Kiedy „Kolejorz” po raz pierwszy skontaktował się z Fortuną Düsseldorf, Niemcy szybko wyczuli, co jest grane i sprowadzili następcę w postaci Daniela Ginczka. W międzyczasie kluby zajmowały się ustalaniem szczegółów dotyczących podziału pensji.
Fani ekipy z Wielkopolski oczekiwali, że siedmiokrotny reprezentant biało-czerwonych lada moment zostanie sprowadzony, w efekcie czego będzie mógł przygotowywać się do dalszej walki o mistrzostwo kraju. Nieoczekiwanie do zawodnika zgłosiły się inne drużyny, a pierwszeństwo zapewniło sobie KV Mechelen. 24-latek oraz jego pracodawca byli gotowi przyjąć ofertę, ale wówczas doszło do drugiego zwrotu akcji.
Jeśli nic się nie zmieni w sposobie myślenia „Kownasia”, we wtorek zawita on do Polski, na miejscu przejdzie testy medyczne i wypożyczenie stanie się faktem.
Przed wyjazdem z ojczyzny również bronił on barw Lecha Poznań. Będzie to zatem dla niego powrót po czterech i pół roku przerwy.