Haniebna 47. Oni strzelali Lazio, Trabzonsporowi i Apollonowi. Legia - nie

262 - tyle bramek padło w tej edycji Ligi Europy (do dziś, do godziny 21:00, a więc do zakończenia wszystkich meczów z 19:00. Ile było udziałem polskich zespołów (a raczej zespołu)? Każdy to wie.

Średnio na drużynę w 4 pierwszych kolejkach Ligi Europy plus połowę kolejki piątej przypada nieco poniżej 5,5 gola. Liczby Legii są druzgocące. Ona do atrakcyjności tych rozgrywek nie dołożyła nic. Dwa dni temu pisaliśmy o tym, że włoskie kluby w większości traktowały (i generalnie nadal traktują) Ligę Europy jako fajne miejsce dla zawodników zaplecza drużyny, jako zło konieczne. Gdyby dla trenera, właściciela, jakiegokolwiek decydenta włoskiego klubu zmontować filmik, w którym pokazalibyśmy, że Liga Europy to nie tylko rozgrywki pocieszenia, to radość, to piękne gole... Ile tam znalazłoby się akcji Legii?

Zero.

Bo nie strzelając bramek, robi się antyreklamę swojej lidze, a piłkarze, którzy mając pięć spotkań, 450 minut do wybiegania na boisku, pięć razy dostają po twarzy i to od każdego, od silnego, ale grającego rezerwą (szczególnie dziś) Lazio, od nieco lekceważonego Trabzonsporu, po Apollon, któremu nasze najlepsze klubowe zespoły XXI wieku w pucharach, czyli Wisła Kasperczaka czy Groclin Kaczmarka zaśmiałyby się w twarz. Podejrzewamy, że nawet Legia Skorży, która wychodziła z grupy z PSV, Hapoelem i Rapidem Bukareszt, na Apollonie zbiłaby komplet punktów. A już na pewno u siebie.

Legia Urbana to jednak drużyna w pucharach bezradna (o statystyce Urbana pisaliśmy jakiś czas temu TUTAJ, teraz jest ona oczywiście jeszcze gorsza). A w ramach motywacji przed ostatnim spotkaniem z Apollonem, a także kolejnymi pucharowymi kampaniami, radzimy się piłkarzom Legii - zwłaszcza tym ofensywnym - zapoznać z poniższą listą. Listą zawodników, którzy w tym sezonie zdołali choć raz pokonać bramkarza bądź Apollonu, bądź Trabzonsporu, bądź Lazio. Z pewnością rozpoznają nazwisko starego znajomego, Bruno Mezengi, ale także takich gwiazd jak David McDaid, Pat Kavanagh, czy Lazar Popovic. Nie jesteśmy znawcami ligi irlandzkiej czy też albańskiej, natomiast w ciemno obstawiamy, że żaden z nich nie zarabia 1/10 tego, co w Legii pobierają odpowiedzialni za strzelanie goli bądź kreowanie sytuacji bramkowych Dwaliszwili, Saganowski, Ojamaa, Radović, Kosecki, Kucharczyk i inni, od których byśmy tego wymagali.

Oto i czterdziestka siódemka hańby Legii:

Dario Cvitanich (OGC Nice - Francja)

Roberto Colautti (Anorthosis Famagusta - Cypr)

Gonzalo Garcia (Anorthosis Famagusta - Cypr)

Marios Charlambous (Alki Larnaca - Cypr)

Silas (Ethnikos Achnas - Cypr)

Lazar Popovic (FK Kukesi - Albania)

David McDaid (Derry City - Irlandia)

Pat Kavanagh (Derry City - Irlandia)

Olcay Sahan (Besiktas JK - Turcja)

Gokhan Tore (Besiktas JK - Turcja)

Tevfik Kose (Caykur Rizespor - Turcja)