Zmiana lidera i jeszcze większy ścisk w tabeli: 24. kolejka Ekstraklasy
2016-02-28 20:08:41; Aktualizacja: 8 lat temuSzalony mecz w Gdańsku, gasnąca „Biała Gwiazda”, wielkie problemy Lecha i straszliwe błędy sędziów. Nie czas na odpoczynek – dzisiaj kończymy, pojutrze wracamy na polskie stadiony!
Piątek – nudziarstwa początek
Nuda, nuda i jeszcze raz nuda. O ile tydzień temu mecz, który inaugurował kolejkę nie zawiódł i oglądanie spotkania Jagiellonia – Śląsk można było kategoryzować jako rozrywkę, to tym razem trudno powiedzieć to samo. Górnik Zabrze pomimo dość gorącej sytuacji w dalszym ciągu nie potrafi na wiosnę zdobyć bramki. Trener Szukiełowicz po raz kolejny na konferencji pomeczowej wychwala swoich zawodników, choć na boisku wcale nie jest tak kolorowo. Remis, który tak naprawdę żadnej z drużyn nic nie daje. Naprawdę: nie ma co przegadywać tego starcia. Lepiej zapomnieć.Popularne
Passa przerwana, Cracovia na kolanach
Przybyli, zobaczyli, zwyciężyli. „Miedziowi” poznali przepis na sukces: rozłożyli przeciwnika na czynniki pierwsze i odsłonili jego słabe strony. Ale zaraz, od początku. Jak to się w ogóle stało, że Zagłębie zdołało zdobyć pasiastą twierdzę? Ano, sprawa jest dość prosta. Chodzi o zagęszczenie. I nie mam tu na myśli technologicznej drogi jaką przechodzi sok, a zwiększenie liczby miedziowego na metr kwadratowy. Wystarczyło „tylko” trzymać zwarte szyki, odciąć od podań Centarskiego i Jednriska oraz wykrzesać z siebie niewielką dozę skuteczności. Podopieczni Stokowca z meczu na mecz radzą sobie coraz lepiej. Gra na jeden kontakt w bocznych sektorach boiska robi wrażenie, Starzyński może gasnąć, ale w każdym meczu daje od siebie coś produktywnego (teraz strzelił gola i zanotował asystę, a przy tym świetnie radził sobie z odbiorami), a Krzysiek Piątek mimo swoich problemów z celownikiem coraz mocniej dochodzi do głosu. Cracovia próbowała wrzucić wyższy bieg w drugiej części spotkania, ale wejście smoka-Diabonga to zdecydowanie za mało. Chociaż Senegalczyk wniósł dynamikę do bardzo statycznych i czytelnych akcji „Pasów” , to „Miedziowi” mieli bardzo dużo szczęścia i byli w stanie postawić kropkę nad „i”. Ogromną rolę odegrał Janoszka, który rozegrał solidne zawody: dobrze prowadził piłkę, świetnie czytał grę i ustalił wynik gry upokarzając defensywę przeciwnika.
Zapaść.
— Krzysztof Stanowski (@K_Stanowski) 27 lutego 2016
Piast: ostatnie 7 meczów, 1 zwycięstwo.
Cracovia: ostatnie 6 meczów, 1 zwycięstwo.
Cracovia jak Superman potraktowany kryptonitem? Czemu nie, w czubie tabeli będzie ciekawiej! Chapeau bas dla Stokowca, który zrobił kawał dobrej roboty. Tak ustawił drużynę i tak zagęścił środek pola, że „Pasy” mogły jedynie rozłożyć ręce i bić głową w mur.
Prosta taktyka Szatałowa i błysk Świerczoka
Od początku rundy wiosennej możemy liczyć na to, że w spotkaniach z udziałem Korony Kielce zobaczymy dużo goli i zaskakujących zwrotów akcji. Nie inaczej było w starciu z Górnikiem Łęczna, w którym podopieczni Marcina Brosza dość szybko objęli dwubramkowe prowadzenie. „Żółto-Czerwoni” mimo komfortowej sytuacji nie zdołali utrzymać tego korzystnego rezultatu nawet do przerwy, a wszystko za sprawą dobrej taktyki obranej przez Jurij Szatałowa i kapitalnej dyspozycji Jakuba Świerczoka. 23-letni napastnik niemal w pojedynkę doprowadził do wyrównania, dając się dwukrotnie sfaulować w polu karnym, a następnie wykorzystując dwie jedenastki. W drugich 45. minutach gospodarze nie zwalniali tempa. Korona starała się bronić, ale tego dnia nie do zatrzymania był Świerczok, który dał Górnikowi upragnione pierwszy trzy punkty w tym roku.
