Fernando Santos trzyma kciuki za reprezentację Polski. Tyle zarobi za jej awans na EURO

2023-11-24 11:10:45; Aktualizacja: 1 rok temu
Fernando Santos trzyma kciuki za reprezentację Polski. Tyle zarobi za jej awans na EURO Fot. Mikolaj Barbanell / Shutterstock.com
Patryk Krenz
Patryk Krenz Źródło: Sport.pl

Fernando Santos kompletnie zawiódł podczas pracy z reprezentacją Polski. Ruch był dla niego jednak opłacalny. Może stać się jeszcze bardziej, gdy „Biało-Czerwoni” awansują na Mistrzostwa Europy 2024.

Fernando Santos w Polsce to eksperyment, który Cezaremu Kuleszy kompletnie się nie udał. Prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej sięgnął po duże nazwisko, z wielkim sukcesem na koncie. 

69-latek prowadził reprezentację Portugalii w 109 meczach, wcześniej spędził 49 spotkań za sterami greckiej kadry. Na stanowisku selekcjonera „Biało-Czerwonych” wytrwał zaledwie sześć spotkań. 

W pięciu meczach eliminacji do Mistrzostw Europy sięgnął po zaledwie sześć punktów. Udało mu się również wygrać w towarzyskim starciu z Niemcami, ale nie miało to większego znaczenia.

Z poczuciem wielkiego zawodu Santos pożegnał się ze stanowiskiem, na które wskoczył Michał Probierz.

Nowy selekcjoner nie zdołał naprawić krajobrazu po Portugalczyku i nie przypieczętował bezpośredniego awansu na EURO w Niemczech. 

Santos z pewnością będzie trzymał kciuki za Polskę w barażach. Nie z powodu sentymentu, lecz zapisu w kontrakcie.

Jak podaje portal Sport.pl, umowa 69-latka została rozwiązana za porozumieniem stron po akceptacji kilku warunków. Jeden z nich dotyczy premii za awans na turniej, nawet w przypadku udziału w barażach.

Tak więc jeśli podopieczni Michała Probierza pokonają w półfinale Estonię, a następnie Walię lub Finlandię na wyjeździe, to Santos otrzyma około 180 tysięcy euro. 

Kacper Sosnowski ustalił dodatkowo, że w kontrakcie Portugalczyka widnieje również zapis, który zakazuje mu udzielania negatywnych wypowiedzi o PZPN-ie. Naruszenie tej zasady ma kosztować nawet 50 tysięcy euro.

Związek w podobny sposób zabezpieczył się w przypadku, zwolnionego po Mistrzostwach Świata w Katarze, Czesława Michniewicza.