Zawisza - Jagiellonia: Triumf polskiej myśli szkoleniowej

2014-07-27 18:45:27; Aktualizacja: 10 lat temu
Zawisza - Jagiellonia: Triumf polskiej myśli szkoleniowej Fot. Transfery.info
Błażej Bembnista
Błażej Bembnista Źródło: transfery.info

Pojedynek polskiej myśli szkoleniowej z drużyną o południowym temperamencie zakończył się zwycięstwem zespołu Michała Probierza 3:1.

Michał Probierz jest znany z krytycznego nastawienia do zagranicznych trenerów pracujących w naszej lidze i domaga się większej ilości polskich trenerów. Czy powodem niechęci obecnego szkoleniowca Jagielloni do zagranicznych szkoleniowców jest fakt, że Holender Ricardo Moniz zastąpił go w poprzednim klubie - Lechii? A może Probierz ma rację, gdyż Polacy za często ulegają magii zagranicznego coacha - za którą nie idą wyniki?
 
Paixão jest w Polsce dosyć już uznanym nazwiskiem, głównie za sprawą przebojowego duetu braci ze Śląska Wrocław. Trener Jorge Paixão również pracuje na uznanie bydgoskich sympatyków futbolu. Zwycięstwo w Superpucharze Polski, pewna wygrana z Koroną na inauguracje T-Mobile Ekstraklasy, honorowa przegrana z beligijskim Zulte w eliminacjach Ligi Europejskiej - to raczej dobry początek sezonu dla Zawiszy.
 
W dzisiejszym meczu triumfowała jednak polska myśl szkoleniowa. Trener Probierz ma prawo być zadowolony. Dlaczego zespół ze Białegostoku wygrał z "portugalską" Zawiszą? 
 
Po pierwsze: ponieważ w składzie ma Hiszpana. Dani Quintana jest uznawany za jednego z najlepszych pomocników Ekstraklasy. Dysponuje przeglądem pola, jaki w naszej lidze ma może tylko Miroslav Radović. Świetny drybling, kapitalne podania (warto wyróżnić zagranie do Dżalamidze w pierwszej połowie), pokazywanie się do gry. Nic dziwnego, że to zawodnik z numerem 99 na plecach otworzył wynik spotkania. 
 
Po drugie: ma dynamicznego obrońcę. Radosław Jasiński został kupiony tego lata z Floty Świnoujście. Zawodnik był bardzo chwalony za wrzuty z autu. Ten mecz potwierdził, że te stałe fragmenty gry w wykonaniu Jasińskiego mogą okazać się szalenie niebezpieczne. Zawodnik "Jagi" wrzuca piłkę rękami w pole karne tak perfekcyjnie, jakby robił to nogą. Szczególnie w pierwszej części gry stworzył niemałe zamieszanie pod bramką Sandomierskiego. W drugiej połowie za to pokazał, że potrafi też idealnie znaleźć partnera do gry. To po jego podaniu Dani Quintana zdobył pierwszą bramkę. Warto obserwować tego zawodnika.
 
Po trzecie: solidna defensywa. Nie ma co ukrywać że blok obronny Modelski - Wasiluk Madera - Jasiński budzi wielki respekt, ale dziś nie pozwolił na wiele zawodnikom "Niebiesko-Czarnych". Gracze Zawiszy tak jak w meczu z Koroną próbowali strzałów z dystansu, jednak celowniki Drygasa i Petasza były dziś słabo wyregulowane. 
 
Po czwarte: dobry mecz Tuszyńskiego i zmiana Piątkowskiego. Były gracz Lechii jak na razie spisuje się lepiej niż większość nowych nabytków. W poprzednim meczu strzelił dwie bramki, w Bydgoszczy popisywał się dobrymi podaniami. Mateusz Piątkowski zastąpił kontuzjowanego Leimonasa już w pierwszej połowie. Kiedy już wszedł w rytm meczu, to w drugiej połowie aż dwukrotnie trafił do bramki Sandomierskiego. 
 
