KWIECIEŃ: Czasami warto zaryzykować i spróbować czegoś nowego!

2017-12-02 19:59:12; Aktualizacja: 6 lat temu
KWIECIEŃ: Czasami warto zaryzykować i spróbować czegoś nowego! Fot. Transfery.info
Redakcja
Redakcja Źródło: Transfery.info

Bartosz Kwiecień na początku sezonu zamienił Koronę Koronę na Jagiellonię. W Białymstoku ma nadzieję na rozwój i walkę o najwyższe cele.

- Za nami spotkanie z Pogonią. Po raz kolejny udało wam się zainkasować komplet punktów i sukcesywnie pniecie się w ligowej tabeli.
- Nie zagraliśmy porywającego spotkania, ale cieszą wygrana i fakt, że możemy dopisać sobie trzy punkty. Nie ma co ukrywać, że celem na piątkowe popołudnie było zwycięstwo i co ważne udało nam się go zrealizować. Obecnie zajmujemy miejsce na podium i mam nadzieję, że taki stan utrzyma się jak najdłużej.

- Brakuje wam jednak regularności...
- W poprzednich spotkaniach nie graliśmy źle, ale zawsze czegoś brakowało. Na przykład w Zabrzu pierwsza połowa była naprawdę dobra, druga trochę gorsza i zakończyło się to dla nas porażką. Naszym zadaniem jest to, aby w nadchodzących tygodniach ustabilizować formę i zagrać pełne, dobre spotkanie. Jestem przekonany, że stać nas na to, bo mamy w zespole bardzo dobrych piłkarzy, a obecne miejsce nie jest szczytem naszych możliwości.

- Mówisz, że zagraliście słabo przeciwko Pogoni, ale chyba można doszukać się kilku plusów. Na myśl nasuwa się Cillian Sheridan i jego bramka...

- Cieszy nas to, że Cilli w końcu strzelił, bo jego bramki są nam bardzo potrzebne. W końcu od tego jest. Liczy się zwycięstwo. Gdyby Sheridan zawiódł to mamy na ławce takich zawodników jak Łukasz Sekulski czy Karol Świderski, którzy tylko czekają na swoje szanse.

- Wracając jeszcze do wczorajszego meczu, a w zasadzie do waszych rywali - Czy miejsce Pogoni w ligowej tabeli jest adekwatne do ich obecnej dyspozycji?
- Pogoń w trzech ostatnich spotkaniach wyglądała naprawdę przyzwoicie i na pewno ich miejsce w tabeli nie odzwierciedla tego, co prezentują. Niewątpliwie mają w swojej kadrze zawodników z dużymi umiejętnościami i nie powinni być obecni w strefie spadkowej. To jest piłka. Aż piłka i tylko piłka, dlatego też tak to wygląda...

- Abstrahując od tematyki spotkania z Pogonią, jakie cele stawiacie sobie na ten sezon?
- Nie będzie to niczym odkrywczym, jeśli powiem, że naszym celem jest pierwsza ósemka i nie wyobrażam innego scenariusza. Teraz jest zbyt wcześnie na jakiekolwiek deklaracje. Na nie przyjdzie czas po rundzie zasadniczej. Wtedy też zastanowimy się, o co gramy.

- A czy uważasz, że Jagiellonia może powtórzyć wynik z ubiegłego sezonu?
- Myślę, że tak.

- Wspomniałeś ostatnio, że wiele osób pyta Cię o trenera Gino Lettieriego. Nie nudzi Cię to?
- Powoli te pytania zaczynają nudzić, ale w miarę możliwości staram się na nie odpowiadać.

- Co zatem ma w sobie trener Korony, że w tak krótkim czasie stał się języczkiem u wagi wśród polskich mediów?
- Ciężko powiedzieć. Początek sezonu był słabszy i wszyscy zaczęli spisywać Koronę na straty, co stało się swego rodzaju rytuałem w ostatnich latach. Co wieszczyli nam spadek, my zawsze udowadnialiśmy naszym krytykom, że się mylą. Niewątpliwie zawodnicy, których ma do dyspozycji trener Lettieri, również potrafią grać w piłkę i dzięki ich dyspozycji jest o nim teraz tak głośno.

- A ty jeszcze będąc w Koronie, spodziewałeś się, że ten nowy projekt może wypalić?
- Nie.

