Z przymrużeniem oka: Polak lepszy od Messiego, Sturridge'a, Suareza i van Persiego
2013-11-17 15:35:37; Aktualizacja: 11 lat temu Fot. Transfery.info
Wcale nie "Atomowa Pchła" z Barcelony, "Latający Holender" z Old Trafford czy "Wampir" z Anfield, a nasz rodak - i to nie ten z Dortmundu - rozsiadł się wygodnie w dziesiątce najlepszych w klasyfikacji Złotego Buta.
Mecze reprezentacyjne sprzyjają znacznie luźniejszym weekendom. Można przeczytać dawno kupioną książkę, wyjść na długi spacer, a żaden mecz ciekawej ligi europejskiej i tak nas nie ominie. My również skorzystaliśmy z ogromu wolnego czasu i poszperaliśmy w różnych statystykach, na które zwykle brakuje czasu, albo o których się zapomina. I tak trafiliśmy na obecny ranking strzelców lig europejskich, zwany też rankingiem "Europejskiego Złotego Buta".
Zasady rankingu są generalnie proste - im mocniejsza liga, tym większa wartość gola w niej strzelonego (z dokładnym mnożnikiem można się zapoznać choćby TUTAJ). A więc na przykład bramka Cristiano Ronaldo to o pół gola w klasyfikacji więcej niż gol Jacksona Martineza z Porto, a o całe trafienie więcej, niż na przykład gol Miro Radovicia dla Legii.
Wygląda to więc całkiem sprawiedliwie, bo i skala trudności ligi - powiedzmy - angielskiej, znacznie odbiega od tej w lidze cypryjskiej czy estońskiej. Umieścić piłkę w siatce Petra Cecha jest "troszkę" trudniej, niż w bramce Romana Smisko z Levadii Tallin.
Mimo to, w pierwszej dziesiątce klasyfikacji na dzień dzisiejszy mamy Polaka. I bynajmniej nie jest to ten, któremu powinno być teoretycznie najłatwiej, a więc Robert Lewandowski ("Lewy" jest na miejscu 13.). Duma tym większa, że na przykład Messiego, laureata Złotego Buta z ostatnich dwóch sezonów odsadził w tym momencie na pięć punktów. O kim mowa?
Oczywiście nie można do tego rankingu przywiązywać wielkiej wagi, bo Bilińskiego wyprzedzają takie "tuzy" jak Valskis z Suduvy, Voskoboinikov z Nomme Kalju, Hunt z Levadii czy Razulis z Atlantasu Kłajpeda. A, no i liga litewska już zakończyła swoje rozgrywki, a bramki z kolejnego sezonu (rozpoczynającego się na początku marca) będą liczone już na sezon 2014/2015. Ale czy nie miło zobaczyć Polaka w dziesiątce, a aż dwóch w piętnastce czołowych strzelców w Europie?