W meczu #GKŁKOR po raz kolejny potwierdzają się słowa trenera Michniewicza, że 2:0 to bardzo niebezpieczny wynik
— Paweł Banaczyk (@PBanaczyk) February 27, 2016
Co trzech bliźniaków to nie jeden. Forma Piasta zweryfikowana!
Przepiękna oprawa poświęcona Żołnierzom Wyklętym nie była jedynym powodem, dla którego warto było przyjść na Energa Arenę bądź obejrzeć w telewizji pojedynek Lechii z Piastem. Gospodarze zagrali odważnie, ofensywnie, od samego początku nacisnęli na niemrawych zawodników lidera tabeli. Sporo w tym zasługi trenera Nowaka – Lechia świetnie odnalazła się w nieco zmodyfikowanej wersji 3-5-2, należy pochwalić też świetne zmiany. Kapitalny mecz Michała Maka, który pokazał pełnie swojej przebojowości i parę udanych dryblingów; przede wszystkim pięknie wykorzystał błąd gości i zakończył kontratak bramką na 2:1. Gdański „Maczek” zaliczył też asystę przy bramce Grzegorza Kuświka. Napastnik świetnie przepracował okres przygotowawczy i doskonale odnajduje się w taktyce Nowaka. Warto też wyróżnić braci Paixao – może Flavio był wczoraj dość nieskuteczny, ale obaj stworzyli kilka dogodnych okazji dla gdańszczan.
Piast stracił fotel lidera po kolejnym słabszym meczu. Widać, że poza drobnymi przebłyskami drużyna Radoslava Latala nie jest już tak rewelacyjna, jak wiosną. Jeśli gliwiczanie chcą jeszcze napsuć krwi Legii, Czech musi wykombinować coś na miarę sprowadzenia Mraza, Vacka i Nespora. Szczególnie martwi jednak komplenty brak skuteczności w ataku – jak na razie Jankowski nie odnajduje się w nowych realiach. Na takie błędy jak wczorajszy Budziłka nie będzie można zawsze liczyć.
Teatr nie pomógł
O tym, że sytuacja w drużynie Wisły Kraków nie należy do kolorowych wiedzą wszyscy. Jednak odpowiedź na to co zrobić, aby nad Wawelem znowu świeciło słońce, powinien znać opiekun zespołu. Trener Tadeusz Pawłowski szuka rozwiązań tego problemu, ale gdzie nie włoży rąk, tam zewsząd wyciąga je pobrudzone. Ostatnio postawił na integrację, ale wizyta w teatrze „Kto” nie odmieniła oblicza jego drużyny. Krakowianie mimo prowadzenia i dobrej postawie Rafała Wolskiego, po godzinie gry oddali inicjatywę przeciwnikowi. „Górale” wyprowadzili dwa ciosy, które posłały rywala na deski i 15. miejsce w tabeli Ekstraklasy. Wiślakom niewiele brakuje do bezpiecznego miejsca, seria kilku zwycięstw może przesunąć ich nawet w okolice czołowej ósemki, ale jest to ostatni dzwon na odrabianie strat. Tylko, czy w klubie wiedzą jak to zrobić? Ostatnio Wisła w takiej sytuacji była prawie 20 lat temu…
Wisła po raz pierwszy od 2. kolejki sezonu 1997/98 zakończy serię gier w strefie spadkowej. #WISPOD
— EkstraStats (@EkstraStats) 27 lutego 2016
Wielki powrót bezjajecznego Lecha
Pierwszy celny strzał w 90. minucie, rażąca niedokładność, chaotyczne ustawienie i brak jakiegokolwiek pomysłu na wpakowanie piłki do siatki. Wydawało się, że po fatalnym meczu z Podbeskidziem, lechici wezmą się w garść i pokażą, że blamaż był jedynie wypadkiem przy pracy, ale… Wnioski nie zostały wyciągnięte. Podstawową bolączką „Kolejorza” jest brak skuteczności, który coraz mocniej wybija się na pierwszy plan. Lech stwarzał sobie sytuację, wiercił dziurę w brzuchu Jagiellonii, ale za żadne skarby nie był w stanie umieścić futbolówki w bramce. Za każdym razem czegoś brakowało: a to Kownacki przestrzelił, a to Pawłowski zagubił się we własnym dryblingu. Dodatkowym problemem było za duże rozstrzelenie poznaniaków po boisku, które ułatwiało sprawę „Jadze”. Ogromne przerwy pomiędzy zawodnikami umożliwiały podopiecznym Probierza skuteczny odbiór, w którym wsławił się Góralski. Inna sprawa, że Lech miewa coraz większe kłopoty z komunikacją. Trudno się dziwić, skoro w każdym meczu obrona zestawiona jest w inny sposób, a dzisiaj w drugiej części spotkania na prawą flankę pomaszerował Sisi (Hiszpan odnalazł się tam nadzwyczaj dobrze, położył nawet Grzelczaka i starał się napędzać akcje ofensywne). Ktoś mógłby nawet powiedzieć, że goście nie pokazali nic konkretnego. Nie byli efektowni, nie stworzyli sobie miliona sytuacji, nie starali się forsować tempa. Zrobili jednak to, co do nich należało. Byli konkretni, skuteczni i gra toczyła się pod ich dyktando nawet pomimo nieustannego szturmu „Kolejorza”. Jedno, że Lech nie ma napastnika, a drugie, że białostoczanie po prostu dobrze się ustawiali. Na uwagę zasługują dziwne decyzje trenera Urbana. Szkoleniowiec ściągnął z boiska Ceesay’a (wszedł za niego Jóźwiak), choć zdecydowanie gorzej prezentował się Kadar i przesunął na jego pozycję Sisiego oraz posadził na ławce Trałkę i zdecydował się na Jevticia. Czarę goryczy przelał arbiter Złotek, który zdecydowanie skradł show.