- Zostawmy już Kielce w spokoju. Twój transfer do Białegostoku spadł na kibiców „Złocisto-Krwistych” jak grom z jasnego nieba. Jeszcze na początku czerwca mówiłeś, że Kielce są Twoim priorytetem. Co się zmieniło od tamtego czasu?
- Od tamtego momentu zmieniło się bardzo dużo rzeczy w Koronie, jak i poza nią. Jednak między innymi za sprawą zmian w Koronie podjąłem taką, a nie inną decyzję. Teraz jestem zawodnikiem Jagiellonii.

- Uważasz, że transfer do Białegostoku był słuszną decyzją?
- Słuszna czy niesłuszna - to okaże się po czasie. Taką decyzję podjąłem i tak musi być.

- Kiedy po raz pierwszy usłyszałeś o zainteresowaniu Twoją osobą ze strony Jagiellonii?
- Temat pojawił się wraz z tym śmiesznym szumem medialnym, który był swego czasu wokół mojej osoby. Jagiellonia zadziałała bardzo szybko. Jeżeli dobrze kojarzę, to oferta dla mnie pojawiła się w piątek, a pieniądze były na koncie Korony w następny poniedziałek. Prawdę mówiąc, to nie było nawet czasu na to, aby porozmawiać o tym z trenerem, chłopakami. Dla mnie jest to rozdział zamknięty.

- Długo zastanawiałeś się nad propozycją Jagiellonii?
- Tak, zajęło mi to sporo czasu, ponieważ musiałem poważnie zastanowić się nad tym, co robić dalej. Podjąłem taką decyzję, że teraz jestem zawodnikiem Jagiellonii Białystok i bardzo się z tego cieszę.

- Jak ważną rolę w kwestii Twoich przenosin do Białegostoku odegrała osoba trenera Ireneusza Mamrota?
- Nie ukrywam, że trener Mamrot był jednym z pomysłodawców mojego transferu do Białegostoku. Znam go jeszcze z czasów, kiedy prowadził zespół Chrobrego Głogów. Bardzo dobrze go wspominałem, dlatego też chciałem kontynuować tę współpracę w zespole Jagiellonii, ponieważ uważałem, że to będzie to dobry ruch w kierunku mojego rozwoju.

- Nie żałujesz transferu na Podlasie?
- Ciężko powiedzieć. Tęsknię za Kielcami, ale czasami warto zasmakować czegoś nowego. Na pewno żałowałbym swojej decyzji, gdybym nie spróbował. Lubię podnosić sobie poprzeczkę i uważam, że przejście do Jagiellonii było sporym krokiem naprzód i nie mam czego żałować.

- Zapytam Cię jeszcze o osobę trenera Macieja Bartoszka, bo tak naprawdę to on jako pierwszy twardo postawił na Ciebie w Kielcach...
- Trener Bartoszek to świetny fachowiec. Bardzo dobrze go wspominam. To właśnie on jako pierwszy dał mi szansę, aby zaistnieć w Ekstraklasie. Nigdy mu tego nie zapomnę i mam nadzieję, że być może jeszcze kiedyś spotkam go na swojej drodze i będziemy mieli okazję razem współpracować.

- Co go charakteryzowało?
- Trener Bartoszek jest charakternym człowiekiem. Szanowałem go za to, że miał swoje zasady i zawsze się ich trzymał. Zdarzały się na treningach żarty, ale była też ciężka praca, do której trener przywiązywał wielką wagę. Miał spory autorytet w szatni i swoją niepowtarzalną charyzmę.

- Trener Bartoszek potrafił wyprowadzić zespół Korony z samego końca stawki na zaplecze europejskich pucharów.
- Kiedy obejmował zespół, nie było mnie w klubie, ale od pierwszego mojego pobytu w Kielcach dało się poczuć, że jest to odpowiednia osoba. Naprawdę żałuję, że jego przygoda z Koroną potoczyła się tak, a nie inaczej.

- Chciałbym poruszyć jeszcze jedną kwestię, bo z tego, co wiem, posiadasz tatuaż z wizerunkiem Ojca Świętego. Jak ważną rolę w Twoim życiu odgrywa wiara?
- Nie jestem gościem, który codziennie bywa w kościele. Natomiast wychowałem się w katolickiej rodzinie i wiara od zawsze była nieodłącznym punktem naszego domu. Na pewno jest to dla mnie bardzo ważna sprawa.

ROZMAWIAŁ PAWEŁ HANEJKO