Trzeba jednak przyznać że nie tylko w dobrej dyspozycji białostoczan kryje się sekret ich zwycięstwa. Dlaczego trener Paixão, tak żyjący meczem i opowiadający wiele o pozytywnym nastawieniu, nie zmotywował dostatecznie swoich piłkarzy?
 
Najbardziej do zwycięstwa Jagielloni przysłużyli się obrońcy. To nie był dobry mecz Piotra Petasza. Posiadacz "Najlepszej lewej nogi w Europie" - jak mawia o nim właściciel Zawiszy Radosław Osuch - nie dość że nie pokazał dziś za wiele ze swoich ofensywnych atutów  (słabe wykonanie rzutów różnych, jedynie dwa dobre podania do przodu), to też nie spełniał swoich zadań defensywnych. Tuszyński i Quintana zostawiali go parę metrów w tyle. Ziajka w ostatniej akcji meczu kompletnie odpuścił sobie krycie Piątkowskiego, który dobił Zawiszę, strzelając trzeciego gola. Micael przestał być przywódcą obrony bydgoszczan.
 
Najgorzej wypadł jednak nowy nabytek Zawiszy - Samuel Miranda. Zero ruchu, dynamiki, wyprzedzany przez graczy Jagielloni jak TIR na autostradzie. Głosy kibiców mówią jasno - ten przedstawiciel portugalskiego zaciagu może okazać się typowym szrotem, który nie powinien trafić na nasze boiska.
 
Trener Paixão pozostał wierny zasadzie rotacji. Na ławce pozostawił będacych w dobrej dyspozycji Carlosa, Vasco i Alvarinho. Efekt był podobny jak w meczu z Koroną - w pierwszej połowie Zawisza nie oddał żadnego celnego strzału. Dopiero gol dla Jagiellonii zmobilizował Paixão do wpuszczenia na boisko trójki ofensywnych zawodników, którzy ożywili grę. Warto dodać, że Michał Probierz nie dokonał zmian w składzie w porównaniu z meczem z Lechią. Remis z faworyzowanymi gdańszczanami można uznać za sukces, więc szkoleniowiec stwierdził że nie ma potrzeby wprowadzać nowych zawodników.
 
Do domu z podniesioną głową mogą wracać tylko Bernardo Vasconselos i Kamil Drygas. Król strzelców ligi cypryjskiej nie zraził się po pierwszym nieudanym trafieniu w słupek (które było pierwszą groźną okazją Zawiszy w meczu) i wykorzystał świetne dośrodkowanie Drygasa w 84 minucie. Niestety, na doprowadzenie do remisu zabrakło czasu. Były zawodnik Lecha Poznań braki w szybkości nadrabiał walecznością i kilkoma dobrymi podaniami. Mogły podobać się też dryblingi Wagnera, jednak to za mało, by specjalnie wyróżniać Brazylijczyka.
 
Polska myśl szkoleniowa dziś zatriumfowała. Michał Probierz zalicza udany początek sezonu, gdyż Jagiellonii pierwszy raz od września 2013 roku udało się wygrać na wyjeździe. Czy trener będzie wykorzystywał pokonanie Zawiszy do potwierdzenia tezy o słabości zagranicznego stylu prowadzenia zesołu? 
 
Póki co nie można ferować takich wyroków. Jorge Paixão musi jednak od początku meczu stawiać na zawodników będących w najlepszej dyspozycji, gdyż granie pierwszej połowy na 0:0 zanudza kibiców i nie jest gwarancją zwycięstwa w całym meczu. Przychodzi jednak w końcu pora na zastanowienie się nad sensem dalszych wzmocnień Zawiszy spoza Polski. Patrząc na Mirandę, jestem przekonany, że formuła propagowana przez Radosława Osucha już się wyczerpuje.
 
Jagiellonia natomiast musi poszukiwać już perspektywicznego następcy Daniego Quintany, bo niedługo pojawi się za niego odpowiednia oferta z zagranicy. Mam tylko wrażenie, że Hiszpan będzie kolejnym piłkarzem, który jest gwiazdą naszej ligi, ale kompletnie nie poradzi sobie poza Polską. W przeciwieństwie do Zawiszy, w Jagiellonii letnie transfery jak na razie spisują się wyśmienicie.