Festyn błędów w Zabrzu. Tylko remis Górnika na otwarcie rundy
2015-11-20 21:39:26; Aktualizacja: 9 lat temuW dzisiejszym spotkaniu obie drużyny zapomniały o najprostszym aspekcie gry w piłkę: mecze wygrywa się strzelonymi bramkami, a nie stworzonymi sytuacjami. Zamiast worka, zobaczyliśmy tylko dwa gole i prawdziwy mecz walki.
- Górnik jest w tak złej sytuacji, że dla niego to ostatni dzwonek, by zacząć wygrzebywać się z dna tabeli - powiedział przed meczem Kazimierz Moskal. Piłkarze Leszka Ojrzyńskiego zakończyli rundę jesienną z dorobkiem dziewięciu punktów, na które złożyło się jedno zwycięstwo i osiem remisów, z czego aż sześć "oczek" zabrzanie zdobyli na własnym boisku. Statystyki to jednak nie wszystko, choć sympatycy zabrzan starali się upatrywać swojej szansy na korzystny rezultat właśnie w tych liczbach. Cóż, tonący brzytwy się chwyta.
Złe wspomnienia
Bilans meczów obydwu zespołów również przemawiał za piłkarzami Górnika. Gospodarze piątkowego pojedynku na 105. spotkań rozegranych przeciwko Wiśle na najwyższym poziomie rozgrywek wygrali 41-krotnie, 27 razy padł remis i aż 37 zwycięstw odnieśli krakowianie. Jednak wszystkim kibicom gospodarzy sen z powiek spędzał mecz z 19 października 2014 roku. W poprzednim sezonie piłkarze "Białej Gwiazdy" przyjechali do Krakowa jak po swoje i pokonali „Górników” 5:0. W tamtym spotkaniu pierwsze skrzypce grał Paweł Brożek, który strzelił trzy bramki, a dziś poprawił swój świetny dorobek bramkowy w meczach przeciwko zabrzanom. Teraz jest to dziewięć bramek w dziewiętnastu występach.Popularne
Powrót do domu
Obrońcy Górnika, aby myśleć o zdobyczy punktowej musieli skupić się nie tylko na kryciu Pawła Brożka. Na stadion przy ulicy Roosvelta wrócił Krzysztof Mączyński, który przez wiele sezonów strzegł barw „Trójkolorowych”. Gdyby nie Adam Nawałka i zabrzański klub, to nie byłoby dzisiejszego reprezentanta Polski. Selekcjoner dał szansę pomocnikowi, którego znał z czasów prowadzenia Wisły Kraków, a ten nie zawiódł go aż do dnia dzisiejszego. Kibicom Górnika dobrze znany jest również Kazimierz Moskal, który w sezonie 2003-04 zaliczył epizod w barwach zabrzan.
„Uczcić pamięć Krzyśka Maja”
Dziesiątki zapewnień i pięknych słów. W tygodniu poprzedzającym mecz z Wisłą Kraków, całą społeczność Górnika obiegła informacja o śmierci Krzysztofa Maja – dyrektora wykonawczego zabrzańskiego klubu. Z tego powodu piłkarze gospodarzy chcieli dobrym występem uczcić pamięć zmarłego, ale już na samym początku ich starania popsuł Paweł Brożek. Napastnik gości wykończył piękną akcję rozegraną w trójkącie z Mączyńskim i Jankowskim. Swoją cegiełkę dołożył również sędzia, który nie odgwizdał pozycji spalonej byłego napastnika Ruchu Chorzów.
Po błędnej decyzji sędziego najwięcej pretensji mieli „Górnicy”, ale pomyłka z drugiej minuty spotkania miała istotny wpływ na przebieg całego meczu. Od tej pory to zawodnicy obydwu drużyn notorycznie kiksowali będąc w doskonałej okazji do strzelenia bramki. Burliga, Korzym, Gergel, Brożek, Jeż – wymienieni piłkarze stworzyli sobie kilka stuprocentowych sytuacji, ale żaden z nich nie był w stanie umieścić piłki w siatce. Spośród „Górników” udało się to Bartoszowi Kopaczowi, który wykorzystał błąd Alana Urygi i z najbliższej odległości umieścił piłkę w siatce.
Oglądając dzisiejsze spotkanie kibice obydwu zespołów mogli odpowiedzieć sobie na następujące pytanie: Dlaczego nasi piłkarze nie grają na miarę oczekiwań? Jeżeli gospodarze stwarzają pięć stuprocentowych sytuacji, a wykorzystują tylko jedną, to nie mają prawa znaleźć się w grupie mistrzowskiej. Z drugiej strony, jeżeli wychodzi się na prowadzenie na samym początku meczu, to trzeba pójść za ciosem i dobić leżącego rywala. Piątkowy pojedynek obnażył braki Górnika i Wisły, ale do następnego weekendu obie drużyny muszą zrobić wszystko, aby nie powtórzyć dzisiejszego festynu błędów. Festynu, bo na festiwalu możemy oglądać wypełnioną po brzegi arenę i widowisko na wysokim poziomie. Dziś nie widzieliśmy ani jednego, ani drugiego.