Wisła Kraków: Dlatego Jerzy Brzęczek powinien pozostać na stanowisku
2022-09-11 20:54:58; Aktualizacja: 2 lata temuWisła Kraków przegrała kolejny mecz, a liczne grono fanów 13-krotnego mistrza Polski żąda zmian na ławce trenerskiej. Czy potencjalne zwolnienie Jerzego Brzęczka to dobra droga dla spadkowicza z Ekstraklasy?
Nie jest tajemnicą, że Wisła Kraków w ostatnim ćwierćwieczu nie należała do najspokojniejszych miejsc pracy dla kolejnych trenerów. Ten trend zapoczątkował w stolicy Małopolski, były właściciel klubu Bogusław Cupiał.
Biznesmen nauczył fanów pod Wawelem, że jeśli coś nie idzie, najłatwiej jest się pozbyć trenera. Taka praktyka często przynosiła wymierne korzyści, ale na krótką metę. Nie można przecież zapominać, że pomimo ogromnego kapitału, jakim na ówczesne warunki dysponowała „Biała Gwiazda”, zespół ten nie był w stanie sforsować bram do piłkarskiego raju - Ligi Mistrzów.
Wpływ na to miały różne składowe, ale jedną z istotniejszych był właśnie brak stabilizacji na stanowisku trenera pierwszej drużyny. Polak jednak uczy się po szkodzie, dlatego nie ma sensu rozdrapywać starych ran i warto skupić się na teraźniejszości.Popularne
A ta jak na razie dla Wisły nie maluje się w zbyt kolorowych barwach. Po dobrym początku sezonu przyszedł kryzys i prowadzona przez Jerzego Brzęczka drużyna przegrała cztery z pięciu kolejnych ligowych spotkań.
O ile pewnie niektórzy porażki by zaakceptowali, o tyle styl (niezwykle ważny w stolicy Małopolski) w jakim „Biała Gwiazda” ulegała rywalom, pozostawiał wiele do życzenia.
Czym może być spowodowany tak znaczny spadek formy zespołu zdegradowanego z Ekstraklasy?
A może to jednak nie spadek formy jest problemem Wisły Kraków. Być może pierwsze spotkania tego sezonu, gdzie klub ze stolicy Małopolski odprawiał z kwitkiem kolejnych rywali, nieco zaciemniły prawdziwy obraz potencjału, jakim dysponuje ekipa spod Wawelu. Da się bowiem usłyszeć głosy - niekoniecznie w środowisku klubu, że dobra dyspozycja punktowa 13-krotnego mistrza Polski u progu sezonu była niemałym zaskoczeniem dla wielu ekspertów.
Nie można przecież zapominać, że po spadku z ligi wymieniona została znaczna część pierwszego zespołu. Do tego niesamowity optymizmem, jaki zapanował przy Reymonta, tonował przecież sam trener Brzęczek, który mówił wielokrotnie, że na razie nikt o awansie poważnie nie myśli i trzeba zachować spokój.
Tego między innymi zabrakło Luisowi Fernándezowi, który już kolejny raz (wcześniej w poprzednim sezonie) dał się sprowokować jednemu z rywali i wyleciał z boiska za niesportowe zachowanie. To z kolei poskutkowało tym, że w Głogowie Wisła Kraków przegrała, wygrany mecz.
Jednak tu mowa tylko o tle sprawy i tę dygresję na razie pomińmy.
Tak więc być może Jerzy Brzęczek podobnie, jak w poprzednim sezonie Dariusz Banasik w Radomiaku Radom, powoli staje się jedną z ofiar sukcesu? Realnie przecież nikt, kto zna się na piłce, nie mógł oczekiwać, że lepiona na szybko drużyna od razu włączy się do walki o awans do Ekstraklasy. Przecież nowi gracze byli zgrywani przez nowego selekcjonera właściwie w warunkach ligowych, bo przed sezonem w sparingach grała młodzież.
Wielu kibiców również jeszcze przed sezonem w prywatnych rozmowach wychodziło z podobnego założenia, co Brzęczek: „na razie trzeba się utrzymać, a później pomyślimy o czymś więcej”. Przysłoniła to jednak przypadkowa seria zwycięstw, która w moim mniemaniu przysłoniła prawdziwy potencjał tego zespołu w połowie września.
***
Wisła Kraków: Dlatego Jerzy Brzęczek „zasłużył” na utratę posady
***
Być może Brzęczek rzeczywiście dysponuje mieszanką ciekawych zawodników, ale na ten moment wyniki tej drużyny w żadnym aspekcie nie są miarodajne. Żeby można było ich oceniać, potrzeba realnie minimum roku i to liczonego od lipca, bo przecież od lutego do końca maja 51-latek dysponował zupełnie innym zestawem nazwisk.
W tym momencie kibice domagają się roszad na ławce trenerskiej i sięgnięciem po kogoś z karuzeli. Fakty są jednak takie, że ostatnim razem taki wstrząs Wiśle niczego nie przyniósł i w lutym, kiedy Brzęczek zmieniał Adriána Guľę, niewiele to wniosło. Być może w końcu ktoś przy Reymonta wyciągnął wnioski i wie, że zmiana trenera w momencie, gdy zespół nie jest zgrany, to rosyjska ruletka.
Czy zatem Jerzy Brzęczek powinien otrzymać szansę, by wyprowadzić zespół z kryzysu? Zdecydowanie tak, ponieważ zbyt wiele kompetencji leży w tym momencie w jego gestii i zbyt uznany jest to trener, by ze względu na trzy porażki z rzędu wywracać wszystko do góry nogami.
Jeden z właścicieli Jarosław Królewski upodobał sobie dodawanie do swojego słownika egzotycznych słów, by wzmocnić swój przekaz i wzbudzić u rozmówcy większy szacunek. W tym przypadku i ja posłużę się tym zabiegiem: Brzęczek? Calma, da sobie radę.