Z fajtłapy w bohatera. Maciej Jankowski zapewnia Wiśle zwycięstwo w Białymstoku

2015-10-23 22:59:17; Aktualizacja: 9 lat temu
Z fajtłapy w bohatera. Maciej Jankowski zapewnia Wiśle zwycięstwo w Białymstoku Fot. Transfery.info
Źródło: Transfery.info

Piątkowe spotkanie miało być przełamaniem jednej z drużyn, ale mało kto na stadionie przy ulicy Słonecznej w Białymstoku spodziewał się wysokiej porażki Jagiellonii. Gospodarze przegrywają, a trener Probierz oddaje się do dyspozycji zarządu.

 Kryzys po białostocku i krakowsku

W piątkowy wieczór spotkały się dwa zespoły, które przez wszystkie przypadki mogły odmienić słowo kryzys. Piłkarze Michała Probierza w ostatnich ośmiu meczach wygrali jedno spotkanie (ze słabiutkim Lechem Poznań), a pozostałe zremisowali (dwa mecze) i przegrali (pięć spotkań, z czego cztery z rzędu). Chociaż trener białostockiego zespołu próbował już właściwie wszystkich możliwych sposobów na wyjście z kryzysu, to ani rotacja składem, ani praca nad przygotowaniem fizycznym nie wprowadziły Jagiellonii na zwycięski szlak. – W tym tygodniu skupiliśmy się na tym, z czym mamy problemy. Dobrze, że zdobywamy bramki. Gdybyśmy jeszcze przestali je tracić po prostych błędach, to wyszlibyśmy na prostą. – mówił przed meczem trener Michał Probierz.

Kazimierz Moskal również miał twardy orzech do zgryzienia. Jego drużyna starała się grać ładnie dla oka, stwarzała sobie sytuacje pod bramką przeciwnika, ale nie potrafiła zamienić ich na gole. Paweł Brożek nie jest już tym napastnikiem z sezonu 2007/2008 kiedy z dwudziestoma trzema bramkami wywalczył tytuł króla strzelców Ekstraklasy. Rafał Boguski jest solidnym zawodnikiem, ale nie zapewni Wiśle dziesięciu goli w sezonie, Maciej Jankowski kompletnie zatracił atrybuty rasowego napastnika, a Denis Popović nigdy nie będzie drugim Semirem Stiliciem. Jakby tego było mało, w Białymstoku nie mogła wystąpić najjaśniejsza postać krakowskiego zespołu – Krzysztof Mączyński, który pauzował za kartki.

Nieudana powtórka z historii

Jeśli cofniemy się do poprzedniego sezonu to w sierpniu ubiegłego roku Jagiellonia grała mecze z Górnikiem Zabrze, Lechem Poznań i Śląskiem Wrocław. Wszystkie przegrała. Teraz żółto-czerwoni przeżywają podobny kryzys, przegrali trzy mecze z rzędu w Ekstraklasie i trudno znaleźć jakiekolwiek pozytywy w grze zespołu. Trener Michał Probierz uważa, że są to dwie inne sytuacje. – Nie można tego porównywać, wówczas był zupełnie inny zespół, zupełnie inna grupa ludzi. Nie możemy próbować takiego rozwiązania jak wtedy. Musimy wymyślić coś nowego z tej grupy, którą dysponujemy.Cały tydzień trenowaliśmy po to, by wygrać z Wisłą. – powtarzał na przedmeczowej konferencji prasowej opiekun Jagiellonii.

Trener białostockiego zespołu mógł przekonywać o swojej wersji kibiców i dziennikarzy, ale fani zgromadzeni na stadionie przy ulicy Słonecznej chcieli zobaczyć zwycięstwo swojej drużyny, która przełamałaby złą serię. Rok temu po trzech porażkach Jagiellonia pojechała na wyjazd do Kielc gdzie po świetnym meczu pokonała Koronę i rozpoczęła serię siedmiu meczów bez porażki (w tym sześć zwycięstw). Dziś białostoczanie stracili cztery bramki i po drużynie z poprzedniego sezonu zostało tylko wspomnienie.

Bezradni w ofensywie, koszmarni w defensywie

Solidna defensywa, taktyka oparta na oddaniu inicjatywy przeciwnikowi i błyskawiczny kontratak po odbiorze piłki. Tak Jagiellonia grała w poprzednim sezonie, w taki sam sposób żółto-czerwoni pokonali Lech Poznań pod koniec września obecnego roku. W dzisiejszym spotkaniu taką „Jagę” oglądaliśmy przez kilka pierwszych minut spotkania. Piłkarze trenera Probierza umiejętnie zabezpieczali swoją bramkę, wszystkie formacje grały blisko siebie wymuszając rozgrywanie piłki na Alanie Urydze. Pomocnik Wisły słabo radzi sobie w tym aspekcie gry i taka taktyka była skuteczna. Przez pierwsze dwadzieścia minut gry.

Piłkarze Jagiellonii w 23. minucie gry jako pierwsi zdobyli bramkę po strzale głową Igorsa Tarasovsa, ale był to początek końca gospodarzy. Podopieczni Kazimierza Moskala natychmiast odrobili stratę, kiedy rzut karny na gola zamienił Paweł Brożek. Piłkarze Białej – Gwiazdy bez większych problemów rozgrywali piłkę obok bezradnych Jagiellończyków, przez co wykreowali sobie wiele sytuacji pod bramką Drągowskiego. Bardzo dobre spotkanie rozegrała dwójka Brożek-Jankowski, którzy po wcześniejszych meczach bez strzelonej bramki z nawiązką poprawili swoje statystyki.

Po straconej bramce z drużyny Michała Probierza całkowicie zeszło powietrze. Jeżeli środkowi pomocnicy Taras Romanchuk i Rafał Grzyb odbierali piłkę przeciwnikom, to reszta nie potrafiła jej rozegrać i stworzyć zagrożenia pod bramką Cierzniaka. Kolejna kwestia to gra w defensywie. Od kilku spotkań jednym z najgorszych zawodników na boisku jest Sebastian Madera, który nie kieruje defensywą tak jak w poprzednim sezonie.

Przed dzisiejszym spotkaniem trener Probierz liczył na dotrwanie do okresu przygotowawczego. - Jest w zasadzie tylko jedna główna rzecz, która nam pozwoli to zrobić- dobrze przepracowana przerwa zimowa – podkreślał opiekun żółto-czerwonych. Po przegranym spotkaniu właściwym pytaniem jest: czy trener Probierz doczeka się przerwy zimowej? Zwłaszcza, że na pomeczowej konferencji prasowej szkoleniowiec oddał się do dyspozycji zarządu klubu.