Gdzie sędzia #Złotek widział tu karnego #LPOJAG pic.twitter.com/HTregPgRP4
— beceen (@beceen1) 28 lutego 2016
Pozytywy po stronie „Kolejorza”? Kamil Jóźwiak. Młody chłopak miał trudny debiut i na pewno zapamięta go na dłużej. Walczył, zdobywał teren, rozpoczynał akcje i sam starał się je wykańczać, a nikt z kolegów nawet nie kwapił się, żeby mu pomóc, w jakiś sposób się pokazać do gry.
Niewykorzystane sytuacje się nie mszczą
Pogoń Szczecin znowu beznadziejnie rozpoczyna mecz przy Twardowskiego. Po tym jak w 22. kolejce przegrywała po pierwszej połowie z Koroną dwoma bramkami, tym razem pozwoliła na bardzo dużo Termalice. Nawarstwianie się indywidualnych błędów „Portowców” powodowało, że zespół z Niecieczy już do przerwy powinien zapewnić sobie zwycięstwo, jednak skuteczność zawodników trenera Mandrysza pozostawiała wiele do życzenia, choć nie można nic ująć nieźle spisującemu się w bramce „Dumy Pomorza” Słowikowi. Obie drużyny zeszły na przerwę przy bezbramkowym rezultacie, a po wznowieniu gry, Pogoń pokazała już na co ją stać. Wydawało się, że strzelona w 50. minucie bramka przez Przybeckiego ustali wynik tego spotkania, bo Termalica wyraźnie opadła z sił, ale w doliczonym czasie gry Wojciech Kędziora świetnym strzałem głową wyszarpał ze Szczecina bardzo cenne oczko.
Fotel lidera odzyskany
W obliczu porażki Piasta Gliwice i wpadek Cracovii oraz Pogoni ostatnie spotkanie 24. kolejki było meczem za sześć punktów. Ewentualne zwycięstwo dawało Legii fotel lidera i podopieczni Stanisława Czerczesowa bezwzględnie to wykorzystali. "Wojskowi nie zlekceważyli gości z Chorzowa, zagrali na wysokiej intensywności przez dwie połowy, a brak Michała Kucharczyka i Guilherme zastąpili Ondrejem Dudą. Słowak zagrał dziś wyborne spotkanie, które powinien skończyć z dorobkiem co najmniej dwóch bramek. Z pomocnikiem wicemistrzów Polski nie radziła sobie defensywa Ruchu, która przed spotkaniem mogła pochwalić się trzema meczami bez straty bramki. Goliat pokonał Dawida i syty obserwuje sytuację swoich ligowych rywali.
BAAAAANG!!!!! MAMY LIDERA!!! Foto: https://t.co/nblvMS6jtP pic.twitter.com/F7LnTOhYF4
— Mateusz Kostrzewa (@mat_kostrzewa) 28 lutego 2016
JEDENASTKA KOLEJKI WEDŁUG TRANSFERY.INFO
Słowik (Pogoń Szczecin) - Janicki (Lechia Gdańsk), Tarasovs (Jagiellonia Białystok), Hlousek (Legia Warszawa) - Duda (Legia Warszawa), Możdżeń (Podbeskidzie Bielsko-Biała), Góralski (Jagiellonia Białystok), Michał Mak (Lechia Gdańsk), Starzyński (Zagłębie Lubin) - Świerczok (Górnik Łęczna), Kuświk (Lechia Gdańsk).
Redakcja Transfery.info - Polska (w składzie: Błażej Bembnista, Norbert Bożejewicz, Tomasz Góral, Marcin Łopienski, Aleksandra Sieczka)