsenalu natomiast? Giroud i często grający na środku z braku laku Walcott. 
 
Przy zawodnikach pokroju Santiego Cazorli, Jacka Wilshere'a, Theo Walcotta czy Mikela Artety za plecami, Robert mógłby być nie mniej groźny dla rywali, niż w Bundeslidze, która chyba zrobi się (o ile już nie jest) dla Polaka zbyt słabym wyzwaniem i w której za moment może mieć na koncie wszystkie najważniejsze trofea, z mistrzostwem i tytułem króla strzelców na czele. Znacznie lepiej od Girouda czujący linię spalonego, dodatkowo dużo bardziej wszechstronny - bez znaczenia, czy ma piłkę na prawej nodze, lewej nodze, czy akurat trzeba dołożyć głowę. Francuzowi prawa noga natomiast służy głównie do podpierania się.
 
Oczywiście Robert ma też swoje wady - nie angażuje się w grę defensywną tak, jak można czasem oczekiwać, czasem też kilka razy niedokładnie poda, jednak zestawiając go z wyśmiewanym już niejednokrotnie Giroudem, i tak w większości porównań to Polak jest na wierzchu.
 
 
Od lewej: rozgrywki, występy, bramki, asysty, strzały/mecz, kluczowe podania/mecz, udane dryblingi/mecz, faulowany/mecz, spalone/mecz, pozbawiony posiadania piłki/mecz, straty/mecz, średnia ocen (WhoScored.com)
 
Najtrudniej jednak będzie Arsenalowi o sprowadzenie z Dortmundu partnera Roberta, Mario Götze. Tutaj paść może kwota znacznie wyższa od tej za Polaka, bo o ile Lewy to świetny killer, o tyle 20-letni Niemiec stawia stempel niemal każdej ofensywnej akcji BVB. Obstawiamy, że bez niego za plecami, wyczyny strzeleckie naszego rodaka nie byłyby aż tak imponujące - ba, jesteśmy tego pewni. 
 
Od lewej: rozgrywki, występy, asysty, kluczowe podania/mecz, średnia ilość podań/mecz, procent celnych podań, dośrodkowania, dokładne długie podania/mecz, dokładne prostopadłe podania/mecz, średnia ocen (WhoScored.com)
 
W Arsenalu jest jednak ktoś bardzo podobny, by nie powiedzieć identyczny. Santi Cazorla. Latem Arsene Wenger będzie sobie więc musiał odpowiedzieć na pytanie, czy będzie miał jak zmieścić i pogodzić dwóch takich geniuszy w swoim zespole. Jeśli to mu się powiedzie, to jesteśmy przekonani, że kibice Arsenalu zobaczą na Emirates trofea i to nie jedynie dmuchane czy papierowe, które inni fani zabiorą ze sobą na któreś ze spotkań Kanonierów. Wyobrażacie sobie bowiem, by zespół z taką linią pomocy zawodził i nie grał futbolu nie z tej planety?
 
 
Jeśli jednak Wenger zdecyduje się właśnie w taki sposób rozdysponować te kilkadziesiąt milionów funtów, nietrudno się domyślić, że tanim kosztem - jeśli w ogóle - zostanie wzmocniona pięta achillesowa zespołu z The Emirates, a więc obrona, włącznie z bramką. Jeśli bowiem mamy wytypować zawodników do jak najszybszej wymiany, to ostoi się chyba tylko Nacho Monreal (swoją drogą póki co transferowy strzał w dziesiątkę), Bakary Sagna, Kieran Gibbs oraz (z dużym znakiem zapytania) Thomas Vermaelen. Środek jest więc do gruntownej przebudowy, w kontekście której mówi się przede wszystkim o Ashleyu Williamsie ze Swansea. Czy to zawodnik na taki klub jak Arsenal? My mamy pewne wątpliwości, jednak z końcową oceną zaczekamy do jego ewentualnych pierwszych meczów w czerwonej koszulce.
 
O braku formy Wojciecha Szczęsnego pisano już wiele i w Anglii i w Polsce, dlatego tylko wspomnimy, że póki Wojtek nie poczuje na plecach oddechu światowej klasy konkurenta (straszenie go wiecznym rezerwowym Fabiańskim to - przy całej sympatii do Łukasza - pozorowanie rywalizacji), to nie będzie grał na swoje sto procent. Kopniak od Wengera w postaci sprowadzenia kogoś, kto z miejsca mógłby wskoczyć do bramki może zadziałać na Polaka wyłącznie mobilizująco. 
 
Ostatnie słowo należeć będzie jednak do Wengera. Kto wie, czy jeśli przegra kolejne okienko, nie będzie to jego ostatnie na posadzie szkoleniowca Arsenalu. Wreszcie nie będzie mógł się bowiem usprawiedliwić ani odejściem najważniejszego zawodnika (Walcott przedłużył kontrakt), ani też mizernymi środkami na transfery.