„Często doradza, czuje ten sport”. Adrian Siemieniec wypłakał łzy szczęścia osobie, której zawdzięcza najwięcej [WIDEO]

2024-05-25 20:56:37; Aktualizacja: 3 tygodnie temu
„Często doradza, czuje ten sport”. Adrian Siemieniec wypłakał łzy szczęścia osobie, której zawdzięcza najwięcej [WIDEO] Fot. FotoPyK
Piotr Różalski
Piotr Różalski Źródło: Jakub Kłyszejko [X] | Sport.tvp.pl

Mistrzostwo Polski zdobyte przez Jagiellonię Białystok to historyczna chwila dla całego miasta, regionu podlaskiego, jak i wschodniej części kraju. Architektem wiekopomnego sukcesu stał się Adrian Siemieniec, którego mogłoby tu nie być, gdyby nie jego żona.

Jagiellonia Białystok tytuł zdążyła „klepnąć” i pozbawić złudzeń Śląsk Wrocław w zasadzie w pierwszej połowie meczu z Wartą Poznań. Już w 26. minucie na zegarze wyświetlało się 3:0 i taki wynik pozostał do końcowego gwizdka. Pierwsze tego rodzaju trofeum od powstania klubu w 1920 roku stał się faktem.

W tle za tym sukcesem kryje się mnóstwo wyrzeczeń młodego szkoleniowca. W końcu mógł dać on upust emocjom po kampanii pełnej zawirowań, dzieląc się radością z małżonką – osobą, która wspierała go zawsze na dobre i na złe.

– To miasto ma w sobie klimat, w którym się dobrze czujemy z moją rodziną. Pokochaliśmy je. [...] Jagiellonia i Białystok zostanie w moim sercu na zawsze, nawet jeśli zawodowo w przyszłości nasze ścieżki się rozejdą. Tu wziąłem z żoną ślub, tu urodziła się nam córeczka. To miasto na zawsze będzie już w moich dokumentach. Chcę Jagiellonii oddać teraz to, co mi dała – powiedział na początku maja Siemieniec w wywiadzie dla Sport.tvp.pl.

– Żona mnie ciągle wspiera, jest cierpliwa ponad wszystko. Czy doradza? Zdarza się. Ma czasami ciekawe wnioski z meczów. Zna się na piłce. Nie tyle od strony taktycznej, choć czuje ten sport. A wracając, to mam świadomość, że bez wsparcia mojej rodziny, nie byłbym teraz tu, gdzie jestem. Wiem, że bez względu na to, jak się czuję po meczu, to wrócę do domu i ktoś mnie kocha bezwarunkowo. Niestety często problemy z pracy zabieram w rodzinne progi – nie ukrywał w tej samej rozmowie 32-latek.

***

Taras Romanczuk po zdobyciu mistrzostwa Polski