Wisła o krok od ósemki. Ruch w złej sytuacji przed decydującą kolejką
2016-04-03 20:23:18; Aktualizacja: 8 lat temuWisła Kraków pokonała na wyjeździe Ruch Chorzów 3:2.
Po raz kolejny trener Dariusz Wdowczyk postawił na superofensywne ustawienie "Białej Gwiazdy". W przedmeczowym wywiadzie szkoleniowiec przyznał, że "łatwiej nauczyć zawodnika bronić niż konstruować". Przedłużająca się pauza Krzysztofa Mączyńskiego zmusiła Wdowczyka do namawiania Wolskiego czy Popovicia do większego zaangażowania w obowiązki defensywne - po pierwszych meczach widać było, że piłkarzom szybko się udało pojąć wskazówki prowadzącego drużynę. Ale tą najczęściej stosowaną okazała się stara, prosta zasada - najlepszą obroną jest atak.
Od pierwszego gwizdka goście wyraźnie przejęli inicjatywę. Ruch wyglądał bardzo ospale, a wiślacy spokojnie i powoli próbowali otworzyć wynik. Ta sztuka udała im się już w szóstej minucie - Rafał Wolski kapitalnie wykonał stały fragment gry, który nieco szczęśliwie na bramkę zamienił Arkadiusz Głowacki. Gol zdobyty klatką piersiową był pierwszym trafieniem kapitana krakowskiego zespołu w tym sezonie.
Ruch musiał szybko się obudzić i w końcu zacząć grać. Pierwsze próby stworzenia sobie sytuacji wyglądały źle - szybka wymiana podań między Stępińskim i Zieńczukiem omal nie zakończyła się golem dla Wisły, ale dogodnej okazji nie wykorzystał Zdenek Ondrasek. Goście narzucili swoje warunki i szybko osiągnęli posiadanie piłki bliskie 70%. Drużyna Waldemara Fornalika musiała więc albo postawić na szybką kontrę, albo na błysk formy najlepszych graczy.Popularne
W 25. minucie młode wilki Ruchu - Lipski, Mazek i Stępiński - pokazały pełnię klasy i swoich umiejętności. Fantastyczna prostopadła piłka od Lipskiego uruchomiła Mazka, ten wykorzystał wyjście z bramki Miśkiewicza i ominął golkipera podaniem do Stępińskiego. Kandydat do wyjazdu na Euro 2016 spełnił swoją powinność i na Cichej zrobiło się głośno.
Do końca pierwszej połowy gra wyraźnie się uspokoiła. Dogodną okazję miał Ruch (Lipski po raz kolejny posłał świetną piłkę, lecz Stępiński uległ w pojedynku Głowackiemu), ale Wisła mogła szybko wyjść na prowadzenie - do pustej bramki nie trafił Paweł Brożek.
Druga połowa to znacznie lepszy początek Ruchu, ale nadzieję na przejęcie inicjatywy szybko zgasił Zdenek Ondrasek. Po raz kolejny świetnie stały fragment gry wykonał Rafał Wolski (to już jego piąta asysta od powrotu do Polski!). Były gracz Legii potwierdził swoją wielką formę, zdobywając kilka minut później gola na 3:1. Przy obu sytuacjach można było dostrzec skandaliczne krycie Ruchu, który totalnie odpuścił pilnowanie strzelców.
Gdy już wydawało się, że Wisła spokojnie dowiezie prowadzenie do 90. minuty (świetną szansę na podwyższenie wyniku miał z rzutu wolnego Maciej Sadlok, lecz refleksem wykazał się Putnocky), to po raz kolejny swoje umiejętności zaprezentował Patryk Lipski. Gracz z "10" świetnie znalazł w polu karnym Michała Koja, a ten pokonał Miśkiewicza. Tym razem błąd popełnił do tej pory świetnie spisujący się Richard Guzmics.
Gol kontaktowy, ostatnie minuty gry - to za mało emocji dla ekstraklasowych widzów. Sędzia Paweł Raczkowski postanowił doprowadzić widzów do totalnej gorączki, dyktując bardzo wątpliwy rzut karny na Rafale Grodzickim, który przegrał pojedynek w powietrzu z Arkadiuszem Głowackim. Tym razem jednak Lipski nie zachował zimnej krwi i nie stał się bohaterem Chorzowa - jego słaby strzał wybronił Michał Miśkiewicz.
Dzisiejszy mecz ma spore znaczenie dla szans obu zespołów na czołową ósemkę. Popatrzmy w tabele - Wisła ma 35 punktów (tyle samo co Lechia) i zajmuje 9. miejsce. Ruch (38 punktów) za tydzień jedzie do Gdańska (bez Stępińskiego i Koja, którzy będą pauzować za kartki). Jutro za to gra Jagiellonia (35 punktów) z Podbeskidziem (32). Czy "Niebiescy" wypadną z grupy mistrzowskiej na korzyść dzisiejszego rywala? Ostatnia kolejka sezonu zasadniczego będzie naprawdę emocjonująca!