Włoski maestro i lwie serce z Anglii za oceanem. Co działo się latem w MLS?

2015-08-08 23:16:19; Aktualizacja: 9 lat temu
Włoski maestro i lwie serce z Anglii za oceanem. Co działo się latem w MLS? Fot. Transfery.info
Krzysztof Gońka
Krzysztof Gońka Źródło: Transfery.info

W związku z zakończeniem okna transferowego w Major League Soccer, pokusiliśmy się o krótkie podsumowanie działań amerykańskich (i trzech rodzynków z Kanady) drużyn na rynku. Trafiło się kilka solidnych transakcji!

Jest taki kraj na odległym kontynencie, gdzie królują koszykówka, baseball i futbol amerykański. Z drugiego rzędu do bram wielkiego sportu dobija się soccer, czyli piłka nożna, jaką znamy w Europie. Każdy mecz traktowany jest niemalże jak piknik, na stadionach panuje rodzinna atmosfera, a co drugi widz spragniony wrażeń trzyma w ręku doskonale przyprawionego hamburgera, ażeby przyjemniej oglądało mu się spektakl. Hamburgery powoli jednak idą w odstawkę, a wszystko za sprawą coraz bardziej uznanych na arenie międzynarodowej zawodników, którzy trafiają za ocean, by kontynuować swoją karierę i pobierać z klubowej kasy niemałe pieniądze. 

Niektóre drużyny postanowiły w pełni wykorzystać swoje finanse i możliwości, by wzmocnić kadrę jak najlepszymi zawodnikami. I nie jest to żaden szrot, czy pospolite ruszenie podstarzałych emerytów, a realne wzmocnienia, którymi nie powstydziłyby się ekipy z europejskiej czołówki. Inne natomiast postanowiły sprowadzić piłkarzy dobrze rokujących, tańszych w utrzymaniu, którzy z czasem mają za zadanie dotrzymać kroku gwiazdom z pierwszych stron gazet. 

1. Andrea Pirlo (Juventus FC – New York City FC) 
Przenosiny finalisty ostatniej edycji Ligi Mistrzów za ocean chyba można uznać za przedwczesne. Tym niemniej faktem jest, że swoją gracją, spokojem i precyzją niczym wytrawny magik z okrągłym cylindrem będzie czarował publiczność licznie gromadzącą się na nowojorskim Yankee Stadium. Razem z Davidem Villą i Frankiem Lampardem z powodzeniem mógłby startować w castingu do kultowej produkcji Martina Scorsese „Gangi Nowego Jorku”, gdyż teraz bezsprzecznie będą władać sercami (i portfelami) tamtejszej społeczności. I to wszystko za „marne” 2,3 miliona dolarów rocznie. Business is business.


2. Steven Gerrard (Liverpool FC – Los Angeles Galaxy)
Jego przenosiny do „Miasta Aniołów” są wielkim ciosem dla kibiców Liverpoolu. To tak, jakby wyrwać człowiekowi serce, płuco i złamać nogę w kolanie, a ten mimo przeciwności losu nadal będzie próbował podnieść się z desek. Być może trochę przesadzam, ale wydaje mi się, że odejście Stevena Gerrarda z Anglii jest jednym z najważniejszych wydarzeń letniego mercato. 114-krotny reprezentant Anglii prawie 700 meczów, strzelił 180 goli i od wielu lat nosił z dumą opaskę kapitańską „The Reds”. Kawał historii! Dziś dla Amerykanów warta jest bagatela 6,3 miliona dolarów rocznie. Pieniądze pieniędzmi, a przy okazji pogra sobie jeszcze w piłkę z Robbiem Keane’em i nową gwiazdką LA, Giovanim dos Santosem.  


3. Didier Drogba (Chelsea FC – Montreal Impact)
Za oceanem jeszcze go nie było, ale po przebojach we Francji, Anglii, Chinach i Turcji w końcu znalazł drogę do swojej ziemi obiecanej. Trochę mu to zajęło, ale dla trzech milionów dolarów rocznie warto zmienić klimat i poziom gry. Afrykański czołg przez kilka dobrych lat robił furorę swoją nieustępliwością, oddaniem, siłą fizyczną i skutecznością. Teraz będzie dawał się we znaki obrońcom w MLS. Mimo nie pierwszej młodości napsuje im sporo krwi, a i z pewnością niejednokrotnie ośmieszy oraz pokaże „who’s the boss”. 


4. Giovani Dos Santos (Villarreal CF – Los Angeles Galaxy)
Działacze klubu z Los Angeles przeznaczyli na jego transfer siedem milionów dolarów, więc mają nadzieję, że Meksykanin pomoże im zdobyć mistrzostwo MLS. Wychowanek Barcelony całą swoją karierę zmagał się z ciężarem łatki „młodego i zdolnego”. Tak naprawdę w żadnej z drużyn, w których występował, nie rozbłysnął na miarę swojego talentu. Szybki, wyszkolony technicznie i sprytny zawodnik ma szansę odrodzić się jak feniks z popiołów właśnie w Ameryce. Razem ze Stevenem Gerrardem i Robbiem Keane’em stworzy tercet będący w stanie rozmontować każdą linię obrony od Florydy po Waszyngton. 


5. Tranquillo Barnetta (Wolny transfer – Philadelphia Union)
Mogło się wydawać, że Barnetta jest skazany na grę w niemieckiej Bundeslidze. Niegdyś dobrze rokujący, dziś już 30-letni pomocnik przez jedenaście sezonów występował kolejno w Bayerze Leverkusen, Hannoverze, Schalke 04 i Eintrachtcie Frankfurt. Zdecydował się jednak odciąć pępowinę i zakotwiczył w dalekiej Filadelfii, gdzie ma zostać nowym mózgiem i największą gwiazdą zespołu, który jednak w lidze o nic nie walczy. Sportowo zaliczył zjazd z wysokiej górki, a kibice reprezentacji Szwajcarii mogą się tylko zastanawiać, czy decyzja o przebyciu oceanu wyjdzie mu na dobre. Na pewno nie ucierpi na tym jego portfel. 


6. Shaun Wright-Philips (QPR FC – New York Red Bulls)
W końcu doszło do nieuniknionego – Shaun pojednał się ze swoim bratem Bradleyem w Nowym Jorku i razem będą odpowiadać za to, by napsuć jak najwięcej krwi naszpikowanym gwiazdami rywalom z City. W jego przypadku decyzja o transferze do Ameryki jest zrozumiała – do formy z czasów gry dla Manchesteru City i Chelsea z pewnością nie powróci, musi więc kuć żelazo, póki gorące. MLS zyskał natomiast byłego reprezentanta Anglii, który miewając przebłyski może swoimi rajdami porwać publiczność zasiadającą na Red Bull Arena. 

Na wyróżnienie zasługują ponadto transfery: Andoniego Iraoli (Athletic Bilbao – New York City), Ahmeda Kantariego (RC Lens – Toronto FC), Gastona Sauro (Basel – Columbus Crew), Cedricka (Betis – Columbus Crew), Erika Friberga (Esbjerg – Seattle Soundres), Andreasa Ivanschitza (Levante – Seattle Sounders), Davida Mateosa (Ferencváros – Orlando City), Jordiego Quintilli (AC Ajaccio – Sporting Kansas City), Gonzalo Verona (San Lorenzo – New York Red Bulls), Álvaro Saborío (Salt Lake – DC United) i Marka Pelosiego (Liverpool – San Jose).